I've never gone with the wind

1.9K 127 16
                                    

Pociągałem za włosy w zirytowaniu, starając się nie wybuchnąć. Zayn zrobił mi widocznie na złość, zatrudniając Briane, czyli omegę, która najbardziej mnie zirytowała podczas rozmów kwalifikacyjnych. Miałem ochotę go udusić, ale najpierw ją, najlepiej oboje na raz.

Pracowała trzy dni. Trzy pieprzone dni, w czasie których rozbiła dwie cenne filiżanki z mojej zastawy, zalała laptop i zapchała toaletę, ponieważ wraz z brudną wodą spuściła w niej ścierkę od mopa. To było wkurzające, ale byłbym w stanie przymknąć na to oko, gdyby cztery razy nie zaproponowała mi przespania się ze sobą i dwa razy nie prosiła o pożyczkę na powiększenie piersi. Myślałem, że wybuchnę, a to były dopiero trzy dni.

Miałem gdzieś zakład z Zaynem. Tysiąc funtów i jego śmiech były niczym i byłem w stanie znosić jego wymądrzanie się, byleby tylko znalazł mi kogoś innego, bo oczywiście po czwartej propozycji seksu, nie wytrzymałem i zwolniłem tę bezczelną kobietę.

Czekałem aż Malik wróci z piekarni i przyniesie nasze jedzenie. Jak zwykle całą drogę dzwonił do mnie i pytał co mi kupić, albo zagadywał o mało istotnych sprawach, jednak tego dnia zaczął mówić jakieś dziwne rzeczy, nie rozumiałem, o co mu dokładnie chodzi, ale wydawało mi się, że znalazł mi nową pracownicę, albo nawet pracownika.

- Jesteś wreszcie! Opowiadaj, co wymyśliłeś.

- Spokojnie, spokojnie. Twoje jedzenie - postawił kawę i zapakowaną bułkę na biurku, na którego brzegu również usiadł, nie przejmując się tym jakie dokumenty gniecie.

- Kogo znalazłeś?

- Więc w piekarni, gdzie kupuję nam jedzenie, jest nowy sprzedawca. Co prawda jest Alfą, ale jego zapach jest dziwny i wygląda jak najsłodsza męska omega, powinieneś go zobaczyć, gdy się zawstydził, no uroczy.

- Myślisz, że potrafiłby sprzątać? - tarłem podbródek w zamyśleniu, nie było to takim złym pomysłem, to nie miał być mój partner, więc nieważne było, czy jest Alfą, Omegą, czy Betą.

- Wydaje mi się, że mógł być wychowywany przez same omegi, to by wyjaśniało zapach i tę delikatność, a jednocześnie znaczyło, że na pewno umie wykonywać jakieś obowiązki domowe. Idź tam jutro, sam zobaczysz i go zapytasz.

- Nie lepiej wystawić ogłoszenie, że szukam jakiejś babci do sprzątania? Jest tyle staruszek, którym emerytura nie wystarcza na dobre życie, któraś mogłaby dorobić.

- Ale wtedy nie czerpałbyś przyjemności oglądania słodkiej istoty w fartuszku - zanucił, uśmiechając się głupio.

- Po pierwsze, to i tak będziemy się tylko mijać, po drugie, przypominam, że szukam sprzątaczki, a nie partnera, nie ma być ładny, tylko umieć zmywać podłogi.

- Z tym chłopakiem możesz mieć dwie pieczenie na jednym ogniu, tak tylko mówię.

- Skoro tak ci się podoba, może sam się z nim umów, co? - uniosłem kpiąco brew, odchylając się na fotelu.

- Gdyby nie był alfą, to uwierz, że z chęcią.

Przymknąłem oczy ze zmęczenia i zirytowania. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić, propozycja Zayna wydawała się kusząca...

- Jutro pójdę po tą kawę i zobaczę, czy warto, czy szukać jakiejś staruszki.

Zayn tylko uśmiechnął się triumfalnie.

***

Ostatnio coraz więcej rzeczy mnie irytowało. Myślałem nawet o długich wakacjach, bo od ilości pracy i zmartwień nie czułem się najlepiej i ciągle chodziłem zdenerwowany, co odbijało się na pracownikach. Zauważyłem, że coś jest nie tak, w momencie, gdy sekretarka przestała nosić buty na obcasie i starała się chodzić na palcach, by nie denerwować mnie stukaniem. Potem zauważałem to u wszystkich i zaczęło mnie to mocno martwić, bo nie tak powinna wyglądać atmosfera w mojej firmie.

Niestety, póki sprawa Anne Styles nie zostanie zakończona, nie mogłem sobie pozwolić na odpoczynek. Okazało się bowiem, że kobieta, mimo iż na skraju bankructwa wydawała się nie groźna, uruchomiła swoje znajomości wśród znanych i szanowanych prawników, co przedłużało w nieskończoność trwanie postępowania, a nawet wyciągało dla sądu wszystkie brudy, jakie udało im się na mnie znaleźć.

Dodatkowo nawet nie mogłem napić się kawy, bo pieprzony Zayn ubzdurał sobie, że mam iść po nią sam i nie wtedy, gdy mam ochotę, tylko po południu, kiedy będzie sprzedawał ten dzieciak, który tak bardzo mu się spodobał.

Szedłem szybkim krokiem, byle by tylko jak najwcześniej dostać swój ukochany napój. Byłem sceptycznie nastawiony do całego tego pomysłu i pozostawałem zdania, że najlepszą opcja będzie jakaś starsza babcia. Jednak dotrzymywałem słowa, więc marzłem na listopadowym zimnym powietrzu w drodze do piekarni, zamiast wylegiwać się na kanapie w moim gabinecie.

Gdy przestąpiłem próg, nie zobaczyłem nikogo. Pomieszczenie było całkiem puste, jedynie czuć było cudowny zapach świeżo upieczonych ciast i bułeczek, który tak bardzo uwielbiałem. Wydawał się taki domowy i słodki. Zawołałem "dzień dobry" i podszedłem do lady, przyglądając się wystawionym na pokaz pysznością i zastanawiając się, co kupię. Ostatecznie zdecydowałem, że tego dnia postawię na kawałek sernika z lukrową polewą.

- Dzień dobry, przepraszam, że pan czekał - ktoś wyszedł z zaplecza i przywitał się cicho.

Jego głos był głęboki i zachrypnięty, bardzo przyjemny dla ucha. Gdy jednak podniosłem głowę, dostrzegłem, że chłopak jest również przyjemny dla oka. Bardzo przyjemny. Miał śliczne ciemne loczki sięgające prawie ramion, zielone oczy, skryte długimi rzęsami i zaróżowione policzki, których poczułem potrzebę dotknięcia. Był delikatny i uroczy i niech coś  strzeli Zayna, ale rzeczywiście wydawał się idealny. Wyobraziłem go sobie podającego mi obiad i potem sprzątającego w kuchni i wizja ta podobała mi się zbyt bardzo.

- Co mogę podać? - zapytał zmieszany, zapewne moim długim milczeniem i wpatrywaniem się w niego.

Nie można mnie jednak winić, za to, że patrzyłem na niego zbyt intensywnie. Już od dawna nikt nie przypadł mi aż tak do gustu. Wszystko w nim wydawało się idealne,  mimo że nie znałem jeszcze jego charakteru. Jedynie jego zapach był jakiś dziwny. W piekarni czuć było zapachy wypieków, więc ten jego powinien być słabiej wyczuwalny, ale nie prawie zanikający. Było to lekkie połączenie słodyczy typowej dla szlachetnych omeg oraz czegoś mocniejszego, bardziej wyrazistego. Może był dziwną betą?

- Poproszę dwie kawy i dwa kawałki sernika - powiedziałem, wciąż studiując jego ciało. Chłopak wydawał się rumienić jeszcze bardziej, gdy odchodził na zaplecze.

Zaciągnąłem się mocnej, pragnąc za wszelką cenę poznać bliżej to cudowne stworzenie. Byłem wręcz pewny, że go zatrudnię, nie mógłbym przepuścić takiej okazji. To wszystko zapowiadało się idealnie.

___________

All the love ❤

You make me crazier//L.S ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz