12.

371 36 8
                                    

Po około piętnastominutowej drodze Michael zatrzymał się przed niedużym domem ogrodzonym siatką. Za budynkiem widać było las, a w okolicy żadnego innego domu. Spokojnie tu.

Gdy wysiedliśmy z auta. Od razu zrównałem krok z brunetem. Starszy wyciągnął klucze i otworzył bramkę, a po paru kolejnych krokach zaczął otwierać drzwi.

Po zrobieniu tego zapalił światło na przedpokoju i dał mi znak głową, że mam wejść, co też zrobiłem.

Zaraz po lewej stronie był wieszak na ubrania, a na podłodze dywanik na buty.

Gdy weszliśmy w głąb domu zauważyłem otwartą przestrzeń. Salon, kuchnia, jak i jadalnia były ze sobą połączone. Co nie dawało takie ciasnoty i w dodatku ładnie się komponowało z nowoczesnym stylem.

Czarna skórzana sofa, a przed nią stoliczek na kawę. Na ścianie także przed kanapą wisiał duży telewizor. Po prawej stronie od salonu rozciągały się duże oszklone drzwi na podwórko.

Kuchnia w kolorach szarości z wyspą, a gdzieś obok stół z czterema krzesłami.

- Te drzwi po lewej. - wskazał mi zielonooki. - To łazienka główna. A tamte drzwi są od mojej sypialni. Ty jak u mnie będziesz to zostaniesz w pokoju gościnnym. - pokiwałem głową po czym zaczął mnie kierować do wspomnianego pokoju. Aż tyle tutaj pomieszczeń jest? Z zewnątrz wydawał się mniejszy.

Gdy otworzył mi drzwi od razu ujrzałem duże zaścielone łóżko. Biurko z krzesłem i półka na książki. A na przeciw łóżka komoda na rzeczy. W rogu stał jeszcze fotel oraz stojąca lampa. Ściany były koloru ciemno szarego, a meble białe. Ładnie.

- Chodź jeszcze taras ci pokażę. - powiedział.

Po wyjściu można było zauważyć dużą pustą i ogrodzoną przestrzeń, zaraz za tym był las, a gdy się przysłuchał było słychać szum wody. Pewnie strumyk jakiś.

- Ładnie, prawda? To tutaj uczyłem się w większości rzeczy razem z Evillyn. - odezwał się.

- Jakie on ma moce? - zapytałem.

- To demon ziemi i roślin. Stereotypy mówiły o nim, że niszczy wszystko w swojej okolicy samym wzrokiem lub nawet zwykłym chodzeniem. Oczywiście mowa o roślinach. Jednak nikt nie mówił o tym, że może też naprawiać i dawać im życie. - brunet był ewidentnie zirytowany tym faktem.

- Rozumiem. Jakiej jest klasy?

- Demony żywiołów są bodajże zerowej. Czyli zaraz za specjalnymi.

- Okej. Odwieziesz mnie? - zapytałem.

- Jasne chodźmy. Będziesz chciał przyjechać ten jeden dzień przed swoimi urodzinami?

- Tak. I mam pytanie jeszcze. Rozmawiałem ostatnio z ojcem i palnąłem głupio, że gdy tylko skończę urodziny wyprowadzam się. No i wszystko fajnie, ale nawet dowodu nie będę miał tego dnia, ani karty. I czy bym mógł tu zostać na parę tygodni? Do czasu aż bym załatwił te dokumenty i jakieś mieszkanie ogarnął. - wytłumaczyłem. Nie chciałem go prosić o to, ale co mi szkoda. Mężczyzna chwilę się zastanawiał po czym odezwał się.

- Myśl najpierw nim coś powiesz. - zaśmiał się cicho. - No ale dobrze. Ty to masz szczęście, że mnie spotkałeś. - był chyba dziś w dobrym humorze. Ale kamień z serca mi spadł, że się zgodził.

- Prawda.

***

Po trzydziestominutowym biegu wróciłem do domu i zrobiłem sobie ciepłą kąpiel. Zamierzałem się chwilę pouczyć, a potem pójść spać. Od paru dni czułem się niewyobrażalnie zmęczony. Najlepiej gdybym się położył i już nie obudził.

Zamknąłem na chwilę oczy odprężając się i relaksując całe ciało.

Tego mi brakowało.

Za parę dni mam zacząć wszystko od nowa. W końcu. Po osiemnastu latach wyciągnąć się z tego toksycznego otoczenia.

Może kiedyś poznam jeszcze kogoś takiego jak ja i Michael.

Zostaje teraz jeszcze sprawa bliźniaków. Będą pewnie czekać, aż urosnę w siłę, a wtedy zaatakują aby się mną zabawić.

Jeśli nie opanuję jego mocy to umrę. A jeśli opanuje i będę zbyt słaby aby z nimi walczyć też umrę.

Dlatego, szczeniaku, wytresuje cię.

- Nie mów o mnie jak o psie. - podniosłem lekko głos.

Oj, nie marudź już. Zrobię z ciebie psa bojowego.

- Ja pierdole.

Ja też. — roześmiał się na swoje własne słowa. Boże, co za debil.

- Ty niewyżyty diable.

Nie jestem diabłem. Tylko demonem. To co innego.

- Serio?

Tak.

- Niech Ci będzie, diable.

Kurwa. Nie nazywaj mnie tak, ty wścibski bachorze.

- Wkurza cię to? - na moje usta wpłynął cwany uśmiech. Wiem co go wnerwia.

Ani trochę.

- Właśnie widzę. - zaśmiałem się cicho.

Jeszcze parę dni.

Demon's Friend (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz