Kocham cię.
Te słowa odtwarzały się w mojej głowie wciąż i wciąż na nowo. Mimo że minęło już dobrych parę godzin, a my wróciliśmy do mieszkania Louisa i leżeliśmy wtuleni w siebie w jego łóżku, mimo że słuchałem jego równego oddechu i czułem jego dłonie na brzuchu, wciąż nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Świadomość, że ktoś mnie kocha, że jest to ktoś bardzo, bardzo ważny dla mnie była niesamowita, a jednocześnie czułem, jakbym na to nie zasługiwał, w końcu przeze mnie Louis tak długo był smutny i zły i gdyby nie ciąża prawdopodobnie byłby tak o wiele dłużej. Ta właśnie myśl była powodem, dla którego nie odpowiedziałem mu nic.
Po wyznaniu Louisa byłem w szoku. Najpierw poczułem motylki w brzuchu i wszechogarniające szczęście, chciałem odpowiedzieć mu tym samym, powtarzać to w nieskończoność. Po chwili jednak pojawiła się myśl. Coś kłującego w sercu i żołądku. Nie zasługuję na to. Jak tak wspaniała osoba może mnie kochać? Przytuliłem go mocniej i zacisnąłem oczy, by nie wypłynęła z nich żadna łza. Louis pocierał moje plecy w uspokajający sposób, wyczuwał, że coś jest nie tak, ale nie komentował tego. Zapewne oczekiwał mojej odpowiedzi i gdy wracaliśmy do samochodu z moją walizką (bo tak wcześniej zgodziłem się, że większość czasu będę mieszkał u niego) wydawał się być smutny, może nie jakoś bardzo, ale nie był już tak pogodny jak wcześniej.
W mieszkaniu przyrządziłem nam gorącą czekoladę, a Louis nałożył lody do pucharków. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, tylko kilka wymienionych zdań i nie byłoby to niczym złym, byliśmy zmęczeni całym dniem, ale zwyczajnie czułem się winny. Położyliśmy się w salonie i wybrałem pierwszą z brzegu komedię na Netflixie. Niezbyt zwracałem uwagę na fabułę, jadłem i popijałem czekoladę, a moje myśli zaprzątało wspomnienie słów Louisa. Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię skarbie. Kocham cię. Ja też go kochałem, wiedziałem to od dawna i nie rozumiałem swojego zachowania i dziwnej obawy.
W połowie filmu Louis przeprosił mnie, mówiąc, że jest zmęczony i poszedł pod prysznic. Nie chciałem dalej sam oglądać, więc szybko rozpakowałem najważniejsze rzeczy z walizki i poszedłem umyć się w łazience dla gości. Gdy wróciłem, Louis siedział na łóżku, czekając na mnie, bolało mnie, że byliśmy tak cicho, a dla kontrastu moje myśli były bardzo głośno. Nie zasługuję na niego. Zraniłem go. On nie może mnie kochać, po tym wszystkim. Nie zasługuję.
Przytulił mnie i dość szybko usnął, a ja leżałem i również próbowałem, ale gdy w mojej głowie był taki chaos, nie potrafiłem. Zacząłem się wiercić, a to prawie obudziło starszego, więc natychmiast przestałem. Pomyślałem, że skupię się na oddechu, więc próbowałem wyrównać go z tym spokojnym Louisa i dopuszczać tylko dobre myśli, samemu je powtarzać. Kocham cię. Kocham cię – powtarzał głos Louisa w mojej głowie.
Westchnąłem głośno, wiedząc, że jeśli znów poddam się moim lękom, ponownie w naszym życiu może się wiele skompilować, a ja chciałem być szczęśliwy z Louisem i naszą małą córeczką. Przeczyściłem gardło, myśląc, że jeśli nie zrobię tego od razu w tym małym przypływie odwagi, to mogę nie zrobić tego nigdy później. Przekręciłem się, by być twarzą do starszego i lekko potrząsnąłem jego ramieniem.
- Lou – szepnąłem. - Louis obudź się – powtórzyłem odrobinę głośniej, na co powoli otworzył oczy.
- Wszystko w porządku Hazz? Źle się czujesz?
- Wszystko dobrze, tylko nie mogę zasnąć...
- Chcesz, żebym pokiział cię po plecach? Jak byłem mały, to mama zawsze tak robiła, może ci pomoże – nie czekając na moją odpowiedź, przysunął się bliżej, włożył dłonie pod moją koszulkę i zaczął delikatnie przejeżdżać nimi w górę i w dół moich pleców, co jakiś czas masując również boki.
- Dziękuję, ale właściwie, to chciałem porozmawiać, nie mogę spać przez to, co się stało.
- Przez mamę, czy przez Olivię? - zapytał cicho, nie zaprzestając swoich ruchów.
- Przez to pomiędzy nami. Wiem, że oczekiwałeś odpowiedzi, albo jakiejś większej reakcji, a potem byłeś smutny i mniej rozmowny właśnie przez to.
- Harry, nie chcę wypierać na tobie żadnej presji, dobrze? Nie zmuszam cię do niczego, pamiętaj o tym. Faktycznie było mi trochę przykro, ale to nic takiego, liczy się to, że jesteś przy mnie, czujesz się dobrze, będziemy mieć dziecko, nie musisz...
- Kiedy ja chcę – wciąłem mu się w słowo. Sięgnąłem po jego dłonie i ściągnąłem je z pleców, tak żebyśmy mogli trzymać je złączone pomiędzy nami.
- Bardzo się cieszę, że to powiedziałeś, naprawdę. Chciałem ci odpowiedzieć tym samym, ale potem pomyślałem, że na ciebie nie zasługuję, że tak bardzo cię zraniłem, nie powinieneś mnie kochać.
- O czym ty mówisz? - rozłączył nasze dłonie i objął moją twarz, przysuwając się jeszcze bliżej. - Hazz, skarbie, nigdy nie myśl w taki sposób. Obaj popełniliśmy błędy, obaj byliśmy uparci, ale to już przeszłość. Liczy się tylko teraz i przyszłość. Nie musisz mi odpowiadać, nie musisz czuć do mnie nic bardzo głębokiego, ale nigdy nie myśl, że nie zasługujesz na moją miłość.
- Jesteś niesamowity. Naprawdę niesamowity. Dlatego właśnie czasem się obawiam, ale kocham cię od bardzo dawna, odkąd jeszcze nie wiedziałeś, że jestem omegą. Kocham cię Louis i dziękuję za wszystko.
Pocałował mnie bardzo delikatnie i stopniowo pogłębiał pocałunek, jednak wciąż wszystko pozostawało powolne i pełne uczucia, czułem się, jakbym mógł tak zostać już na zawsze. Chciałem zostać tak już na zawsze.
- Oznacz mnie, proszę – wyszeptałem, rozłączając nasze usta.
- Hazz jesteś pewien? To nie powinna być pochopna decyzja.
- Chcę ciebie i tylko ciebie. Data nic nie zmieni.
- Nie chcesz, jak większość omeg, zrobić tego przy świecach, z kwiatami, z pierścionkiem?
- Nic z tych rzeczy nie jest mi potrzebne. Chcę czuć, że jesteśmy jednością, że zawsze będziemy.
Znów mnie pocałował, długo, głęboko i powoli, pociągając lekko za moje loki. Następnie wyssał kilka malinek pod moją szczęką, na co wiłem się z przyjemności i ekscytacji. Zamknąłem oczy, gdy całował miejsce na znak połączenia, czułem, że wszystko jest w końcu na swoim miejscu, że będę mógł zacząć układać mój świat na nowo, tym razem na solidnych podstawach. Poczułem ugryzienie, którego delikatny ból zamienił się na wszechogarniającą rozkosz i szczęście. Byłem tak szczęśliwy i tak zakochany, że miałem ochotę płakać, ale usta Louisa mi to uniemożliwiły. Nawet nie zarejestrowałem momentu, w którym stałem się całkiem twardy, ale i tym Louis szybko się zajął, a potem leniwie całowaliśmy się do samego rana. Zasnęliśmy chwilę po wschodzie słońca, wciąż uśmiechając się, jak głupcy, którymi zresztą byliśmy.
__________________________________
Hejka, jutro ostatni.
All my love xxxx
K.
CZYTASZ
You make me crazier//L.S ✓
FanficW świecie, w którym to alfy mają władzę, a reszta musi się im podporządkować, bycie omegą oznacza bardzo trudne życie, a jest to ostatnim, czego Anne chce dla swoich dzieci. By załatwić lepszą przyszłość dla swojego synka Harry'ego, od najmłodszych...