Tak jak powiedział po dwóch dniach zacząłem trening z demonem. Przez ten czas poznaliśmy się trochę, a ja przyzwyczaiłem się do jego obecności. Cały trening w większości polegał na medytacji i osiągnięciu wewnętrznej harmonii nawet przy stresujących lub głośnych sytuacjach. Szczerze stwierdzam, że wolałbym trening siłowy. Było to okropnie trudne, kiedy ta trójka gadała mi nad głową, a ja musiałem być spokojny i opanowany. Po tygodniu takich ćwiczeń w końcu nadeszła pora na siłowe. Stałem naprzeciw Sakuny, który był ubrany w czarne dresy i tego samego koloru podkoszulek, a włosy miał spięte w niechlujnego koka.
- Co mam zrobić niby?! - wykrzyknąłem.
— Zaatakować mnie i powalić. — odpowiedział spokojnie.
- Nie dam rady. Chłopie ty masz prawie dwa metry i jesteś ode mnie silniejszy z jakieś sto razy. Jak nie więcej.
— O to chodzi. Tu nie liczy się siła tylko taktyka. Musisz nauczyć się pokonać silniejszych od siebie. Dobra może nie pokonać, ale obezwładnić. Tak więc zaczynaj. — po swoich słowach przybrał pozycję do obrony. Mam co do tego wątpliwości. Pewnie nawet zanim go dotknę będę już leżał. Westchnąłem cicho i szybkim krokiem starłem się do niego podejść i jakkolwiek zaatakować, ale ten przewidział moje ruchy i aktualnie leżałem pod nim. Kurwa, moje plecy. — Zbyt przewidywalne. Postaraj się bardziej. — powiedział.
- Nie umiem. Nigdy nie byłem dobry w walkach. - wytłumaczyłem.
— Wiem, więc pora cię nauczyć. Wstawaj. — podał mi rękę którą przyjąłem, a ten jednym ruchem postawił mnie do pionu. Otrzepałem spodnie po czym znów ustawiliśmy się do 'walki'. Jednak ta medytacja była łatwiejsza.
...
Dni mijały, a ja i Sakuna coraz więcej ćwiczyliśmy. Czas mijał nieubłaganie, a do końca szkoły zostało trochę ponad dwa miesiące. W tym czasie starałem się unikać bliźniaków jak ognia, ale ci w każdym wolnym momencie mnie zaczepiali grożąc. Wkurzające.
Siedziałem na chemii i zapisałem jeden z wzorów, kiedy nagle poproszono mnie do dyrektora. Nie przypominam sobie, abym coś zrobił, ale posłusznie wstałem i wyszedłem z klasy. Nie obyło się bez szeptów ze strony klasy. Gdy tylko siedziałem już przed dyrektorem szkoły do gabinetu wszedł jeden z uczniów, który był pobity.
Mam nadzieję, że to nie jest to o czym myślę.
- Więc jakie masz wytłumaczenie Panie Killianie?
- Nie zrobiłem tego. Nawet go nie znam, więc po co miałbym to robić. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Nie wiem czemu. Może lubisz krzywdzić innych. Już parę razy uczniowie donieśli na ciebie do mnie. - zacisnąłem pieści, ale dalej pozostawałem spokojny. Na coś ten trening się zdał.
- On to zrobił. Stałem sobie z moją grupką, a on podszedł i mnie uderzył. Starałem się bronić, ale nie mogłem. Moja dziewczyna może to potwierdzić.
- Co?! Przecież z rana byłem w szkolnej toalecie. A ty mogłeś spiskować z tą twoja dziewczyną, aby mnie wrobić. Panie Dyrektorze proszę mi wierzyć. Nigdy bym nic takiego nie zrobił. - kłamałem po części, ale nie chciałem teraz wylecieć z szkoły lub mieć naganne.
- Spokój. Ktoś może potwierdzić, że byłeś wtedy w łazience? - zapytał mnie, a ja od razu chciałem powiedzieć, że tak. Jednak nikogo tam nie było. Kurwa. Jedynie Sakuna, ale za Chiny by nie uwierzył.
- Tak jakby.
- Tak jakby? Co masz przez to na myśli? Ktoś to udowodni czy nie?
- Nie. - odwróciłem głowę w stronę okna. Że też musieli to dziś zrobić. Jestem wręcz pewnie, że w robili mnie w to bliźniaki akurat przed końcem szkoły. Kurwa.
- A ty Severy możesz powiedzieć dokładniej co się stało? - zwrócił się do chłopaka.
- Staliśmy przed bramą szkoły i rozmawialiśmy było to jakoś przed pierwszą lekcją. Wtedy poczułem szarpnięcie za ramię, a potem cios w nos. Wtedy kolejny i kolejny. Spostrzegłem, że to był ten potwór. Ty śmieciu powinieneś się zajebać. Tacy jak ty nie powinni żyć na tym świecie. - powiedział to z taką pogardą, że gdyby nie to iż znajduje się przed dyrkiem naprawdę bym mu walnął. Mężczyzna nawet nie przerwał mu obrażania mnie. Równość w szkole. Ta.
- Bardzo mi przykro z tego powodu. Idź do pielęgniarki jeszcze. A ty Killian zostań. - nie ruszyłem nawet palcem. Wkurzający typ. - Zawiodłem się na tobie.
- I co mnie to? Nic takiego nie zrobiłem. Nie wiem kto go uderzył. Ja jestem pewien, że byłem wtedy w toalecie. - prychnąłem na niego.
- Nikt tego nie udowodni, a ja mogę dać Ci teraz naganę. Jednak dam ci szanse. Jeśli jeszcze raz ktoś doniesie do mnie na ciebie. Wywalę cię ze szkoły. - mruknął chłodno.
- Jestem pewien, że na pewno doniosą. Po co Pan bawi się w tą dobroć. To jasne, że chce się Pan mnie pozbyć ze szkoły. Każdy chce. Nie ma w tej jebanej budzie nikogo kto by mnie akceptował. Na całym świecie są tylko trzy osoby, które mnie lubią. TRZY. Z czego dwie to demony. Niech Pan sobie przemyśli to. Żegnam. - wyrzuciłem z siebie. Tam myśl serio bolała, że nikt mnie nie akceptuje takim jakim jestem.
Wyszedłem z gabinetu, a potem ze szkoły. Mam dość patrzenia jak inni mnie obgadują lub spoglądają z nienawiścią.
— Jebane bydło. Zabijmy ich wszystkich. — usłyszałem wkurzony głos Sakuny w mojej głowie. Na jego słowa momentalnie humor mi się poprawił.
- Nie tak szybko. Nie chcę ich zabijać. Zignoruj ich. Ważne, że mamy siebie. - ale to było tandetne. Jezu. Aż się zawstydziłem.
— Tak to było tandetne, ale spokojnie też tak myślę. I już się rozchmurz.
...
Ehehhe takie o chyba git
Niedługo będzie koniec lolzl
CZYTASZ
Demon's Friend (ZAKOŃCZONE)
Fantasy„Od dziecka czułem obecność innych istot. Nie byli oni ludźmi, ani nawet duchami. Czułem tylko ich złe emocje. Zero dobrych czy przyjaznych. Nigdy nie wiedziałem dlaczego tak mam, ale upornie próbowałem się dowiedzieć." Mimo przekonań demona chłopak...