25

1.1K 53 9
                                    

Wyszłam z domu, i stanęłam przy aucie. Dzisiejszy poranek nie należał do najlepszych gdyż od samego początku matka pokłóciła się z ojcem a Joonse uderzyła się w głowę.

Przed dom wyszedł tato i otworzył auto, do którego wsiedliśmy. Zapiełam pas, podczas gdy mama wsadzała Joonse do fotelika i zapinała jej pasy. Mama wsiadła do auta, piorunując ojca wzrokiem ale ten wcale był nie lepszy. Po niedługim czasie, odjechaliśmy z podjazdu kierując się do Incheon.

Sam dojazd tam zajął nam mniej więcej dwie godziny, które swoją drogą były najgorsze. Rodzice zaczęli się kłócić. Znowu, przez co byłam zmuszona zatkać Joonse uszy, by nie słuchała wszystkich przekleństw w ich stronę. Gdy wkońcu dojechaliśmy, stanęłam przed dość dużym domem.

- Babciu! – krzyknęłam do kobiety, która akurat robiła coś przy kwiatach. Otarła swoje czoło i zdjęła robocze rękawiczki. Pięćdziesięciolatka wystawiła ręcę do uścisku. Szybko do niej podbiegłam i ją przytuliłam. Kobieta jedynie się zaśmiała i pokazała byśmy weszli do środka. Odrazu po przekroczeniu progu salonu usiadłam na mój, ulubiony, żółty fotel.

- Chcecie może coś do picia? – zapytała po czym machnęła ręką i zaraz weszła do dużej kuchni po czym  przyniosła szklanki z wodą. Usiadła na kanapie oddychając głośno.

- A gdzie ojciec?

- A, nie wiem. Chyba pojechał do pana Cheonga. Dobrze wiesz, że ostatnio polubili bingo – westchnęła a ojciec przytaknął. Joonse bawiła się swoimi lalkami an puszystym dywanie, ojciec oglądał jakiś film, a mama z babcią rozmawiały w kuchni, podczas gotowania obiadu.

- Tato idę się przejść – powiedziałam na co skinął a ja wstałam po czym skierowałam się na ganek.

- Tylko wróć na obiad! – krzyknął a ja jedynie przewróciłam oczami i skierowałam się na miasto. Szczerze mówiąc to, znałam to miasto na pamięć. Jak byłam mniejszą to, przyjeżdżaliśmy tutaj praktycznie co tydzień. Moja mama zawsze wolała babcie Seoryung niż, jej własną matkę, która czeka aż podwinie się jej ogon i wróci do niej z podkulonym ogonem.

Busan to zdecydowanie nie było moje miejsce, czułam się w tym mieście dziwnie obca i pomimo iż miałam tam kilka koleżanek z klasy, to nie chciałam tam wracać. Nim się obejrzałam doszłam już do centrum miasta. Usiadłam na wolnej ławce w parku, ciesząc się świeżym powietrzem.

- Soyoon? – spojrzałam na bruneta i szeroko się uśmiechnęłam.

- Co tu robisz? – spytałam gdy ten się do mnie przytulił.

- Oh, odwiedzam ciotkę – westchnął a ja przytaknęłam.

- A będziesz w piątek? – zapytałam a on przytaknął.

- No raczej. Wkońcu wyjdę z tej budy – powiedzieł szczęśliwy. Hoseok był ode mnie o rok starszy, więc w piątek pożegna się na amen z tą szkołą.. no chyba, że jakimś cudem nie zda. Szliśmy sobie po centrum głośno się śmiejąc, ale wszystko nie mogło trwać wiecznie gdyż zaraz zadzwonił mój telefon.

- Tak, tato?

- Natychmiast masz wracać – zagrzmiał przez co lekko zadrżałam.

- Eh, dobrze – westchnęłam rozłączając się.

- Co się stało? – zapytał ale ja machnęłam tylko ręką. Nie chciałam mu mówić, co się stało bo jeszcze powiedział by Jeonggukowi. Wiem, że tak by się nie stało ale nie chce go zamartwiać na zapas.

- Muszę wracać, do domu. Widzimy się w piątek, tak? – zapytałam a ten przytaknął i szybko mnie przytulając odszedł w swoją stronę. Biegłam ile sił w nogach by nie pogorszyć już i tak, źle wyglądającej sytuacji. Najszybciej jak mogłam wbiegłam do domu i zdjęłam buty. Ojciec jedynie spojrzał na mnie lekceważąco i wskazał na jadalnie. Szybko się tam udałam i usiadłam przy stole. Babcia z uśmiechem nałożyła mi obiad na talerz i po chwili wszyscy już jedliśmy.

- Nie musiałeś krzyczeć – mruknęłam a ten spojrzał na mnie.

- Nie mów, co mam robić a czego nie – syknął przez zęby.

- Ale Eunseob, Soyoon ma rację – odezwała się babcia a ojciec uderzył pięściami w stół. Wstał od stołu i krzyknął;

- Nie będę jadł w takim towarzyskie, gdzie wszyscy się o coś czepiają! – wyszedł z pomieszczenia po czym odrazu wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Spuściłam jedynie głowę i wtopiłam wzrok w swoje uda, które stały się nagle interesujące, tak ten mały pieprzyk na skórze.

- A temu co? – babcia jedynie wyglądnęła nad stół by sprawdzić czy faktycznie wyszedł.

- Nie wiem, ale lepiej, żeby szybko się opanował – mama zacisnęła zęby a ja wstałam od stołu.

- Czy mogę później zjeść? – zapytałam na co kobiety przytaknęły. Założyłam buty i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na dużej drewnianej ławce chcąc pozbierać wszystkie myśli. Słońce zaczęło powoli zachodzić a ojciec dalej nie wracał. Albo wrócił tylko ja o tym nie wiem.

Chciałam wrócić spowrotem do domu ale nie pozwoliła mi Joonse, która wybiegła z domu na ogród. Usiadła na ławce opierając się o moje ramię.

- Co się stało? – zapytałam a ona jedynie pociągnęła nosem.

- Rodzice, się nie rozstaną? – zapytała a ja jedynie westchnęła.

- Nie wiem, ale na pewno na to nie pozwolę – pogłaskałam ją po głowie.

Nie potrafiłabym złożyć jej pustej obietnicy.

𝑰'𝒎 𝑵𝒐𝒕 𝑻𝒉𝒆 𝑶𝒏𝒍𝒚 𝑶𝒏𝒆 | 𝑱𝒆𝒐𝒏 𝑱𝒆𝒐𝒏𝒈𝒈𝒖𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz