- Hej Harry! - zaświergotała Olivia, podbiegając do mnie i przytulając mnie od tyłu.
Skrzywiłem się, choć i tak potarłem przyjaźnie jej dłonie ulokowane na moim brzuchu. Powiedzieć, że jej nie lubiłem to zdecydowanie za mało. Męczyła mnie od jakiegoś roku, bo ubzdurała sobie, że jestem dla niej idealną alfą, z którą chce założyć rodzinę, a ja nawet nie byłem alfą, więc...
Oczywiście wszyscy myśleli, że ten popularny i przystojny dzieciak z bogatej rodziny jest alfą i to taką "idealną do założenia rodziny", bowiem jak na alfę byłem spokojny i życzliwy dla wszystkich, nie lubiłem bawić się na imprezach i nie zapraszałem ciągle to nowych osób do spędzania ze mną tych specyficznych dni w miesiącu. Odstawałem od innych popularnych chłopców, ale to sprawiało, że żeńskie omegi wręcz za mną szalały. Jednak to wszystko było tylko oszustwem, do którego byłem przygotowywany przez lata. Moja mama twierdziła, że w taki sposób załatwi mi lepszą przyszłość, a ja w to wierzyłem, choć ciężko mi było ukrywać moją prawdziwą naturę. Tabletki, zdobywane oczywiście nielegalnie, maskowały mój prawdziwy zapach i upodobniały go do alf, natomiast plastry naklejane na szyi łagodziły gorączki prawie do minimum. Nikt nic nie podejrzewał, ale ja czułem się coraz bardziej stłamszony, jakbym żył życiem kogoś innego.
Choć jednak chciałbym, żeby Olivia podejrzewała. Męczyło mnie jej ciągłe gadanie i to, że traktowała mnie jak swojego chłopaka, lub najlepszego przyjaciela, a żadne z tych nie było prawdą. Choć przynajmniej dzięki temu reszta szkoły myślała, że naprawdę jesteśmy w związku, więc miałem trochę spokoju od innych.
- Jak tam było na wykładach? - spytała swoim przesłodzonym głosem, który mnie denerwował.
- Całkiem dobrze, przepraszam cię, ale umówiłem się z Niallem, że zjemy razem obiad - wyswobodziłem się z jej uścisku i uśmiechając przepraszająco odeszłem, w rzeczywistości nie mając żadnych planów.
Niall był moim jedynym przyjacielem, z którym nie raz wychodziłem do różnych miejsc, by coś razem zjeść, jednak moja introwertyczność sprawiała, że zdarzało się to bardzo rzadko. Wolałem siedzieć w domu okryty grubym kocem, niż spacerować po mieście. Tak byłem dziwakiem, ale miałem to szczęście, że Niall mnie lubił i ja jego też, więc mimo wszystko mieliśmy świetny kontakt. W odróżnieniu od dużej części alf w tej szkole, która nie raz dała mi znać, że uważa mnie za niegodnego mojej natury, bo tak bardzo się od nich różnię. Eh gdyby tylko wiedzieli.
- Poczekaj! - krzyknęła biegnąc za mną, a ja przewróciłem oczami. Byłem zirytowany bardziej niż zazwyczaj, czego przyczyną, prawdopodobnie była, zbliżająca się gorączka.
- Naprawdę się śpieszę.
- Dobrze, tylko sekundkę. Bo wiesz Hazz, za kilka dni zacznie się moja gorączka - zaczeła ostrożnie, a ja już miałem dość, dokładnie wiedząc, o co jej chodzi. - Fajnie by było, gdybyś zechciał mi w niej pomóc. Nic zobowiązującego, zwykła pomoc, bo jesteśmy dość blisko i myślę, że nie byłoby to niczym złym.
- Olivia, przepraszam, ale wiesz, że to nie dla mnie. Nie chcę sypiać z osobami, z którymi nie jestem w związku.
- Ale my prawie jesteśmy w związku! Harry no proszę, mam dość spędzania gorączek samotnie.
Ja też- pomyślałem i kręcąc głową, odwróciłem się w swoją stronę.
***
Tak jak się spodziewałem, moja gorączka pojawiła się dwa dni później, przez co oczywiście zostałem w domu. Wszystko to było dla mnie strasznie męczące. Ludzie w moim wieku często znajdowali sobie kogoś do pomocy na czas takich dni, a ja musiałem spędzać je całkiem sam. Nie mógłbym poprosić żadnej alfy o pomoc, wyśmialiby mnie, bo przecież alfy nie sypiają z alfami.
Przekręciłem się na drugi bok, mając już dość wszystkiego. Udawanie wydawało mi się coraz bardziej bez sensu. Owszem będzie mi łatwiej zarządzać firmą rodziców, ludzie będą się ze mną liczyć, ale to nie tak chciałem żyć. W zwykłe dni nie odczuwałem tego tak bardzo, ale gdy całe moje ciało paliło, a ja byłem w stanie błagać o wypełnienie, miałem dość życia wbrew naturze i dość tych wszystkich zasad, które wpajała mi matka.
Wiłem się na łóżku z ogromnej potrzeby bycia dotkniętym. Nie wiem, jak byłbym w stanie poradzić sobie z tym wszystkim, gdyby nie plasterki nakleiane na szyję, w miejsce, gdzie kiedyś powinien pojawić się znak połączenia. Jednak one nie łagodziły całego bólu, jedynie miały lekko uspokoić i całkiem niwelować zapach.
Byłem zmęczony zadowalaniem się samemu przez całą noc, potrzebowałem snu, ale wilk we mnie wołał o coś mocniejszego niż moje palce. Kilka łez flustracji popłyneło z moich oczu, gdy objąłem poduszkę niczym koala i zacząłem się o nią ocierać. Bolała mnie świadomość, że tak będzie już zawsze, że nigdy nikt mnie nie będzie mógł dotknąć, a co jeszcze bardziej bolesne - już zawsze będę sam.
Samotność, której byłem wręcz pewny, przerażała mnie odkąd stałem się świadomy, co oznacza udawanie alfy. To było przygniatające uczucie, które spychałem w zakamarki mojego umysłu. W chwilach desperacji zastanawiałem się, czy nie spróbować z Olivią. Wydawała się być we mnie zakochana i gotowa na wszystko, żeby mnie zdobyć, nie przeszkadzało jej moje zachowanie oraz śmiechy kolegów, nie poddawała się od miesięcy. Gdyby poznała prawdę, a jej uczucia się nie zmieniły... Może nie bylibyśmy wystarczający dla siebie, nasze gorączki wciąż byłyby nieznośne, ale przynajmniej miałbym z kim spędzić resztę życia, co z tego, że nawet jej nie lubię, co z tego, że jest tak dziewczęca i tak bardzo odbiegająca od mojego ideału męskiej alfy, zawsze to ktoś.
Westchnąłem, a mój oddech drżał, gdy ponownie wepchnołem w siebie palce. Nie wiedziałem, które uczucie przemawia przezemnie mocniej: podniecenie, rozpacz, czy wściekłość na naturę.
________________
Hej, cześć, dzień dobry, dobry wieczór, witam wszystkich w moim nowym ff! Tym razem będzie to abo i rozdziały będą dość krótkie, ale mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jest to głupie ff, nie spodziewajcie się czegoś mądrego i poważnego, to raczej coś na zabicie czasu.
All my love x
K.

CZYTASZ
You make me crazier//L.S ✓
FanfictionW świecie, w którym to alfy mają władzę, a reszta musi się im podporządkować, bycie omegą oznacza bardzo trudne życie, a jest to ostatnim, czego Anne chce dla swoich dzieci. By załatwić lepszą przyszłość dla swojego synka Harry'ego, od najmłodszych...