Po powrocie do domu byłem cały roztrzęsiony. To, co się wydarzyło, nie powinno mieć miejsca i dobrze o tym wiedziałem, ale wciąż czułem dotyk Louisa na swoim ciele i to sprawiało, że nie potrafiłem poprawnie myśleć. Tego zapachu nie dało się zapomnieć...
Nie wiedziałem jedynie, dlaczego to wszystko się wydarzyło. Oczywista była moja reakcja na oznaczanie mnie zapachem, ale nie mogłem odgadnąć, dlaczego Tomlinson chciał to zrobić, mógł zwyczajnie mnie zignorować, albo spróbować uspokoić słowami i dać sobie spokój, a nie posuwać się do tak radykalnych środków.
Przez następne dni wspomnienie pocałunku z Louisem towarzyszyło mi wszędzie. Ciągle czułem jego zapach, przypominał mi się jego dotyk, budziłem się w środku nocy cały rozgrzany, bo śniły mi się różne wersje tego co mogło się zdarzyć, jeśli bym nie uciekł.
W pracy pojawiłem się tylko dwa razy. Wstydziłem się i jednocześnie obawiałem alfy, którego reakcji nigdy nie mogłem być pewny. Dlatego przychodziłem tylko, gdy byłem pewny, że Louis był w pracy. Było mi bardzo głupio, że przez dwa dni nie przynosiłem mu żadnych obiadów ani nic nie gotowałem. Na szczęście nie próbował skontaktować się ze mną w żaden sposób i nie musiałem się z niczego tłumaczyć.
Gdy tylko Niall dowiedział się, że nic nie gotuję, nakrzyczał na mnie i kazał się zwolnić albo ogarnąć i wrócić do normalnej pracy. Dodał też, że to, że Louis mnie pocałował, musiało mieć znaczenie, bo zwyczajnej i obojętnej alfy nigdy by nie pocałował, jednak ja nie dopuszczałem do siebie takiej myśli, to było zwyczajnie niemożliwe.
Mimo to posłuchałem się przyjaciela i następnego dnia poszedłem do Tomlinsona i posprzątałem oraz ugotowałem szybki obiad, który zostawiłem w kuchni. Przychodziłem tak przez tydzień i za każdym razem udało mi się nie trafić na właściciela. W poniedziałek przyszedłem nieco bardziej zestresowany niedługo znów miałem mieć gorączkę, więc musiałem zostawić kartkę, że przez następne cztery dni ponownie nie będę gotował. Miałem też w planach posprzątać dokładnie całe mieszkanie, bo dobrze wiedziałem, że po tych kilku męczących dniach nie będę miał siły na nic.
Postanowiłem zacząć od sypialni, bo gdyby Louis jednak wrócił, podczas mojego pobytu w mieszkaniu, miałby gdzie pójść i nie musieć przebywać w moim otoczeniu, albo bardziej miałem nadzieję, że tak by zrobił. Niestety to był duży błąd. W sypialni zapach był tak nieznośnie mocny, że musiałem podeprzeć się ściany, aby nie upaść. Samo spojrzenie na rozkopaną kołdrę i wielkie łóżko wysyłało do mojego ciała fale gorąca i wiedziałem, że moja gorączka zaczęła się o wiele szybciej.
Przymknąłem na sekundę oczy, delektując się tym cudownym zapachem, ale zaraz po tym opanowałem się i postanowiłem jak najszybciej wyjść z tego mieszkania. Wyszedłem z sypialni i szybkim krokiem szedłem przez salon, aby skręcić w korytarz, jednak wtedy usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach i zamarłem w połowie kroku. Był tam.
Spanikowany pobiegłem do kuchni, gdzie oparłem się o blat i ciężko oddychając czekałem na to, co się stanie. Gdyby nie zapach, całkiem możliwe, że by mnie nie zauważył, jednak świat nie jest taki piękny.
Od razu wyczułem, że wszedł do mieszkania, moje zmysły były wyostrzone i z daleka czułem jego hipnotyzującą woń. Niczego nigdy nie pragnąłem tak bardzo, jak tego, żeby mnie dotknął, ale jednocześnie to było tak bardzo złe i niemożliwe. Wiedziałem, że gdy wejdzie do kuchni, zrobię z siebie głupka i upokorzę się całkowicie.
- Harry?
Usłyszałem jego podwyższony głos i zamknąłem oczy, chcąc zniknąć.
Wszedł do kuchni i czułem, że podchodzi w moją stronę, więc mocniej zacisnąłem oczy i dłonie na blacie. Stałem do niego tyłem, więc nie mógł zobaczyć mojej twarzy, ale po zapachu i postawie ciała na pewno czuł, jak strasznie zestresowany jestem i jak się boję. Stanął zaraz za mną, na co mój oddech przyśpieszył. Delikatnie zaciągał się moim zapachem przy szyi, wodził po mojej skórze końcówką nosa, a dłonie ułożył na mojej talii.
- Dlaczego się tak długo ukrywałeś - wyszeptał mi do ucha, po czym zwinnym ruchem zerwał plasterek maskujący z mojej szyi. - Moja mała omega.
To było jak uderzenie. Chwilowy okropny ból w całym ciele, a potem nagłe wypłynięcie ogromnej ilości śluzu. Całe ciało zaczęło piec z gorąca, a ja czułem się ledwo przytomny i nawet nie wiedziałem kiedy zacząłem opierać się na piersi mojego alfy, który podtrzymywał mnie i z uwielbieniem całował szyję.
- Nie mogę uwierzyć, że miałem cię tak blisko i nie zauważyłem tego wcześniej. Teraz to wszystko jest takie oczywiste.
Chciałem jakoś sensownie odpowiedzieć, albo w ogóle się odezwać, ale byłem zbyt zamroczony wszystkim, co działo się dokoła i zbyt spragniony, jakiegokolwiek dotyku, a zwłaszcza wypełnienia, tego potrzebowałem od tak dawna, marzyłem o tym, aż w końcu stało się to możliwe.
- Spokojnie skarbie, wszystko nadrobimy.
Po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni, gdzie zupełnie tak jak w moich snach, odłożył mnie na środku tego ogromnego i miękkiego łóżka. Zawisł nade mną, podpierając się na łokciach i pocałował mnie zachłannie, nie tracąc czasu na zbędne wstępy. To było magiczne i niesamowite, a ja rozpływałem się z ogarniającej mnie przyjemności wywołanej jedynie pocałunkiem.
Wszystko działo się szybko, a ja byłem zbyt zamroczony gorączką, by potrafić się skupić. Ubrania znalazły się na podłodze, a jego palce w moim wnętrzu, było tysiąc razy lepiej, niż gdy robiłem to sam. Ciągle oszałamiajaco mnie całował, przez co zaczynało mi brakować tchu, ale nie narzekałem. Gdy wszedł we mnie całą swoją długością, zobaczyłem gwiazdy przed oczami. To było jak spełnienie marzeń i rozlanie po całym moim ciele największej rozkoszy. Jego ruchy były pewne i szybkie, a ja wiłem się nie mogąc sobie poradzić z odczuwaną przyjemnością i zagryzałem wargi, by nie zacząć krzyczeć, choć wielokrotnie powtarzał mi, żebym się nie krępował, bo nikt nas nie słyszy.
W pewnym momecie przejechał zębami w miejscu, gdzie powinien pojawić się znak przynależności i choć normalnie zacząłbym protestować, czułem sie tak dobrze i mało przytomnie, że jedynie głośniej sapnąłem i zacisnąłem dłoń na jego umięśnionym pośladku.
- Jeszcze nie dziś skarbie, ale już niedługo.
Po tym zaczął wysysać w tym miejscu malinkę, doprowadzając mnie do szału. Pchnięcia stawały się coraz mocniejsze i nie potrafiłem już dłużej wytrzymać. Zaczałem dochodzić na swój brzuch, krzycząc imie Louisa, któremu wystarczyło jeszcze kilka pchnięć, by samemu dojść i mnie zaknotować.
Czułem się lepiej niż kiedykolwiek w życiu, tak dokładnie wypełniony, zaspokojony i zadowolony. Louis opadł na mnie i wyrównał swój oddech, a potem zaczął składać czułe pocałunki na mojej klatce piersiowej.
- Będziemy musieli porozmawiać Harry, ale najpierw musimy się trochę przespać.
Nie zmieniając swojej pozycji, naciągnął na nas kołdrę i mocniej się di mnie przytulił. Nie chciałem z nim rozmawiać, o moich kłamstwach, ale byłem taj zadowolony wszystkim, co się stało, że nawet nie przejąłem się wizją rozmowy. Wiedziałem, że Louis był moją alfą, nazwał mnie swoją omegą, a to znaczyło, że wszystko musi być już dobrze.
_________
Hej, wiem, że strasznie długo mnie nie było i przepraszam za to. Mam nadzieję, że dalej ktoś tu jest, bo postaram się wrócić i dokończyć to ff. Jako wynagrodzenie macie pierwszego smuta!
All my love x
K.
CZYTASZ
You make me crazier//L.S ✓
FanficW świecie, w którym to alfy mają władzę, a reszta musi się im podporządkować, bycie omegą oznacza bardzo trudne życie, a jest to ostatnim, czego Anne chce dla swoich dzieci. By załatwić lepszą przyszłość dla swojego synka Harry'ego, od najmłodszych...