Tygodnie mijały, a ja nie odezwałem się ani słowem do Louisa i on do mnie również i Niall też.
Gdy tylko Horan zobaczył mnie na drugi dzień, po powrocie od Louisa, zadawał mi setki pytań, a moje odpowiedzi przestały go zadowalać, bo oczywiście cieszył się, jak dziecko na informacje, że sypialiśmy ze sobą. Przyjaciel oczywiście stanął po stronie Tomlinsona, twierdząc również, że zachowuję się, jak dziecko. Według niego sytuacja z Anne nie powinna aż tak wpływać na naszą relację, bo moja mama jest sama sobie winna, na miejscu Louisa każdy zachowałby się tak samo. Było w tym sporo racji, sam to widziałem i po tym, jak dalej zachowywała się moja matka, nie byłem już taki zły na Louisa. Dalej Horan uważał, że nie chcąc ujawniać swojej prawdziwej natury i uciekając od związku, unieszczęśliwię się do końca życia i przy tym unieszczęśliwię też samego Louisa, a dodatkowo to powinienem się cieszyć, że nie oznaczył mnie bez mojego pozwolenia i z tym się już nie zgadzałem. Każdy normalny i jakkolwiek wychowany alfa powinien tak się zachować, to było zwykłym moralnym zachowaniem, za które nie powinienem dziękować. Co do pozostałych słów, uważałem, że za bardzo przeraża mnie wizja zniszczonych studiów i bycia wytykanym przez rówieśników, że wolałem być już zawsze sam. Za to stwierdzenie Horan obraził się na mnie.
Prawda była tak, że gdyby Louis chciał poczekać na mnie kilka lat, aż skończę szkołę, wtedy może chętniej podchodziłbym do połączenia i ślubu, ale z drugiej strony... Znajomi i rodzina wciąż będą mnie znać, nazwą mnie kłamcą, odwrócą się ode mnie, matka również się odwróci, ba ona nawet się do mnie nigdy więcej nie odezwie, zabroni odzywania się do mnie Gemmie. Właściwie miałem do wyboru, albo życie z Louisem, ale bez nikogo z mojego obecnego życia (za wyjątkiem Nialla), albo życie ze wszystkim, co miałem, coraz lepsze, coraz prostsze, lecz bez przeznaczonej mi osoby. To było ciężkie, cały czas się wahałem, ale strach przeważał i skłaniał mnie do jednej właściwej opcji.
Przez pierwsze dni na uczelni czułem się jakiś nieobecny, nie umiałem skupić się na żadnym wykładzie, nie potrafiłem nauczyć się na kolokwium, którego nie zaliczyłem, nie potrafiłem odnaleźć się wśród ludzi, stałem ciągle sam. No przynajmniej na początku.
Gdy tylko Olivia zauważyła, że chodzę wszędzie sam i ciągle jestem smutny, postanowiła dotrzymywać mi towarzystwa i nie odchodzić ode mnie nawet o krok. Początkowo denerwowało mnie to, ale w pewnym monecie zacząłem uznawać jej obecność za nawet przyjemną, miałem przynajmniej do kogo się odezwać i od kogo brać notatki oraz ściągać. Codziennie rano przynosiła mi kawę i robione przez siebie kanapki, zaczynała rozmowy na całkiem interesujące tematy, starała się, jak mogła, a mi zaczęło to odpowiadać. Nie czułem do niej kompletnie nic, wciąż niezbyt ją nawet lubiłem, ale pozwoliłem jej zbliżyć się do mnie, była jedyną osobą, jaka mi pozostała, więc niemo przyzwoliłem, by nazwała mnie swoim chłopakiem wśród znajomych i by nie raz mnie pocałowała. To, co robiłem, nie było okay, grałem bardzo nie uczciwie względem niej, ale próbowałem sobie wmówić, że tak będzie lepiej, że ona pozwoli mi zapomnieć o Louisie i że to właśnie z nią powinienem spróbować. Mama byłaby dumna, otoczenie tego od nas oczekiwało, Olivia byłaby najszczęśliwsza. Wszystko byłoby tak, jak powinno być.
Czasem gdy leżałem w łóżku, zaraz przed zaśnięciem, przypominałem sobie te magiczne chwile, gdy leżałem wtulony w nagą pierś Louisa, który delikatnie gładził mnie po ramieniu i czule całował. Była to faza gorączki, gdy potrzebowałem ogromnej czułości, a Louis potrafił dać mi to w tak dobry sposób, że był to najlepszy czas mojego dotychczasowego życia. Odganiałem od siebie te uporczywie nawracające myśli, musiałem o nim zapomnieć.
Po miesiącu wyglądałem fatalnie. Nie mogłem dobrze spać, przez co na mojej twarzy stale gościły ciemne sińce pod oczami. Ciężko było mi cokolwiek zjeść, jedzenie stawało mi w gardle, całkiem nie smakowało i śmierdziało. Gdyby nie Olivia, która w pewnym momencie zaczęła zabierać mnie na obiady (za które oczywiście ja płaciłem), prawdopodobnie całkiem przestałbym jeść. Tylko ona martwiła się tym, że chudnę i właściwie wmuszała we mnie jedzenie, które kilka razy nawet zwymiotowałem, ale czemu miałem się dziwić, skoro po całym dniu niejedzenia skurczony żołądek dostał tak ogromną porcję.
Takie sytuacje po raz kolejny pokazały, jak dobra dla mnie jest Olivia, dbała o mnie, wprowadzała zdrowe nawyki, bo obiady i kanapki od niej zawsze były ze zdrowych składników i wegetariańskie, a ja nawet je polubiłem. Dla porównania Niall nie zainteresował się, lub nawet nie zauważył moich problemów z żywieniem. Tylko Olivia mi została.
Przyjemnym uczuciem było mieć osobę towarzyszącą na przyjęciu urodzinowym kumpla i choć nie mogłem się nawet napić, bo musiałem prowadzić jej samochód i wyglądać dobrze, to w końcu nie czułem się taki samotny. Kiedy kolejny raz się całowaliśmy, pomyślałem nawet, czy nie spędzić z nią gorączki, udając, że mam ruję.
___________________
Hej, nie złośćcie się o Olivie, teraz nie wybrałabym jej na bohaterkę, ale jak zaczynałam pisać pierwsze rozdziały w styczniu, to wydawał mi się spoko pomysł i teraz musi już tak zostać...
All the love ♥️
K.

CZYTASZ
You make me crazier//L.S ✓
FanfictionW świecie, w którym to alfy mają władzę, a reszta musi się im podporządkować, bycie omegą oznacza bardzo trudne życie, a jest to ostatnim, czego Anne chce dla swoich dzieci. By załatwić lepszą przyszłość dla swojego synka Harry'ego, od najmłodszych...