Wakacje.

48 4 8
                                    

Jeden dzień, jeden dzień dzielił mnie od zostawienia wszystkiego i wyjechania. Od wczoraj czuję się okropnie, nie wiem co mam robić.  Czuję presję, babcia już wysłała mi bilet lotniczy.  Siedziałam pod ścianą  na podłodze, czytając właśnie smsa od Susanny. Kobieta wyraziła skruchę i przepraszała mnie za wszystko. Dobiło mnie to jeszczę bardziej, szczególnie ostatnie zdanie, w którym napisała że  zawszę będę jej córką i będzie na mnie czekać, codziennie wyglądając z okna. Właśnie w tym momencie dostałam smsa od Luke.

,,Mam nadzieję, że to przemyślałaś i zostajesz"

Odrzuciłam telefon na bok, łapiąc się za głowę, szarpiąc za swoje włosy.  Łzy płyneły, a ja byłam wyczerpana psychicznie. Co mam zrobić?  Wylecieć? zostać? Ta wyliczanka w mojej głowie, cięgle była słyszalna.  Chciałabym zobaczyć się z babcią, nigdy jej nie widziałam na żywo, tylko przez telefon i na zdjęciu. Z drugiej strony, wiem że jeśli wylecę możliwe, że już nie wrócę. 

Czy właśnie tego chciałam? Nie wiem...
Z drugiej strony, to boli kiedy rodzicę tak cię okłamują i knują coś za twoimi plecami. A jeśli zostanę i im wybacze, będziemy normalną rodziną jak kiedyś?

Wstałam z ziemi, wziełam walizkę i zaczełam się pakować. Może będę żałować tej decyzji, a może nie... Może to będzie najlepsza decyzja w moim życiu. Życie jest tak trudne, gdy  wszystko się wali...

Pakowałam się z godzinę, w międzyczasie umyłam się, aby spakować już kosmetyczkę. Usiadłam na łożku wybierając numer do chłopaka. 

-Halo Megan? - gdy usłyszałam jego głos  miałam ochotę się rozpłakać świadomość, że nigdy więcej go nie usłyszę i nie zobaczę... jak i Stelli...

-Luke, wyjeżdżam nie dzwoń do mnie więcej. Zapomnij o mnie, ale mam prośbę  zaopiekuj się Stellą - rozłaczyłam się szybko.

Tak było lepiej. Nie chciałam, aby mnie namawiał do zostania... Uległabym, a chcę zacząć od nowa. 

Położyłam się spać przytłoczona myślami.  To już jutro...

Następnego dnia rano.

Godzina 3:30. Stałam ubrana w bluzę i dżinsy z walizką przy boku. Czekając na pociąg, musiałam wrócić do Derry, ponieważ obok, znajdowało się lotnisko. Gdy dojadę będzie 7:30. Wylot mam o 9:00 idelanie. Pociąg podjechał a ja wewnetrznie pożegnałam się z Cherry. 

Podróż mineła mi szybko, nim się obejrzałam stałam przed wejściem na lotnisko. Wahałam się jeszczę chwilę, gdy przekroczę drzwi odwrotu nie będzie. A więc... Stało się weszłam na lotnisko.  Po wykonaniu wszystkich czynności, siedziałam na krześle czekają na lot. Przeglądałam social media, lekko byłam zdziwiona ze Luke nic nie napisał.  Fakt kazałam mu nie dzwonić, jednak miałam nadzieję, że będzie probował mnie powstrzymać.  Oparta o stolik, jedną ręką na której podtrzymywałam swoją głowę zasypiałam. Kompletnie się nie wyspałam. 

Nagły dzwięk staiwanego czegoś na stoliku, rozbudził mnie a ja dygnełam. Przedemną stała kawa.

-Na chwilę, cię zostawiam a ty, już o siebie nie dbasz - głos Stelli sprawił, że mój wzrok poleciał w górę. 

Przedemną stała przyjaciółka, bracia i Luke.

-Co wy tu robicie? - wstałam z krzesła.

JESTEM INNA NIŻ TY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz