• girl's night •
- Tchórz wiele razy umiera, nim umrze. Człowiek waleczny umiera tylko raz. Ze wszystkich dziwów, o jakich słyszałem najbardziej zawsze zdumiewał mnie jeden: że ludzie boją się śmierci, choć wiedzą, że nadejść musi i prędzej czy później. Nadejdzie.* - skończyłam czytać i zamknęłam książkę. - Boże... ja już rzygam tym Szekspirem. - westchnęłam poirytowana.
- Męczysz się z nim dopiero około trzy tygodnie. - powiedziała Alli, a następnie wraz z nią i Vanyą skręciłam w lewo, natrafiając na schody prowadzące na parter. - Co byś powiedziała gdybyś uczyła się czytać na dziełach Szekspira?
- Nie wiem, jak wy do tej pory wytrzymaliście. - powiedziałam, po czym ziewnęłam.
- Chyba już się po prostu, do tego przyzwyczailiśmy. - stwierdziła brunetka z grzywką. - Wszystko w porządku? Coś słabo wyglądasz. - zwróciła się do mnie.
- Tak, jestem tylko trochę zmęczona. - zaśmiałam się delikatnie. - Źle spałam.
No cóż. Nie kłamałam. Przez pół nocy zastanawiałam się nad tym co się stało i doszłam do wniosku, że najlepiej na tym skorzystam, gdy będę udawać, że to w ogóle nie miało miejsca.
- Wiecie co? Przyda nam się trochę relaksu. - zaczęła Allison. - Dzisiaj o 19 u mnie babski wieczór. Co wy na to?
- Jestem za. - zachichotała Vanya.
- Ja też.
- No to, jesteśmy umówione. Do zobaczenia dziewczęta. - puściła nam oczko, po czym zniknęła w swojej sypialni.
***
Równo o dziewiętnastej byłam wraz z Vanyą pod drzwiami do pokoju afroamerykanki. Zapukałam cztery razy w charakterystyczny rytm, znany tylko przez nas. Po chwili drewniana płyta się otworzyła i naszym oczom ukazała się Allison z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
- No w końcu. - powiedziała udając zirytowaną. - Ile to można na was czekać? - wpuściła nas do środka.
- Jesteśmy punktualnie Alli. - zaśmiałam się, a pozostałe dwie dziewczyny dołączyły się do mnie.
- Jakie plany na dzisiaj? - zapytała Vanya, siadając na łóżku.
- A więc tak. Zrobimy sobie małe spa, a potem oglądamy film. - mulatka wzięła z fotela koszulkę, założyła na wieszak, a następnie włożyła do szafy.
- Jaki film? - zapytałam, mając nadal cichą nadzieję. - Błagam tylko znowu nie-
- TITANIC! - krzyknęły.
- O mój Boże... - schowałam twarz w dłoniach. - Dlaczego?
- Bo jest cudowny. - Allison podeszła do toaletki i zaczęła rozczesywać włosy. Westchnęłam cicho.
- Ale żeby go oglądać po raz setny? - zapytałam znużona. - Mi to się wydaje, że robicie to tylko ze względu na Dicaprio.
- Ale przyznaj. Jest przystojny. - mulatka poruszyła znacząco brwiami.
- Myślałam, że Luther według ciebie jest przystojny. - założyłam ręce na klatce piersiowej.
Dziewczyna posłała mi piorunujące spojrzenie, a ja uniosłam brwi do góry. Po chwili w moją stronę leciała już poduszka, którą złapałam i odłożyłam na bok.
CZYTASZ
Time doesn't matter ~ Eight Hargreeves ~
Fanfiction"- Zamknij się lepiej, bo to ty teraz jesteś na przegranej pozycji - uniosłam jedną brew. - W każdej chwili mogę cię popchnąć i będziesz leżała na dole, wykrwawiając się na tej uliczce. - No coż. Dzięki Bogu, że w czerwonym mi do twarzy. Bedę przyna...