16.

354 37 1
                                    

Tak jak powiedział po dwóch dniach zacząłem trening z demonem. Przez ten czas poznaliśmy się trochę, a ja przyzwyczaiłem się do jego obecności. Cały trening w większości polegał na medytacji i osiągnięciu wewnętrznej harmonii nawet przy stresujących lub głośnych sytuacjach. Szczerze stwierdzam, że wolałbym trening siłowy. Było to okropnie trudne, kiedy ta trójka gadała mi nad głową, a ja musiałem być spokojny i opanowany. Po tygodniu takich ćwiczeń w końcu nadeszła pora na siłowe. Stałem naprzeciw Sakuny, który był ubrany w czarne dresy i tego samego koloru podkoszulek, a włosy miał spięte w niechlujnego koka.

- Co mam zrobić niby?! - wykrzyknąłem.

Zaatakować mnie i powalić. — odpowiedział spokojnie. 

-  Nie dam rady. Chłopie ty masz prawie dwa metry i jesteś ode mnie silniejszy z jakieś sto razy. Jak nie więcej.

O to chodzi. Tu nie liczy się siła tylko taktyka. Musisz nauczyć się pokonać silniejszych od siebie. Dobra może nie pokonać, ale obezwładnić. Tak więc zaczynaj. — po swoich słowach przybrał pozycję do obrony. Mam co do tego wątpliwości. Pewnie nawet zanim go dotknę będę już leżał. Westchnąłem cicho i szybkim krokiem starłem się do niego podejść i jakkolwiek zaatakować, ale ten przewidział moje ruchy i aktualnie leżałem pod nim. Kurwa, moje plecy. — Zbyt przewidywalne. Postaraj się bardziej. — powiedział.

- Nie umiem. Nigdy nie byłem dobry w walkach. - wytłumaczyłem.

Wiem, więc pora cię nauczyć. Wstawaj. — podał mi rękę którą przyjąłem, a ten jednym ruchem postawił mnie do pionu. Otrzepałem spodnie po czym znów ustawiliśmy się do 'walki'. Jednak ta medytacja była łatwiejsza.

...

Dni mijały, a ja i Sakuna coraz więcej ćwiczyliśmy. Czas mijał nieubłaganie, a do końca szkoły zostało trochę ponad dwa miesiące. W tym czasie starałem się unikać bliźniaków jak ognia, ale ci w każdym wolnym momencie mnie zaczepiali grożąc. Wkurzające.

Siedziałem na chemii i zapisałem jeden z wzorów, kiedy nagle poproszono mnie do dyrektora. Nie przypominam sobie, abym coś zrobił, ale posłusznie wstałem i wyszedłem z klasy. Nie obyło się bez szeptów ze strony klasy. Gdy tylko siedziałem już przed dyrektorem szkoły do gabinetu wszedł jeden z uczniów, który był pobity.

Mam nadzieję, że to nie jest to o czym myślę.

- Więc jakie masz wytłumaczenie Panie Killianie?

- Nie zrobiłem tego. Nawet go nie znam, więc po co miałbym to robić. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Nie wiem czemu. Może lubisz krzywdzić innych. Już parę razy uczniowie donieśli na ciebie do mnie. - zacisnąłem pieści, ale dalej pozostawałem spokojny. Na coś ten trening się zdał.

- On to zrobił. Stałem sobie z moją grupką, a on podszedł i mnie uderzył. Starałem się bronić, ale nie mogłem. Moja dziewczyna może to potwierdzić.

- Co?! Przecież z rana byłem w szkolnej toalecie. A ty mogłeś spiskować z tą twoja dziewczyną, aby mnie wrobić. Panie Dyrektorze proszę mi wierzyć. Nigdy bym nic takiego nie zrobił. - kłamałem po części, ale nie chciałem teraz wylecieć z szkoły lub mieć naganne.

- Spokój. Ktoś może potwierdzić, że byłeś wtedy w łazience? - zapytał mnie, a ja od razu chciałem powiedzieć, że tak. Jednak nikogo tam nie było. Kurwa. Jedynie Sakuna, ale za Chiny by nie uwierzył.

- Tak jakby.

- Tak jakby? Co masz przez to na myśli? Ktoś to udowodni czy nie?

- Nie. - odwróciłem głowę w stronę okna. Że też musieli to dziś zrobić. Jestem wręcz pewnie, że w robili mnie w to bliźniaki akurat przed końcem szkoły. Kurwa.

- A ty Severy możesz powiedzieć dokładniej co się stało? - zwrócił się do chłopaka.

- Staliśmy przed bramą szkoły i rozmawialiśmy było to jakoś przed pierwszą lekcją. Wtedy poczułem szarpnięcie za ramię, a potem cios w nos. Wtedy kolejny i kolejny. Spostrzegłem, że to był ten potwór. Ty śmieciu powinieneś się zajebać. Tacy jak ty nie powinni żyć na tym świecie. - powiedział to z taką pogardą, że gdyby nie to iż znajduje się przed dyrkiem naprawdę bym mu walnął. Mężczyzna nawet nie przerwał mu obrażania mnie. Równość w szkole. Ta.

- Bardzo mi przykro z tego powodu. Idź do pielęgniarki jeszcze. A ty Killian zostań. - nie ruszyłem nawet palcem. Wkurzający typ. - Zawiodłem się na tobie.

- I co mnie to? Nic takiego nie zrobiłem. Nie wiem kto go uderzył. Ja jestem pewien, że byłem wtedy w toalecie. - prychnąłem na niego.

- Nikt tego nie udowodni, a ja mogę dać Ci teraz naganę. Jednak dam ci szanse. Jeśli jeszcze raz ktoś doniesie do mnie na ciebie. Wywalę cię ze szkoły. - mruknął chłodno.

- Jestem pewien, że na pewno doniosą. Po co Pan bawi się w tą dobroć. To jasne, że chce się Pan mnie pozbyć ze szkoły. Każdy chce. Nie ma w tej jebanej budzie nikogo kto by mnie akceptował. Na całym świecie są tylko trzy osoby, które mnie lubią. TRZY. Z czego dwie to demony. Niech Pan sobie przemyśli to. Żegnam. - wyrzuciłem z siebie. Tam myśl serio bolała, że nikt mnie nie akceptuje takim jakim jestem.

Wyszedłem z gabinetu, a potem ze szkoły. Mam dość patrzenia jak inni mnie obgadują lub spoglądają z nienawiścią.

Jebane bydło. Zabijmy ich wszystkich. — usłyszałem wkurzony głos Sakuny w mojej głowie. Na jego słowa momentalnie humor mi się poprawił.

- Nie tak szybko. Nie chcę ich zabijać. Zignoruj ich. Ważne, że mamy siebie. - ale to było tandetne. Jezu. Aż się zawstydziłem.

Tak to było tandetne, ale spokojnie też tak myślę. I już się rozchmurz.








...

Ehehhe takie o chyba git

Niedługo będzie koniec lolzl

Demon's Friend (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz