Feels like I'm falling

2.2K 130 17
                                    



Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor, po czym wyszukałem serial "Przyjaciele" i po raz nie wiem już, który wybrałem pierwszy odcinek. Nie musiałem długo czekać na herbatę, bo chwile później Harry stawiał przede mną parujący kubek. Według mojego polecenia przyniósł również kubek dla siebie, jednak, zamiast usiąść zaraz obok mnie, przycupnął delikatnie na drugim końcu kanapy, wyglądając, jakby był gotowy w każdej chwili uciec. Nie podobało mi się to, bo chciałem czuć go blisko siebie i znów wąchać ten delikatny i niespotykany zapach. 

- Możesz usiąść bliżej, nie ugryzę cię. 

- Wiem, ale tak chyba będzie lepiej - odparł wiercąc się lekko i wyglądając, jakby zaraz miał zacząć panikować. 

Westchnąłem głośno, po czym starałem się mówić jak najdelikatniejszym tonem. 

- Harry wiem, że czuć było, że jestem strasznie zdenerwowany, w dodatku trzasnąłem drzwiami i mogłem cię wystraszyć, ale już się uspokoiłem, czuję się lepiej i obiecuję, że na ciebie nie nakrzyczę, zwłaszcza za samo oddychanie. 

Uśmiechnąłem się delikatnie, a Harry lekko się zarumienił, mimo to przesunął się, siadając znacznie bliżej mnie. Rozłożyłem się wygodniej i zacząłem skupiać swoją uwagę na fabułę serialu, którą znałem już na pamięć. Czułem się spokojny, wszystko było na swoim miejscu, zapomniałem o problemach i zmartwieniach, w końcu mogłem wypocząć bez żadnego napięcia. 

Dopiero po chwili doszło do mnie, że jednak nie wszystko jest idealnie. Ukradkiem spojrzałem na chłopaka obok i zobaczyłem skuloną w sobie postać, wykręcającą palce. Denerwujące było to, że nie wyczułem tego szybko po zapachu, ale również to, że chłopak aż tak się przy mnie denerwował, przecież wcześniej było między nami dobrze, nigdy na niego nie krzyczałem, ani nawet nie skrytykowałem jego pracy, przez co nie rozumiałem jego zachowania, ale musiałem coś z tym zrobić. 

- Nie mam pojęcia, czemu się aż tak stresujesz moją obecnością, zrobiłem coś nie tak? 

- Nie, to nic takiego, ja tak po prostu - wzruszył ramionami, ale nie było to ani trochę przekonujące. 

- Nie chcę, żebyś się tak przy mnie czuł, chciałbym, żebyś był spokojny i właściwie nie mam żadnego innego pomysłu i nie wiem, czy to zadziała, ale chciałbym spróbować uspokoić cię moim zapachem. Nigdy nie robiłem tego na alfie, ale może zadziała choć trochę, czy to w porządku? 

***  

Chyba nigdy w całym moim życiu nie byłem tak spięty i zestresowany, jak wtedy siedząc z Louisem i oglądając telewizję. Tomlinson początkowo wydawał się zły, ale w jednej chwili zmienił się w swoją najsłodszą domową wersję, a jego zapach natychmiastowo stał się przepiękny. Dlatego siedziałem i starałem się nie oddychać, bo miałem wrażenie, że jeszcze sekunda i go pocałuję, a to byłoby najgorszym możliwym scenariuszem. Jeszcze ta jego troska i delikatny ton głosu sprawiały, że szalałem wewnętrznie i miałem ochotę rzucić się na niego i już nigdy nie puszczać. 

Wiedziałem, że wpadłem, że zakochałem się, mimo że mało co go znałem, wystarczyło tak niewiele, żebym poczuł aż tak dużo. To bolało, bo nie mogłem nic z tym zrobić i oczywiste było, że im dalej zabrnę, tym bardziej będę zraniony, oglądając Louisa wiążącego się z kimś innym. Dlatego chciałem zachować, choć minimalny dystans i nawet wyjść na idiotę, ale nie dotknąć go w żaden sposób. 

Jakoś dotrwałbym do końca odcinka, bo przecież nie były one długie, ale propozycja Louisa sprawiła, że całkiem zamówiłem. Owszem to miłe, że chciał, abym czuł się dobrze, ale on chciał mnie uspokoić swoim zapachem, czyli zacząć wydzielać feromony, oznaczyć mnie swoim zapachem. Może i na alfy działało to lekko, albo wcale, ale omegi wprowadzało praktycznie w trans, w którym były spokojne, potulne, przylepne i podniecone na raz. Było to czymś, co zazwyczaj działo się między parami, a nie szefem i pracownikiem, przez co byłem całkiem przerażony moją reakcją, bo biorąc pod uwagę moje zakochanie, nie mogło wyniknąć z tego nic dobrego. 

Nie potrafiłem się odezwać, więc Louis zdecydował, że spróbujemy. Przysunął się do mnie i zaciągnął zapachem, prawie dotykając nosem mojej szyi, a moje serce na chwilę stanęło. Następnie potarł nosem szyję i odsunął się, mnie pociągając za sobą i nakierował tak, abym położył głowę na jego ramieniu, a wtedy się zaczęło. 

Momentalnie otulił mnie zapach tak mocny i pobudzający wszystkie zmysły, że cały świat przestał się liczyć i istniał tylko Louis. Rozluźniłem się i przybliżyłem do niego całym ciałem, a po kilku sekundach wtuliłem się w niego. Nie panowałem nad tym, ciężko było mi się skupić gdy moje myśli krzyczały tylko "LOUIS, LOUIS, LOUIS, LOUIS, LOUIS". Oddychałem nim, a uśmiech na jego twarzy sprawiał, że żołądek wywracał mi fikołki. 

Patrzył tylko na mnie i wydawał się zadowolony z siebie, gdy ja byłem coraz bardziej spragniony jego dotyku, bo jego ramie i noga to nagle było za mało, chciałem czuć go całego, chciałem, by mnie dotykał, by mnie całował, by mnie pokochał.... 

Byłem w takim stanie, że brakowało sekund, abym się rozpłakał z frustracji i pragnienia, a wtedy Louis zaczął głaskać mnie po plecach, sprawiając, że zamknąłem oczy, rozpływając się z przyjemności. Bezwiednie schowałem głowę w zagłębieniu jego szyi i wdychając zapach, zacząłem delikatnie dotykać ją wargami, przechodząc na szczękę. To wszystko było tak niesamowicie intymne, że nie wierzyłem, że dzieje się naprawdę. 

Nagle dłoń Louisa zacisnęła się na moim boku, a ja wystraszyłem się, że będzie chciał mnie odrzucić, jednak on pociągnął mnie tak, żebym siedział okrakiem na jego kolanach i całkiem bez ostrzeżenia pocałował mnie w usta. Było to jak uderzenie pioruna, nagłe, gwałtowne i doszczętnie palące. Czułem, jakbym płonął, gdy jego rozgrzane usta ocierały się o moje, a dłonie gładziły plecy pod koszulką. Byłem ledwo przytomny od odczuwanej przyjemności, ale równocześnie pewny, że mógłbym tak  zostać już na zawsze. 

Wszystko zmieniło się, gdy Louis przycisnął mnie bliżej i otarł nasze biodra o siebie. Poczułem wtedy, jak mocno działało to też na niego, a przecież nie mogliśmy posunąć się do niczego więcej. Było to jak kubeł zimnej wody, więc gdy tylko poruszył biodrami jeszcze raz, oderwałem się od jego ust i szepcząc "przepraszam, nie możemy" wstałem i wybiegłem z mieszkania, cały się trzęsąc z emocji.




_____

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów, ale nie wyrabiam w pracy, a w domu jestem zbyt zmęczona na cokolwiek :((

All the love xx

K.

You make me crazier//L.S ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz