Let it take me where it wants to go

2K 113 13
                                    



Następnego dnia nie wziąłem tabletek i czekałem na to, co się wydarzy. Wziąłem wolne w pracy pod pozorem przyśpieszonej rui i siedziałem na łóżku, wpatrując się w punkt na środku pustej ściany. Wszystko zaczynało mieć sens i wskazywać na jedną rzecz, a ja ciągle błędnie interpretowałem każdy sygnał. Gdyby to zdarzyło się w normalnych warunkach, zauważyłbym od razu, a przez moje załamanie zajęło mi to tak długo.

Mdłości, wyostrzony węch, ciągle obecny delikatny zapach Louisa, nieustanne sny i pragnienie rodziny, brak gorączek, później wzmożony apetyt i nagłe ochoty na ogromne ilości owoców i słodyczy, rosnący brzuszek, dodatkowy delikatny puls...

Byłem w ciąży.

Z Louisem.

Rzeczywiście było to możliwe, bo mimo że pierwszego dnia rano wziąłem leki, a działały one również jak antykoncepcja, więc zapłodnienie było niemal niemożliwe, to przez następne dni nie brałem leków, właściwie to nawet nie myśląc o możliwych konsekwencjach. Oznaczało to, że zaczynałem piąty miesiąc ciąży. Było to dla mnie abstrakcyjne i nie do pomyślenia. Nie nadawałem się na rodzica, nie mogłem wychować tego dziecka, nie sam i nie w takich okolicznościach. Bałem się strasznie, a mój instynkt omegi, który mruczał z zadowolenia, denerwował mnie. Nie dochodziło do mnie, że jestem w ciąży, wydawało się to żartem, pustymi słowami, oszustwem, wszystkim tylko nie prawdą.

Około południa, mój sztuczny zapach alfy zniknął całkowicie, zamiast tego czułem swój naturalny słodki zapach i zapach Louisa, który jednak nie powstawał w mojej wyobraźni, tylko pochodził od dziecka, małej alfy.

Niall wrócił do mieszkania i zastał mnie płaczącego, podszedł i przytulił mnie mocno, nie musiałem nic tłumaczyć, on też czuł ten zapach. Zapytał jedynie, czy to Louis, a gdy przytaknąłem, przytulił mnie mocniej i trzymał tak dopóki nie zasnąłem.

Obudziłem się i bez żadnego grymaszenia, czy narzekania, poszedłem prosto do kuchni, gdzie zjadłem porządne śniadanie, wiedziałem, że teraz muszę dbać o dziecko i wynagrodzić mu pierwsze miesiące fatalnego odżywiania. Całkiem nieświadomie zacząłem kłaść dłoń na brzuchu i głaskać go delikatnie, a gdy się na tym przyłapałem, uśmiechnąłem się. Wiedziałem, że będzie mi trudno, że to całkiem wywróci moje i tak już pokręcone życie, ale myśl o słodkiej małej kruszynce z moimi lokami i oczami Louisa sprawiała, że chciałem walczyć i czułem, że dzięki dziecku będę szczęśliwy.

- Do twarzy ci z byciem mamusią – zaśmiał się przyjaciel, wchodząc do pomieszczenia i zabierając ostatnią truskawkę z mojej ręki.

- Horan! Nie wiesz, że ciężarnym nie odbiera się jedzenia?

- Żeby dziecko nie zagłodziło się o tę jedną truskawkę – powiedział sarkastycznie, zaraz potem się śmiejąc. Zaczął szykować sobie herbatę, gdy ja powoli sączyłem sok pomarańczowy.

- Nie śmiej się, bo wcale nie będzie ci tak dobrze, jako jedyny wujek, będziesz musiał biegać za wszystkimi moimi zachciankami i dogadzać mi, jak tylko się da.

- A co z twoją dziewczyną?

Od razu zrzedła mi mina. Nie przemyślałem jeszcze, co zrobię z Olivią i jak jej wszystko wytłumaczę.

- Przepraszam, nie powinienem.

- Ale masz rację. Muszę jej wszystko wyjaśnić... To chyba będzie nasz koniec no nie?

- Raczej tak, ale jeśli mam być szczery, to dobrze. Teraz gdy wiesz, że masz dziecko z Louisem, może obaj się ogarniecie.

- Ale...

- Nie ma żadnego "ale" Styles! - nie pozwolił mi dokończyć. - Masz przemóc swoją dumę, strach, czy cokolwiek innego i iść mu to wyjaśnić. Nie ukryjesz już, że jesteś omegą, więc możesz ułożyć sobie życie z bratnią duszą i być szczęśliwy.

Milczałem, bo mimo iż Niall miał rację, to bałem się konfrontacji z Louisem, co jeśli by mnie odrzucił?

W południe zadzwoniłem do Olivii i powiedziałem, że zaraziłem się grypą żołądkową od Nialla, który przyniósł to ze stażu w szpitalu i obaj ciągle biegamy do toalety, więc ma nie przychodzić przez najbliższe kilka dni. W tym czasie miałem umówioną wizytę u lekarza oraz planowałem pojechać do Louisa, a później powiedzieć o wszystkim mamie, z którą również się nie odzywałem. Przestałem brać tabletki i zapach dziecka oraz jego puls był dla mnie wyczuwalny, a to sprawiało, że stawałem się szczęśliwszy.

Niall towarzyszył mi u ginekologa, który był zaskoczony, że tak długo nie wiedziałem o ciąży, cały czerwony z zażenowania tłumaczyłem mu w skrócie, jak do tego doszło. Kilka minut później to nie miało już znaczenia, bo dowiedziałem się, że mam zdrową córeczkę, która będzie silną alfą, a gdy usłyszałem bicie jej serduszka na głośniku, czułem się szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Od tamtego momentu nie bałem się już niczego. Musiałem być silny, dla Amandy, najważniejszej istotki w moim życiu.

***

Byłem znudzony i sfrustrowany wszystkim. Moja paranoja nadal trwała, ciężko mi było normalnie funkcjonować, gdyby nie zastępcy, firma pewnie by upadła. Męczyły mnie własne myśli, więc każdej soboty, ale i czasem w środku tygodnia imprezowałem do nieprzytomności i ciągle pieprzyłem się z przypadkowymi osobami, zazwyczaj moją uwagę przykuwali ludzie w jakikolwiek sposób kojarzący mi się z Harrym, bo to on ciągle siedział w mojej głowie. Czułem się fatalnie i po pewnym czasie nie czerpałem już żadnej przyjemności z seksu, robiłem to, żeby czymś się zająć, nie myśleć o dziecku, które sobie ubzdurałem i o chłopaku, któremu oddałem i serce i duszę, a on mnie odrzucił i bardzo szybko znalazł sobie nową dziewczynę.

Za każdym razem gdy o tym myślałem, robiłem się wściekły i zazdrosny do tego stopnia, że zamontowałem w jednym z pokoi gościnnych worek treningowy, na którym mogłem się wyżyć. Wciąż jednak nie rozumiałem, jak mógł chcieć taką pustą idiotkę zamiast mnie. Pomijając braterstwo naszych dusz, byłem od niej lepszy we wszystkim, a nawet pomijając rzeczy materialne, Harry był cudownie uległy, nie nadawał się na dominującą niby alfę dla niej, jak on sobie wyobrażał jakiekolwiek zbliżenie pomiędzy nimi? Cała ta sytuacja była bez sensu, a ja odliczałem dni, aż do końca zwariuję i stracę zmysły.

Tego ranka wyglądałem wyjątkowo paskudnie, wczorajsza impreza była całkiem ciekawa, do tego stopnia, że nie pamiętam z niej nic. Tym razem obudziłem się obok tylko jednej dziewczyny, całkiem ładnej, ale nie w moim typie, cóż w moim typie nie były żadne dziewczyny. Ta jednak okazała się miła i zaproponowała zrobić śniadanie, a że byłem głodny, zgodziłem się na to. Wyszedłem do łazienki wziąć prysznic, w czasie gdy ona zaczęła coś szykować. Miałem pełną lodówkę i szafki, bo gdy Harry nie odzywał się dwa tygodnie, a moje mieszkanie zaczęło przypominać śmietnik, Zayn bez słowa zatrudnił jakąś starszą kobietę do sprzątania i gotowania dla mnie.

Wyszedłem w samych dresach, wciąż wycierając włosy ręcznikiem i wąchając zapach mojego nowego szamponu, nie zwracając uwagi na nic innego. Dopiero po przekroczeniu progu kuchni zauważyłem, że dziewczyna, której imienia nie pamiętałem, nie była sama. Podawała ona szklankę wody siedzącemu obok Harry'emu.

Harry'emu, którego brzuszek uroczo odstawał w obcisłej koszulce, a zapach jednoznacznie wskazywał na to, że jest w ciąży, a dziecko pachnie jak ja.

Niekontrolowanie otworzyłem usta, a ręcznik upadł mi na podłogę, zwracając na mnie uwagę. Stałem tak w bezruchu, spowodowanym szokiem, wpatrując się w przestraszoną minę mojej omegi. Dlaczego on się bał? Czyżby nie wiedział, że jest dla mnie najważniejszy, a gdy okazało się, że jest w ciąży, to będę go wręcz nosił na rękach? Nie byłem już o nic zły, nie obchodziło mnie nic, co się stało wcześniej, liczył się tylko on i dziecko. Owszem byłem w szoku, ale i mocno mi ulżyło, bo jednak nie miałem paranoi, tylko wyczuwałem małego wilczka.

_________________

Hej, ja chyba nie powinnam umawiać się na daną godzinę, bo zawsze coś wypadnie i nie jest punktualnie :((

All my love xx

K.

You make me crazier//L.S ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz