And I wanted to know how that would feel

2K 133 11
                                    

Niall udowodnił, że jest naprawdę najlepszym przyjacielem i nawet dwa dni po skończonej rui Tomlinsona nadal zanosił mu obiady i sprzątał kuchnię, której gospodarz oraz jego goście nie potrafili ogarnąć, nawet wstawić naczyń do zmywarki, na co przewracałem oczami.

Nadal było mi przykro i nie odzyskałem dobrego humoru, ale starałem się tego nie pokazywać przed ludźmi, jak zawsze zresztą. Niall i tak wiedział, więc przed nim nie udawałem, tylko leżałem pod kocem i słuchałem smutnych piosenek, dobijając się tym jeszcze bardziej. Jednak na uczelni zachowywałem się tak jak zazwyczaj.

Byłem żałosny.

Między czasie rozmyślałem nad tym, czy to możliwe, że Louis jest moim przeznaczonym. To nie dawało mi spokoju i nie potrafiłem przestać wymyślać przeróżnych scenariuszy, o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdybym przestał używać tabletek i Louis poczułby mój prawdziwy zapach. Byłem ciekawy, jak by zareagował, czy do tej pory wyczuwał coś dziwnego, czy miał jakieś podejrzenia, a może miał to gdzieś, bo nie wyczuwał niczego i nie szukał nikogo do stałego związku? Jako moja alfa powinien od razu wyczuć, że mój zapach jest inny niż wszystkich innych, a po bliższym poznaniu powinien być pewny, że jestem jego przeznaczonym. Omegi czuły to słabiej, były w stanie rozpoznać to po znacznie dłuższym czasie, dzięki bliższemu poznaniu, chyba że w grę wchodziła gorączka lub ruja, wtedy wszystko działo się natychmiastowo. Niestety z moimi tabletkami naturalne procesy poznawcze w takich kwestiach niemal całkowicie zanikały i wiedziałem o tym od samego początku, od dnia, w którym mama podała mi pierwszą pastylkę, mówiąc, że to pomoże mi w życiu i sprawi, że świat będzie dla mnie łaskawszy.

Jako naiwne dziecko wierzyłem we wszystko, co mówiła Anne i byłem przekonany, że ma rację, lecz z czasem przekonałem się, że to nie było do końca prawdą. Bycie alfą mogłoby mi pomóc w życiu, jakie dla mnie zaplanowała, w zostaniu kimś ważnym i znaczącym, w prowadzeniu firmy, jednak to nie było spełnieniem moich marzeń. Wolałem spokojniejszą pracę i spokojniejsze życie, no i oczywiście marzyłem o wielkiej miłości, potrzebowałem kogoś, kto okazałby mi czułość i prawdziwą miłość, a to niestety wykluczał plan matki. Będąc nastolatkiem, sprzeciwiałem się jej często i próbowałem wyrzucać tabletki, ale wytłumaczyła mi, jak okropnym wstydem by to było, wszyscy ludzie dowiedzieliby się o naszym oszustwie, a firma byłaby skończona, przez co ucierpiałaby cała rodzina. Poddałem się temu i udawałem dalej i to był mój największy błąd, którego teraz bardzo żałuję, ale wiem też, że gdybym teraz zrezygnował, to musiałbym zaczynać całe w miarę ustawione życie od zera, bez żadnego wsparcia, a na to nie chciałem się decydować.

Dlatego właśnie postanowiłem nie zmieniać niczego, nadal przyjmować tabletki, nadal unikać Tomlinsona i spokojnie sobie sprzątać, a może już niedługo sytuacja w firmie matki się zmieni i będę mógł z tym skończyć.

Z taką nadzieją w końcu przyszedłem do mieszkania Louisa, aby zrobić tam generalne sprzątanie. Była sobota, więc miałem sporo czasu na ogarnięcie wszystkiego, a niestety było tego bardzo dużo. Widać było, że właściciel nie lubi sprzątać i z braku czasu, a może bardziej chęci, nie wykonuje nawet podstawowych czynności, jak ścielenie łóżka, czy przyniesienie naczyń na kuchni, a nie zostawianie ich we wszystkich pomieszczeniach, tak nawet na wannie stał kubek po kawie. Ale niestety to była moja praca, za to mi płacił, więc musiałem sprzątać i nie powinienem narzekać.

Czyściłem spokojnie blat kuchni, bo to pomieszczenie zostawiłem sobie na koniec, gdy usłyszałem głośny trzask drzwi, a mnie otulił mój ulubiony zapach. Wyczuwałem, że Louis jest zły i nie do końca wiedziałem, co powinienem zrobić. Nie widzieliśmy się, odkąd wybiegłem bez słowa i  obawiałem się jego reakcji, zwłaszcza gdy  był nie w humorze. Nie ruszałem się przez kilka sekund, z myślą, że może mnie zignoruje i pójdzie do swojej sypialni, jednak los jak zwykle był przeciwko mnie.

***

Wyszedłem z biura zły do granic możliwości. Nie dość, że musiałem tam się pojawić w sobotę i siedzieć pół dnia, by nadrobić wszystkie przełożone przez ruję spotkania, to na koniec dowiedziałem się, że ta pieprzona Anne Styles kolejny raz odwołała się od wyroku, przez co sprawa jest już ma bardzo wysokim stopniu rozpatrywania i wszystkie instytucje patrzą mi na ręce, a do tego zostały ujawnione wszystkie przekręty, jakich kiedykolwiek dokonałem. Nie było ich dużo i większość partnerów i sponsorów wie, że w biznesie nie da się robić wszystkiego na czysto, jednak i tak straciłem przez to dwa projekty, czyli mnóstwo pieniędzy. Oczywiście nie byłem dłużny i wyciągnąłem na tę kobietę wszystkie brudy, jakie tylko udało się znaleźć moim prawnikom, przez co wiem, że jeśli tylko wygram tę ostatnią sprawę, Anne będzie skończona i się już nie podniesie.

Byłem pewny zwycięstwa, jednak denerwowało mnie to, że ona wciąż nie ustępowała, zamiast zachować się z jakąkolwiek przyzwoitością i ponieść mniejsze straty ona grała wszystkim, co miała i brnęła w ten proces, mimo iż wiedziała, że przez to straci wszystko.

Odjechałem spod biura z piskiem opon i przekraczając dozwolone prędkości, dotarłem do domu. Przez ostatnie kilka dni chodziłem bardzo podirytowany i łatwo było wyprowadzić mnie z równowagi, a ciężko uspokoić. To wszystko, cały ten tydzień, było wykańczające, a ja czułem się bezsilny i w pewnym momencie, gdy siedziałem w zaparkowanym samochodzie, przyłapałem się na tym, że ciężko oddychałem, a w oczach gromadziły się łzy. Potrząsnąłem głową i wyszedłem z tej zbyt ciasnej wtedy przestrzeni, na świeże powietrze. Wbiegłem po schodach i po wejściu do mieszkania trzasnąłem drzwiami, chcąc w ten sposób wyładować złość.

Od samego progu poczułem znajomy zapach, ten, który tak bardzo mi się podobał, a jednocześnie był dziwnie przyćmiony, tak jakby znał go już dużo wcześniej, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd. Uświadomiłem sobie, że z nieznanych mi powodów, ale tęskniłem za nim, to właśnie jego brakowało mi od jakiegoś czasu. Ucieszyłem się, że Harry jest w mieszkaniu, choć było to dziwne, bo w ostatnim czasie niczyja obecność mnie nie cieszyła, nawet moich ostatnich gości.

Wszedłem do kuchni i zobaczyłem, jak Harry spiął się, zaciskając mocniej dłoń na ścierce. Wyglądał pięknie i delikatnie, tak jak zawsze i znów uderzyły mnie myśli, że jak to możliwe, że ten chłopiec jest Alfą, przecież wyglądał jak idealna omega.

- Dzień dobry - odezwał się cicho i zrozumiałem, że musiał się mnie bać, pewnie zapach zdradzał moją wściekłość, a dodatkowo mocno uderzyłem drzwiami.

- Cześć Harry - odpowiedziałem łagodnie, bo o dziwo zacząłem się uspokajać. Świadomość, że Harry jest w mojej kuchni, zajął się domem, zaraz pewnie zrobi mi herbaty, stoi tam i wygląda tak pięknie, sprawiała, że moja wewnętrzna alfa czuła się dobrze i spokojnie, a ja nie rozumiałem tego, ale nie zamierzałem narzekać.

Wpatrywałem się w niego przez chwilę, gdy odwrócił wzrok i dalej ścierał blat. Potrzebowałem się wyciszyć, a skoro jego zapach tak na mnie podziałał, postanowiłem to wykorzystać.

- Harry mógłbyś, proszę zaparzyć dwie herbaty i dołączyć do mnie w salonie? Chciałbym obejrzeć jakiś film, potrzebuję się wyciszyć, ale nie chce być sam.

Wahanie i zdziwienie na jego twarzy było urocze i zabawne, ale ostatecznie się zgodził.

__________
Jak wam się do tej pory podoba?

All the love❤

K.

You make me crazier//L.S ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz