● Meet a family ●
- Eiiight.- Klaus przeciągnął samogłoskę mojego imienia, otwierając drzwi i spoglądając przez nie.
- Hm? - uniosłam wzrok znad książki, którą właśnie czytałam, leżąc na łóżku.
- Jesteś gotowa?
- Gotowa na co?
- Na poznanie innych. - zaczął wchodzić w głąb pomieszczenia. Zamknęłam lekturę, odkładając ją. Usiadłam na brzegu materaca.
Poczułam lekki stres. Innych. Wiem, że będę ich widywała codziennie i wręcz wypada się przedstawiać, ale jednak podświadomie pożerał mnie niepokój, że mnie nie polubią. Bo jednak nie każdy jest jak Klaus. Otwarty na inne osoby.
- Oj, no chooodź.- uśmiechnęłam się gorzko, a brunet chwycił mnie za rękę i zaczął delikatnie ciągnąć ją w swoim kierunku, mając na celu to abym wstała - Wszystko będzie dobrze. Nikt cię nie zje. A jak będzie próbował to ja cię obronię. O to możesz być spokojna.
Zachichotałam cicho.
- Dobra, niech już ci będzie. - westchnęłam. W końcu tak czy siak mnie to czeka.
Uradowany chłopak ruszył ze mną, w stronę pokoju naprzeciwko mojego. Czworo głów zwróciło się w naszym kierunku, gdy usłyszeli otwierające się drzwi.
- Już jesteśmy Allison. - powiedział Klaus i zamknął za nami drewnianą płytę.
- To dobrze. A gdzie Five? - zapytała mulatka, na co reszta wzruszyła ramionami - Nie no, nie wierzę. On tak na serio? Byliśmy umówieni punktualnie na 17.50 u mnie. Kto po niego pójdzie? - spojrzeliśmy na nią wyczekująco - Aghh.. niech wam będzie.
Wstała z łóżka i wyszła z pomieszczenia. Ja i Klaus natomiast usiedliśmy obok, reszty na podłodze. Z korytarza można było usłyszeć odgłosy rozmowy.
- A po co?
- O mój Boże... Five chodź. Wszyscy czekamy już tylko na ciebie.
- Jestem trochę zajęty, jakbyś nie zauważyła.
- Słyszałam plotkę... - zaczęła lecz zielonooki jej momentalnie przerwał.
- Dobra już dobra, tylko nie mieszaj mi w mózgu. Już idę. Boże. - po jego tonacji głosu można było wyczuć że nie był zadowolony tym faktem.
Po chwili oboje weszli do pokoju. Brunet widząc mnie westchnął ciężko. Ja natomiast rozjrzałam się po pokoju. Coś mi nie pasowało. Reginald ewidentnie powiedział, że oprócz mnie będzie tutaj szóstka, a z tego co widzę jest ich siódemka...
- Okej, miejmy to już za sobą. - powiedział, po czym usiadł obok brązowookiej dziewczyny z grzywką.
- Zaczynamy. Po kolei.- zaczął Klaus - Numer jeden - Luther. Jego moc to super siła. Wiadomo o co chodzi. - blondyn uśmiechnął się w moją stronę - Numer dwa - Diego. Jego już swoją drogą znasz. Jego mocą jest podkręcanie wszystkiego podczas rzutu. Zademonstruj. - zwrócił się do chłopaka. - Nie zabijając nikogo przy okazji.
Diego wyjął zza paska, przyczepionego w talii, jeden z wielu noży. Po czym nawet nie wiem kiedy, usłyszałam przy moim uchu świst. Obejrzałam się za siebie, a nóż był wbity w ścianę za mną.
- Chciałeś mnie zabić czy jak?! - krzyknęłam wystraszona.
- Gdybym chciał cię zabić, to już dawno byś nie żyła. - puścił mi oczko, uśmiechając się.
Okej. I nie wiem czy to miałam odebrać spokojnie czy jednak zacząć się go bać. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Boże, co za debil... Wracając. Numer trzy - Allison. Za pomocą plotki jest w stanie zmusić swojego przeciwnika do zrobienia tego co mu każe.

CZYTASZ
Time doesn't matter ~ Eight Hargreeves ~
Fanfiction"- Zamknij się lepiej, bo to ty teraz jesteś na przegranej pozycji - uniosłam jedną brew. - W każdej chwili mogę cię popchnąć i będziesz leżała na dole, wykrwawiając się na tej uliczce. - No coż. Dzięki Bogu, że w czerwonym mi do twarzy. Bedę przyna...