you made it so real

1.9K 103 16
                                    

Odkąd nie rozmawiałem z Harrym, czułem się dziwnie. Tęskniłem za nim, to oczywiste, przez ten krótki czas, bardzo się do niego przywiązałem. Przez wyczucie, że jest moim przeznaczonym, wiedziałem, że jesteśmy bratnimi duszami i tylko razem możemy być szczęśliwi, dlatego długa rozłąka wytrącała mnie z równowagi, byłem jeszcze bardziej nerwowy i wredny niż zazwyczaj, na czym cierpieli tylko moi pracownicy. Tęsknota i złość były wytłumaczalne, tak samo, jak ciągłe martwienie się o moją omegę, czułem się za niego odpowiedzialny i zwyczajnie chciałem, aby był bezpieczny, jednak to wszystko nie wyjaśniało dziwnego przeczucia, myśli ukrytej z tyłu głowy, z którą budziłem się i zasypiałem. Coś było nie tak i nie chodziło tylko o to, że przeznaczeni sobie, po poznaniu, zostali rozdzieleni. Nie umiałem tego opisać, nie rozumiałem, o co chodzi alfie we mnie. Czułem, jakbym był komuś potrzebny, pewnie chodziło o Harry'ego, ale czułem więcej, że jestem potrzebny jeszcze gdzieś, a może komuś. Doszło do tego, że kilka razy dziennie obdzwaniałem mamę i wszystkie moje siostry, a nawet Zayna i jego chłopaka, żeby zapytać, czy wszystko w porządku, czy nic im nie grozi i czy mnie nie potrzebują.

Stwierdziłem, że po prostu zwariowałem przez rozłąkę z Harrym. Czasem myślałem, o tym, aby się odezwać, zgodzić na luźny związek w tajemnicy, albo zwyczajnie go ugryźć i nie pozostawić mu wyboru oznaczając go, jako swojego do końca życia. Niestety ani jedna, ani druga opcja nie wchodziła w grę. Nie byłem już dzieckiem, żeby bawić się w ukrywanie, miałem trzydzieści lat i chciałem założyć rodzinę, zwłaszcza jeśli znalazłem swojego przeznaczonego, nie widziałem sensu w czekaniu i choć rozumiałem obawy Stylesa, uważałem, że stawianie wygodnego życia ponad naszym szczęściem nie było dobre. Wiedziałem też, że nie mogę go do niczego zmusić, to musiała być jego świadoma decyzja. Spodziewałem się, że gdy nadejdzie czas jego gorączki, całkiem możliwe będzie, że odezwie się lub w akcie większej desperacji przyjdzie do mnie, wtedy miałbym szanse połączyć nas, lub mógłbym powiedzieć, że nie dotknę go, dopóki nie zgodzi się na połączenie, a wtedy on odurzony zapachem i pragnieniem zgodzi się na wszystko. Niestety to nie byłoby świadome i nie potrafiłbym zachować się tak podle w stosunku do mojej małej omegi, o którą powinienem i chciałem dbać.

Swoją ruję przeszedłem dość łagodnie i choć obraz Harry'ego często gościł w moich snach i myślach, to nie czułem się jakoś bardzo źle. Wszystko też skończyło się o dzień wcześniej, niż powinno, co było dla mnie lekko dziwne, ale uznałem, że działo się tak, z powodu bardzo intensywnie spędzonej gorączki Harry'ego, która była nie tak dawno. Z niecierpliwością czekałem na kolejną i byłem ciekawy, jak wtedy zachowa się omega, właściwie nie byłbym zły o żadną reakcję i jakkolwiek próbowałem się przekonać w myślach, wiedziałem, że przyjąłbym go, gdyby tylko do mnie przyszedł, nawet tylko na kilka godzin, tęskniłem za nim tak bardzo, że zgodziłbym się na wszystko.

Gdy mijał trzeci miesiąc, myślałem, że zaczynam tracić zmysły. Budziłem się w nocy, a mój wilk wył z tęsknoty. Nie potrafiłem przestać wyobrażać sobie, jak piękną rodzinę byśmy tworzyli, jak pięknie mógłby wyglądać nasz dom i biegające po min dzieci, a my leżelibyśmy wtuleni w siebie na kanapie. W pewnym momencie zacząłem się zachowywać, jakbyśmy rzeczywiście byli rodziną, całkiem bezmyślnie kupowałem więcej jedzenia, zabawki dla dzieci, kwiaty dla Harry'ego, rezerwowałem bilety do kina na seans dla par. Dopiero po powrocie do pustego mieszkania uświadamiałem sobie, co tak naprawdę robiłem i na poważnie zacząłem się zastanawiać, czy nie powinienem zgłosić się o pomoc do specjalisty. Raz nawet zacząłem szukać dobrej niani dla dziecka, dopiero po dwudziestu minutach przypominając sobie, że ja nie mam żadnego dziecka. Żyłem w ciągłej paranoi, a moje życie kręciło się wokół największego pragnienia, jakim była rodzina. Nawet moje ruje prawie całkiem znikły. Bałem się tego, co się ze mną działo.

- Powinieneś się zapisać do psychologa, albo psychiatry, nie wiem, co będzie lepsze, ale to nie jest normalne, nigdy nie słyszałem, żeby coś takiego się komuś przytrafiło – powiedział po raz, nie pamiętam już, który Zayn, wydając się już zmęczonym moim ciągłym użalaniem się. Było mi trochę głupio, że zadręczam go tym wszystkim, ale został mi tylko on.

- Albo porozmawiaj z Harrym. Może twój wilk szaleje, bo nie wiesz, co dzieje się z omegą, która też pewnie przeżywa to wszystko, ale i dalej maskuje zapach, może natura nie wie, jak na coś takiego reagować – odezwał się Liam – chłopak Zayna, który razem z nami siedział w moim salonie.

Pociągnąłem kolejny łyk kolejnego piwa, mocno zastanawiając się nad tymi słowami, może był w nich jakiś sens.

- Miałbym do niego zadzwonić, albo pojechać i co? Powiedzieć, hej, szaleję z tęsknoty za tobą i to całkiem dosłownie, nie potrafię nawet normalnie funkcjonować i co dalej? Wyjdę na desperata, którego ponownie odrzuci.

- Idąc moim tokiem myślenia – zaczął Liam – Harry powinien szaleć jeszcze bardziej niż ty. Omegi zazwyczaj bardziej się przywiązują i zakochują szybciej, dodatkowo zmieniany zapach, on przecież pachnie, jak dziwna alfa, może beta, prawda? Więc jego organizm przeżywa szok, bo po poznaniu przeznaczonego, ciebie, powinien stale czuć twój zapach na sobie, a on czuje zapach innego alfy, sztucznie wytworzony zapach. Powinien czuć się o wiele gorzej niż ty tylko może również boi się odrzucenia, więc, no nie wiem, znalazł jakąś w miarę bezpieczną osobę, która się nim opiekuje, np. kogoś z rodziny i w taki sposób próbuje przeżyć.

- Widzisz? Mówiłem, żebyś porozmawiał z Liamem, on jest mądrzejszy, niż my dwaj razem wzięci.

- Jesteś pewny, że powinienem zadzwonić?

- Nie powinieneś dzwonić. Jestem pewny, że powinieneś do niego pójść.

Westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi. To, co mówił Liam, było całkiem sensowne. Postanowiłem, że pojadę do mieszkania Harry'ego, licząc oczywiście, że wciąż mieszka pod adresem, który podał w umowie. Niestety tego wieczoru wypiłem za dużo by prowadzić i by móc sensownie porozmawiać, więc zdecydowałem się poczekać do rana, a może bardziej wieczoru, żeby zdążył wrócić z uczelni.

Przez całą noc nie mogłem spać, stresowałem się tym, jak przebiegnie nasze spotkanie. Całkiem nastawiłem się na to, że oboje źle znosimy tę sytuację i uda nam się pogodzić i stworzyć związek, jakikolwiek, bylebym mógł mieć go przy sobie i się nim opiekować i kochać go, jak tylko mógłbym najlepiej.

_____________

No to co, w następnym spotkanie larry'ego?


All my love x

K.

You make me crazier//L.S ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz