Lęk przed, którym uciekam.

58 3 4
                                    

Impreza trwała w najlepsze. Zmieniłam zdanie, było super. Nie obchodziło mnie, czy ktoś na mnie patrzy. Cieszyłam się rzeczami, które są teraz.

Stella była już mocno wstawiona. Chłopaki również. Siedziliśmy teraz na kanapie, patrząc na ludzi, którzy jeszcze się trzymali na nogach.

Chyba za dużo wypiłam, bo w pewnym momencie zobaczyłam swoje ,,JA" zamrugałam kilka razy, jednak dalej tam stało. W tłumie tańczących. Wstałam z kanapy idąc w jej stronę, ta natomiast ruszyła przed siebie. Chodziłam między ludźmi rozglądając się, za nią. Poczułam pukniecie w ramię, odwróciłam się w tamtym kierunku.

Stała tam... trzymała zakrwawionego Matta, drugą dłoń wyciągnęła do mnie. Krew kapała na podłogę, to było serce... Serce chłopaka... zaczeła się śmiać, ten śmiech... Przerażona cofnełam się do tyłu łapiąc za głowę, kucnełam zamykając oczy. Słyszałam jej śmiech w swojej głowie, był cienki i coraz bardziej głośniejszy. Powtarzałam sobie, że to moja wyobraźnia. Długa chwila minęła, gdy do moich uszu doszła muzyka. Rozejrzałam się, Stella kucała przy mnie, mówiąc coś, jednak nie rozumiałam jej słów.

Wstałam na równe nogi. Serce zaczęło mi bić szybciej, czułam jak oczy zmieniają barwę. Wybieglam z domu, po drodze ściągając szpilki. Rzuciłam je na trawnik, w głowie mi huczało, nie mam pojęcia czy od alkoholu bądź przemianie. Świat zaczął wirować, uklękłam nie mogąc tego wytrzymać. Poczułam mrowienie w palcach, pojawiły się dziwne sino bordowe żyłki.

-Megan uspokój się - przedemną był Connor - Nie pozwól, aby tobą zawładnęła.

Mówił do mnie próbując mnie uspokoić. Starałam się go słuchać, ale coś mi nie pozwalało.

-Zamknij się! - warknełam na niego.

-Musimy ją zabrać do domu.

-Ide po samochód.

-Co mam robić?

Słyszałam odległe rozmowy, czułam jakby, ktoś podpalił mi mózg.  Ktoś złapał mnie w talii i podniósł do góry.

-Zostaw mnie! - krzyczałam i szarpałam się lecz, był zbyt silny. Zostałam brutalnie wsadzona do samochodu.

Traciłam kontakt z rzeczywistością. Czułam jakbym, znajdowała się w innym wymiarze. Jazda samochodem tego nie ulatwiała. Było mi niedobrze, chciałam znaleźć się w zimnej wodzie. Całe ciało paliło. Samochód sie zatrzymał, zostalam wyciągnięta i zaniesiona do pokoju. Usiadłam na kanpie, ktoś ciągle do mnie mówił...

Przed oczami zrobiło mi się ciemno, cały ból ustał. Czułam teraz dziwny spokój, zobaczyłam w oddali jakiś kontur, była to ręka przybliżała sie w moim kierunku, coraz szybciej. Kiedy była wystarczająco blisko na moją twarz wyskoczyła twarz  klauna...

Dygnełam i otworzyłam oczy. Stella kucała przy mnie z wodą w ręku,była wyraźnie wystraszona.

-Dobrze się czujesz? - zapytała podajac mi wode.

-Chyba tak - odrazu wypiłam cała szklankę. 

Do pokoju weszli bliźniaki, Connor usiadl na stoliku, a Joe stał przybierając zamyśloną minę.

-Musimy porozmwiać Megan - rzucił poważnie ciemnowłosy.

-Stella, lepiej bedzie jak już pójdziesz - Joe złapał przyjaciółkę za ramie, wyprowadzając ją z pokoju.

Byłam w szoku, właśnie wyrzucili moją przyjaciółkę z domu? Co prawda, to nie był mój dom, ale nie popieram chamstwa.

-Co to miało być? - zabójczo wbiłam spojrzenie w chłopaka. 

-I tak już wie,zbyt dużo - rzucił obojętnie.

-Dlaczego powiedziałaś jej prawdę ?

-Nie rozumiem ? - uniosła brew.

-Nikt nie ma prawa o tobie widzieć - wtrącił Joe, który wrocił.

-A skąd wy wiecie o mnie ?

Bracia popatrzyli na siebie, po czym na mnie.

-Można powiedzieć, że jesteśmy podobni - Connor poprawił włosy.

Podobni? Ja wiedziałam po akcji z Rose, że nie są do końca ludzmi. Nie sadziłam jednak że, jest więcej takich osób jak ja...

-Musisz nauczyć się panować nad sobą.

-Żeby było to takie łatwe - spojrzałam w oczy Joe.

-Chcesz żeby ludzie, patrzyli na ciebie jak na dziwadło? - zapytał ostrzej.

-I tak patrzą - podziwałam siebie, za taką obojętność...

Connor zaśmiał się pod nosem.

-Śmieszy cię to? - warknełam.

-I to jak - cmoknął w moim kierunku. - Posłuchaj rudzielcu, przez twoją głupote, nie tylko narażasz siebie ale i nas.

Miałam ochote rzucić się na niego i wydrapać mu oczy. Sprawiało mi przykrość, gdy tak do mnie mówiono. Jednak przy nim, nie okaże tego.

-Myślicie, że mi jest łatwo? Bo to takie normalne, być czymś, co wydaje się nie relane. Ja sama, nie wiem kim jestem jak sie odnaleźć? Myślicie, że prosiłam o to...O bycie tym czymś?! - wykrzyczałam wstając. - Nic nie wiecie o mnie i co przeżywam! Jak chciałabym być normalna! 

Łzy spływały po moich policzkach. Coraz bardziej miałam dosyć samej siebie.  Czemu nie mogę mieć normalnego życia? 

-To pozwól sobie pomóc. Byliśmy dokładnie tacy jak ty, również przez to przechodziliśmy- Joe podszedł do mnie i delikatnie przytulił.

Odwzajemnilam uścisk, potrzebowałam tego bardzo.

-A czy Matt...? - bałam się zapytać, mimo że znałam odpowiedź.

-Żyje - rzucił Connor, podszedł do nas. - A więc?

-Dobrze, sama nie dam rady - zgodziłam się.

Bo czy miałam inne wejście? Kto mi niby pomoże? Pennywise, od dawna jest człowiekiem... Pozatym, chce to zrobić sama bez pomocy rodziców.  Wierze, że Joe i Connor mi pomagą, są tacy jak ja... Potrzbuję kogoś takiego.

Potrzbuję Connora i Joe...

___________________________________
Hej!
Jak wam się podoba?
Przepraszam za błędy.

JESTEM INNA NIŻ TY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz