And you made me believe

2.3K 132 38
                                    

Przez cale trzy dni nie wychodziliśmy z łóżka. Dziwiłem się, jak Louis nie był wcale zmęczony zaspokajaniem mnie, a wręcz promieniał szczęściem i dumą. Po tak długim czasie frustracji i przechodzenia samotnych gorączek potrzebowałem o wiele więcej uwagi niż inne omegi, co na szczęście nie przeszkadzało mojej alfie. Czułem się idealnie, wreszcie zaspokojony fizycznie, ale i psychicznie, bowiem Louis okazywał mi mnóstwo czułości, zwłaszcza czwartego dnia, gdy większość czasu spałem i odpoczywałem, a on głaskał mnie po głowie lub składał delikatne pocałunki we włosach. Czułem się chciany i adorowany, ktoś w końcu się mną opiekował, było to nawet lepsze od seksu i chciałem tak zostać na zawsze.

Cały ten okres mało rozmawialiśmy, z czego się cieszyłem. Po cichu liczyłem, że Louis zostawi temat moich kłamstw w spokoju i nigdy nie będę musiał się tłumaczyć, choć dobrze wiedziałem, że będzie to dla niego ważne i gdy tylko będę mniej zamroczony gorączką, wypyta mnie o wszystko. Nazwał mnie swoją omegą, opiekował się mną, powiedział, że kiedyś się połączymy, a to mogło znaczyć tylko to, że chciał związku i to było również wszystkim, czego i ja chciałem, ale nie mogłem mu dać. Niestety. W oczach Louisa mogłem być omegą i wszystko było dobrze, ale w oczach świata, byłem alfą i nic z tym nie mogłem zrobić.

Piątego dnia obudziłem się, słysząc otwieranie drzwi i czując piękny zapach kawy. Gdy tylko otworzyłem oczy, zobaczyłem Louisa niosącego tackę z dwoma kubkami parującej kawy i dwoma talerzami jajecznicy oraz świeżym pieczywem. Podniosłem się do pozycji siedzącej i uśmiechnąłem się promiennie. To było cholernie dobre uczucie, gdy najpiękniejszy mężczyzna na świecie, chciał zrobić ci śniadanie do łóżka. Przez całą gorączkę również pilnował, abym jadł, wtedy jednak były to dania zamawiane na wynos, fakt, że postarał się i zrobił własne śniadanie, był bardzo uroczy.

- Dzień dobry kochanie – powiedział radośnie, stawiając tacę na szafce nocnej i przysiadając koło mnie.

- Hej, dziękuję za śniadanie, następnym razem ja coś zrobię – odpowiedziałem, chwytając za kubek i dopiero po sekundzie zdałem sobie sprawę, że zainsynuowałem, że spędzimy kolejny poranek razem w łóżku. Przestraszyłem się, że Louis mógłby sobie tego nie życzyć, lub chciałby, żeby związek wyglądał jakoś inaczej, z mniejszą ilością uczuć niż ja chciałem okazywać, byłem niepewny i chyba to zauważył, bo objął mnie ramieniem i pocałował delikatnie i miękko.

- Mam nadzieję, że jak najczęściej będziemy się budzić razem i będziesz miał okazję dla mnie gotować.

Uśmiechnąłem się i upiłem łyk kawy, a potem obaj zaczęliśmy jeść. Przemilczałem fakt, że jajecznica była zbyt sucha, bo za długo trzymał ją na patelni, za to zjadłem wszystko i ponownie podziękowałem.

- Cieszę się, że ci smakowało, chociaż moja mama robi lepszą, nie wiem, czemu tak jest.

Zaśmiałem się na to, bo Louis miał w sobie dwie skrajności; z jednej strony stanowczy, silny i zdecydowany, a z drugiej uroczy, delikatny i całkiem nieporadny w podstawowych czynnościach. Żartowaliśmy jeszcze chwilę i przychodziło nam to bardzo prosto, jakbyśmy znali się od dawna, nie czułem już żadnego większego zdenerwowania, więc wszystko przychodziło swobodnie.

- Harry, wiem, że jest nam bardzo przyjemnie, ale chyba powinniśmy w końcu porozmawiać o czymś poważniejszym. Jako szefa mogłeś mnie okłamywać, nie miałem obowiązku wiedzieć, ale jako twoja alfa po prostu muszę – starał się brzmieć delikatnie i patrzeć na mnie łagodnie, ale i tak ten temat sprawił, że podciągnąłem kolana do klatki piersiowej i obiłem je mocno, patrząc na pościel.

- Tu nie ma zbyt wiele do opowiadania. Matka jest człowiekiem sukcesu i alfą, po śmierci ojca, gdy byłem jeszcze malutki, wkręciła się w biznes zbyt mocno, a że było jej ciężko, to stwierdziła, że mi jako omedze, będzie jeszcze ciężej przejąć interes, więc zaczęła uczyć mnie żyć, jak alfa, podawała mi tabletki i naklejała plastry, zmieniła moją naturę, by ułatwić mi życie, a jednocześnie je popsuła, bo skazała na wieczną samotność.

- Twoje leki musiały być bardzo silne, skoro nie wyczułem ich nawet jako twoja alfa. Cały czas czułem coś dziwnego i intrygującego, ale nie wiedziałem, co to. Dobrze, że podczas gorączki działały o wiele słabiej.

- Cóż, gdybyś się nigdy nie dowiedział, nie mielibyśmy teraz problemów.

- Jakich problemów?

- Louis, wiem, że chcesz związku, takiego prawdziwego, ciągle wspominasz o wspólnym mieszkaniu, wspólnym łóżku, o tym, co będziemy robić, albo gdzie musimy jeszcze uprawiać seks, ciągle planujesz, a z tego nic nie może się spełnić.

- O czym ty mówisz, czemu nie może się spełnić? - zmarszczył brwi. - Przecież, to jest wszystkim, czego chcę, wszystkim, o czym marzyłem, Harry, jesteśmy dorośli, wiemy już, że jesteśmy swoimi przeznaczonymi, nie ma sensu bawić się w podchody lub próbowanie innych rzeczy, czy co tam myślisz, powinniśmy zamieszkać razem i nauczyć się tak żyć.

- Kiedy ja nie mogę! - podniosłem głos zbyt mocno. - Mam szkołę, w której każdy wie, że jestem alfą, część moich przyjaciół to wie, moja rodzina tak myśli, mam firmę, którą muszę przejąć, nie mogę nagle przyznać, że jestem omegą.

- Więc wolisz męczyć się całe życie, unieszczęśliwić siebie i mnie w imię rodzinnego biznesu, którego pewnie nawet nie chcesz prowadzić?

- Moglibyśmy się spotykać, jeśli tylko byś chciał, moglibyśmy być parą, ale...

- Ale bez mieszkania razem, bez połączenia, bez ślubu, bez dzieci. Bez przyznawania się do tego ludziom. Myślisz, że to jest coś, co sprawi, że będziesz szczęśliwy? Bo ja myślę, że błagająca o uwagę i czułość omega w tobie, szybko się załamie, równie szybko co alfa we mnie.

- To nie jest takie proste – wstałem z łóżka i zacząłem chodzić po sypialni. - Nie mogę się z dnia na dzień tak zmienić, co powiedzą ludzie, kto podpisze ze mną kontrakty?

- Ja podpiszę i załatwię mnóstwo rzeczy, moi znajomi podpiszą, pomogą, jeśli zachowasz jakość, to bycie omegą nic nie zmieni.

- Nie chcę pracować tylko dzięki twojemu nazwisku, nie tak byłem wychowany.

- Przecież nie będziesz pracował dzięki mnie, tylko dzięki swojej matce i swojemu wykształceniu, ja tylko pomogę zdobyć klientów. Powiedz, jak się nazywa twoja firma, a ja ci wytłumaczę, jak mało znaczące będzie twoje bycie omegą.

Przetarłem twarz dłońmi, zły przebiegiem tej rozmowy, nie chciałem się kłócić, ale nie umiałem powiedzieć tego wszystkiego innym tonem i załatwić tego lepiej.

-Styles Company, ale wciąż podtrzymuję swoje zdanie, już na zawsze zostanę alfą.

Louis patrzył na mnie z dziwnym przerażeniem w oczach, uchylił lekko usta, chcąc coś powiedzieć, ale słowa nie wypłynęły, w końcu zapytał cicho – Czy twoja matka to Anne Styles?

Przytaknąłem, a Louis skrzywił się, ogarnęły mnie obawy, bo zacząłem podejrzewać, skąd może znać moją mamę.

- Widzisz Harry, tak jakby dzisiaj w nocy twoja firma całkiem upadła i macie bardzo mało pieniędzy, bo to ja jestem tym facetem, którego Anne chciała oszukać.

Otworzyłem usta w szoku,

- Chcesz powiedzieć, że tej samej nocy, gdy szeptałeś mi czułe słówka w łóżku, zniszczyłeś cały dorobek mojej rodziny i moją przyszłość, dla której, tak bardzo się poświęcam? - zapytałem ze łzami smutku i szoku i wybiegłem z sypialni. Szybko wybiegłem również z mieszkania, nie zważając na to, że byłem tylko w piżamie i kapciach, a na zewnątrz padał deszcz.





__________________________

Hej wszystkim! Wróciłam i mam napisaną już całość, przepraszam, że zajęło to tak długo, ale mam nadzieję, że ktoś jeszcze czeka. Rozdziały będą codziennie o ok. 18. Zachęcam do zaobserwowania mnie, bo zawsze wstawiam jakieś informacje o rozdziałach, przerwach, powrotach czy planach.

Btw już niedługo pojawią się nowe ff i będą one też dodawane dopiero po zakończeniu pisania w formie rozdziału dziennie.

Wesołych dziadów wszystkim!

All my love x

K.

You make me crazier//L.S ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz