Parę dni minęło od tego jak Sakuna bierze więcej krwi. Jednak sam czuję się jakbym ledwo co chodził. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że można być tak osłabionym przez niedobór krwi. Z resztą. Wytrzymam jeszcze trzy dni, a potem będę pewnie przez jakiś tydzień wracał do normy. Czyli zostaną mi wtedy dwa tygodnie na ćwiczenia.
Wolnym krokiem kierowałem się w stronę szkoły. Pod oczami miałem wory i wyglądałem trochę jak trup. Jednak nie sądzę aby kogoś to obchodziło, więc sam to miałem gdzieś. Przed samym wejściem do budynku liceum dopadła mnie znów Ariel.
Kobieto nie jestem w humorze na Twoje zabawy.
Ze względu, że dziewczyna do mnie podchodziła zacząłem być trochę bardziej zauważalny przez innych. W końcu sama blond włosa została polubiona niemal przez całą szkołę i bardzo ich dziwiło, że podchodziła do dziwaka.
- Witam, Killian. Co się dzieje? Słabo wyglądasz? Czyżby on ci coś zrobił? - zaczęła zadawać mi pytania na które nie odpowiedziałem.
— Jak tylko skończysz osiemnaście lat co ty na to aby ją zabić? — zachichotał. Ty to jednak jesteś nienormalny. Mnie w to nie mieszaj, sam będziesz mógł ją zabić. — Nie sądziłem, że to powiesz. Zmieniłeś się. — o co ci teraz chodzi? — Musi mi od razu o coś chodzić? Po prostu jesteś inny. — nie skomentowałem tego tylko przyspieszyłem kroku aby znaleźć się w klasie.
- Przypomniałeś sobie tą sytuację w białym pomieszczeniu? - usłyszałem trochę nad sobą. Podniosłem wzrok na postać blondwłosego.
- Jaki to ma niby związek z tobą? Skąd to wiesz? - chłopak na moje słowa się zaśmiał.
- Ty naprawdę jesteś słaby. - uśmiechnął się szyderczo. - Czemu przydzieli nam zadanie do takiego słabeusza? Nie ma nawet zabawy z tobą. - co, kurwa? Patrzyłem na niego nie rozumiejąc jego słów. Zadanie? - Cóż kiedyś się dowiesz. - po tym usiadł na swoje miejsce.
Co to niby miało znaczyć?
Po paru minutach zaczęła się lekcja na której kompletnie nie mogłem się skupić. Mam już tego dość.
Na długiej przerwie przeszedłem się na dach gdzie zastałem parę dziewczyn i chłopaków. Kurwa. Chciałem już wychodzić kiedy jeden do mnie podszedł i złapał za nadgarstek. Że też akurat kiedy jestem osłabiony.
- Ostatnio dziewczyny się ciebie bały, ty dziwolągu. Co żeś zrobił? - zapytał z pretensjami.
- Nic nie zrobiłem. To wy się mnie boicie bez podstaw. - powiedziałem nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego.
- On gadał sam do siebie. Jakiś chory jest. - usłyszałem gdzieś w oddali piskliwy głos dziewczyny. - Opętany jest przez demona.
- Widzisz. Masz demona w sobie. - zaśmiał się.
- I co z tego? Przynajmniej nie jestem takim przeciętniakiem jak ty. - wolałbym nim być, ale teraz muszę zgrywać twardziela.
- Ale to ja mam znajomych, a ty tylko gadasz do siebie myśląc, że jesteś wyjątkowy.
- Nie gadam do siebie, ty debilu.
- Nie uwierzę Ci póki nie udowodnisz. Czego i tak nie zrobisz. - jego kpiący śmiech zaczynał nie porządnie drażnić. A nadgarstek który trzymał był już zaczerwieniony i trochę bolał. Ostatnimi siłami starałem się na niego nie rzucić.
- Nie udowodnię Ci bo nie widzę takiej potrzeby. Teraz mnie puść chcę iść do szkoły.
- Ty wiesz ile ja chcę rzeczy? Nie puszcze cię. Skoro już się tu znalazłeś można cię jakoś wykorzystać. - jeszcze jedno słowo, a mu przyjebie.
- Puść mnie. Nie jestem w humorze na Twoje gierki.
- Uważaj, bo się przestraszę. - wkurza mnie ten typ. Swoją prawą ręką złapałem go za szyję, która lekko ścisnąłem. Mam go dość.
Dość.
Spojrzałem mu prosto w oczy, a facetowi wręcz zmiękły nogi. Puścił mój nadgarstek, a ja jego szyję przez co upadł na kolana. Zmierzyłem go jeszcze wzrokiem wyższości z góry i odszedłem.
— To było dobre. Więcej takich akcji. Wiedziałem, że taki jesteś naprawdę. Może nie jesteś taki nudny. — roześmiał się.
- Zamknij się. - poprosiłem.
CZYTASZ
Demon's Friend (ZAKOŃCZONE)
Fantasy„Od dziecka czułem obecność innych istot. Nie byli oni ludźmi, ani nawet duchami. Czułem tylko ich złe emocje. Zero dobrych czy przyjaznych. Nigdy nie wiedziałem dlaczego tak mam, ale upornie próbowałem się dowiedzieć." Mimo przekonań demona chłopak...