Feels like I'm fallin

2.1K 120 17
                                    


 Biegłem szybko do najbliższego przystanku autobusowego, gdzie usiadłem i skuliłem się, starając zachować jak najwięcej ciepła. Nie miałem przy sobie pieniędzy ani telefonu, ani nic ciepłego, co mógłbym na siebie założyć, przez co jeszcze bardziej chciało mi się płakać, ale powstrzymywałem się, nie chcąc okazać słabości i tak wyglądałem już żałośnie. Przez głowę przepływało mi tysiące myśli odnośnie tego, co powinienem zrobić. Każdy scenariusz wydawał się złym posunięciem i nie wiedziałem, na co się zdecydować, a przechodzące mnie dreszcze w niczym nie pomagały. W końcu postanowiłem poczekać, aż Louis będzie musiał pojechać do pracy i dopiero wtedy wejść do mieszkania, licząc, że jednak w nim nie został.

Czułem się całkiem skostniały i cały się trząsłem, kiedy zapytałem siedzącej obok staruszki o godzinę. Ta spojrzała na mnie z żalem, ale i zaniepokojeniem. Odpowiedziała, że było po dziesiątej, na co odetchnąłem i ruszyłem w stronę mieszkania. Byłem całkiem mokry, ale ignorowałem to, wpisując kod do drzwi i szybko zbierając swoje rzeczy. Nie było ich dużo, tylko ubrania, w których byłem tamtego dnia, portfel i telefon. Osuszyłem się trochę w łazience, zabrałem jedną z grubych bluz Louisa oraz znalezioną parasolkę i jak najszybciej wyszedłem.

Przebierając się w sypialni, zauważyłem na łóżku liścik od Louisa, mówiący, że musi wracać do pracy, ale ma nadzieję, że wróciłem i nie robię nic głupiego i że gdy wróci, to porozmawiamy na spokojnie, dodał też, że bardzo mu na mnie zależy. Nie wiem czemu, ale zwinąłem papierek i włożyłem go do kieszeni. Nie chciałem więcej rozmawiać z Louisem, przynajmniej na razie. Czułem się zbyt przybity tym wszystkim i nie wyobrażałem sobie, jak wszystko się dalej może ułożyć, przecież, nic już nie miało sensu. Miałem ochotę usiąść i płakać i wiedziałem, że to właśnie zrobię, gdy wrócę do mojego i Nialla mieszkania.

Horana na szczęście nie było w środku, więc mogłem dać upust emocją i pozwolić, by łzy spłynęły po mojej twarzy. W tamtym momencie życie wydawało mi się zbyt ciężkie, a ja nie miałem siły na nic. Po kilku minutach w miarę się uspokoiłem, dlatego postanowiłem zadzwonić do mamy. Bałem się, jaka jest jej reakcja na upadek firmy, jak się trzyma i co zamierza, bo znając ją, pewne było, że albo już coś planuje i załatwia, albo całkiem się załamała.

Wsłuchiwanie się w sygnał łączenia jeszcze nigdy nie było tak stresujące.

- Harry, w końcu się odzywasz, dzwoniłam do ciebie skarbie – jej głos był smutny, przez co coś nieprzyjemnie zacisnęło się mi w żołądku.

- Przepraszam, byłem ostatnio, um, bardzo zajęty, ale dzisiaj się dowiedziałem, jak się czujesz mamo?

- A jak mam się czuć? Cały mój świat legł w gruzach. Jestem załamana.

- Przyjadę dzisiaj do ciebie, poczekaj chwilę, spakuję się i zaraz znajdę jakiś autobus.

- Harry nie będziesz opuszczał zajęć przeze mnie. Dam sobie radę, a ty masz teraz kolejne nieobecności do nadrobienia, bo miałeś gorączkę, prawda? Więc jeśli tylko masz pieniądze na jedzenia, to siedź tam i się ucz, przynajmniej ty nie możesz stracić wszystkiego.

- Ale mamo...

- Harry dam radę. Będę starała się resztę pieniędzy oraz te ze sprzedaży magazynów i działek, włożyć w nowy biznes mojego dobrego przyjaciela, pana Wooda, którego wspólniczką zostaję, myślę, że wyjdziemy na tym całkiem dobrze, ale, żeby tam pracować, będzie ci potrzebny dyplom skarbie, nie możesz zawalić szkoły.

- Czy pan Wood, to nie jest ten starszy facet, który nie raz składał ci dziwne łóżkowe propozycje? - zapytałem całkiem zaskoczony wcześniejszymi słowami matki.

- Tak, to właśnie ten, cóż kiedyś musiał nastać ten moment, gdy musiałam przyjąć jedną z nich, wszyscy wyjdziemy na tym bardzo dobrze synku.

Byłem strasznie zaskoczony, ale i rozczarowany. Zawsze wiedziałem, że matka jest zdolna do wszystkiego, ale nie spodziewałem się, że może zacząć sypiać z jakimś starszym facetem, tylko dlatego, żeby ratować się od całkowitego bankructwa. Było mi wstyd, wszyscy wspólnicy, nasi przyjaciele i rodzina, znaczący ludzie i Louis, oni wszyscy będą wiedzieć, jaka jest prawda i śmiać się w twarz mojej mamy i w moją również.

- Dobrze, to ja zadzwonię później. A i chciałem ci jeszcze powiedzieć, że znalazłem swoją alfę, tego biznesmena Tomlinsona. To cześć!

Nie wiem, czemu to powiedziałem, ale poczułem nagłą wewnętrzną potrzebę. Usłyszałem jej podniesiony głos i pytania, jak to swoją alę i że kogo niby, ale rozłączyłem się, przerywając jej napad złości. Położyłem się na łóżku i zakryłem twarz dłońmi. Czułem się bardzo źle, a ciągle wibrujący telefon i wyświetlające się na zmianę nazwiska mojej matki i Tomlinsona, wcale nie pomagały. Pragnąłem przenieść się do innego świata, innej rzeczywistości, gdzie mógłbym wieść normalne zwyczajne życie, to byłoby miłe.

Zanim wieczorem zasnąłem dostałem cztery smsy od Louisa.

Louis Tomlinson (21:20)

Harry proszę cię, odbierz, porozmawiajmy

Louis Tomlinson (21:28)

Dobrze wiesz, że to nie było specjalnie, to tylko wina Anne

Louis Tomlinson (21:37)

Przepraszam

Louis Tomlinson (21:45)

Harry błagam cię, nie zachowuj się, jak dziecko, dzwonię cały dzień, piszę, wiem, że to widzisz, tylko nie chcesz się odzywać i rozumiem to, rozumiem, że jesteś zły, tylko że ja martwię się o ciebie i chciałbym choć jeden mały znak, że chcesz próbować wspólnie to naprawić

Nie odpisałem nic i po dwóch godzinach udało mi się w końcu zasnąć, choć sen ten był bardzo płytki i męczący. Gdy obudziłem się rano, słyszałem znajome brzdękanie na gitarze, a w telefonie ostatni sms

Louis Tomlinson (04:28)

Chcę albo wszystkiego, albo nic. Widzę, że wybrałeś, ale pamiętaj, że zawsze możesz zmienić zdanie.


________________

All my love xx

K.

You make me crazier//L.S ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz