13.

348 39 29
                                    

Środa.

Trzy dni.

Postanowiłem zacząć pakować swoje rzeczy w kartony i inne rzeczy. Chciałem mieć tu już za sobą.

Ciuchów nie miałem jakoś zadziwiająco dużo, więc zmieściły się do jednego większego kartonu. Książki i jakieś mniej potrzebne rzeczy zmieściłem również w kartonie. A resztę przedmiotów typu szczoteczka i płyny włożę przed samą wyprowadzką do plecaka. Nie zamykałem rzeczy na żadne taśmy, bo jeszcze chwilę tu pomieszkam. Po prostu chce mieć już ten etap z głowy.

W sumie zmieściłem się w dwa większe kartony oraz dwa plecaki. Serio mam, aż tak mało rzeczy? Z jednej strony to dobrze, bo chociaż nie muszę siedzieć nad tym nie wiadomo ile.

Pieniądze, które dostałem od ojca miałem zapakowane w kopercie i schowane na samym dnie pudła z ciuchami. Wiem kreatywnie.

Jak na razie nie mam możliwości założenia konta na które mogę wpłacić pieniądze, ani nawet nie mam dowodu. Więc muszę się wstrzymać z tym.

Moja relacja z ojcem wróciła do wcześniejszej formy. Tamta rozmowa była pewnie moją ostatnią z nim.

Wyjebane. Miałem to zostawić za sobą.

***

Czwartek.

Dwa dni.

Siedziałem na dachu szkoły i obserwowałem czyste niebieskie niebo. Nie było dzisiaj żadnej chmurki. Ostatnio, mam na myśli trzy dni, z Sakuną trochę ucichliśmy. Nie pokłóciliśmy się ani nic. Po prostu nie ma jak zacząć żadnej rozmowy na jakiekolwiek temat.

Obydwoje jesteśmy zapewne zamyśleni tym dniem, który ma nastać. Cały czas mam do tego wszystkiego wątpliwości i boję się co będzie dalej.

Umrę czy przeżyje?

Nie uda mi się czy dam sobie radę?

Ciemność vs światło.

Anioł vs demon.

Czterech na dwóch.

Nie wspominałem Michaelowi o tym, że chcą mnie zabić i chyba nie będę wspominał. Nie chcę go narażać na ich atak.

Ale jeśli będę u niego mieszkał to pewnie mnie znajdą i zrobią atak na jego dom. Kurwa. Chyba będę musiał go ostrzec.

***

Piątek.

Jeden dzień do urodzin.

Po pracy podjechaliśmy pod mój blok, aby wziąć moje rzeczy do jego auta. Więc po około godzinie większość rzeczy znajdowała się już w domu zielonookiego. A w sumie to wszystkie.

Od dziś zaczynam mieszkać u Michaela. Trochę głupio, że tak mu się narzucam, ale dla pewności pytałem parę razy czy na pewno mogę.

Dziś kończyliśmy wcześniej, więc o siedemnastej siedziałem już razem z brązowo włosym i Evillyn w jego salonie oglądając jakiś program. Nigdy nie spędzałem z nikim tak czasu.

Demon Michaela siedział oparty na ramieniu mężczyzny i chyba przysypiał, a ręka zielonookiego przeczesywała włosy Evillyn. Wyglądali dość uroczo i raczej ich relacja nie opierała się tylko na przyjaźni. Ale skąd mogę to wiedzieć.

Demony są w związkach?

Są. Ale to rzadko się zdarza.

A ty byłeś?

W związku nie. Ale kiedyś była taka jedna demonica. Seksowne. Ale okazała się wredną suką, bo chciała mnie zabić. Więc ja zabiłem ją.

Brutalnie.

Co za różnica. Preferuje jednak takie słodkie szczeniaczki jak ty.

Prosiłem cię abyś nie porównywał mnie do psów.

Porównuję cię do szczeniaków.

To też pies, ty cymbale.

Nie! Szczeniak to inne jest. To takie małe, słodkie i wkurwiające stworzenie.

Czyli mam rozumieć, że jestem, mały, słodki i wkurwiający?

Dokładnie. — zaśmiał się.

Brak mi sił na ciebie.

Po mojej umysłowej rozmowie z Sakuną. Przeprosiłem cicho Michaela i poszedłem do swojego pokoju.

To już jutro. Ja pierdole.

- Mam się czegoś bać?

Nie, głupku. Będziesz mógł podziwiać moją zajebistość.

- Jesteś najskromniejszym demonem jakiego znam. - powiedziałem sarkastycznie.

I jedynym.

- Ta, jedynym.

Już jutro.

Trzynasty luty.

Demon's Friend (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz