To już koniec.

43 3 7
                                    

Otworzyłam oczy, łapczywie biorąc powietrze do ust. Zaczełam kasłać, ból jaki czułam był niewyobrażalny. Czułam na plecach ciężar. Wszędzie był gruz, z daleka słyszałam odgłosy syren, musiałam jak najszybciej się stąd wydostać tylko jak?

~Jesteśmy silne hihi. Przecież wiesz ~ odezwało się moje JA. 

Miała rację.  Nic mnie nie pokona, a już napewno nie góra ściany. Przemieniłam się, czując duży przypływ adrenaliny. Wstałam z jękiem, a duży kawał ściany spadł ze mnie, poczułam ulgę jednak zakreciło mi się w głowie po kilku krokach i upadłam. Syreny były coraz głośniejsze, więc postanowiłam uciekać.  

Biegłam przez las, na tyle ile pozowliły mi siły. Obraz rozmazywał mi się, oparłam się o drzewo, bardzo dużo krwi straciłam, zamknełam oczy.

~Pozwól mi ~

Cięgle chuczało mi w głowie. Czułam jak mózg pali mnie żywym ogniem, kości strzelały robiąc nienaturalne wygięcia.  Tak właśnie, działo się gdy stawałam się niekonyrolowaną morderczą sobą. Rana o dziwo szybko sie zagoiła. Roześmiałam się na cały las, i podskakując biegłam do kanałów.  

Skąd wiedziałam, gdzie jest Amanda? Czułam jej strach, ale czego się bała? Czyżby przewidziała, że nadchodzę?

Kiedy dotarłam w miejsce gdzie kiedyś stała scena, zdziwiłam się. Nigdzie jej nie było za to był dosyć dziwny otwór w ziemi, metalowa klapa, podniosłam ją a światło wychodzące z dołu oślepiło mnie. Zmrużyłam na chwilę oczy, gdy przyzwyczaiłam się, niewiele myśląc wskoczyłam do środka.

Twardo wylądowałam na nogach, w środku było dziwnie, to była jakaś jaskinia. Na wprost przed sobą widziałam kontur postaci, podeszłam bliżej zamierając. Do ściany w łańcuchach poprzyczepiani byli, bliźniacy oraz Luke.

Poodbiegłam do chłopaka łapiąc jego twarz w dłonie.

-Luke kochanie - próbowałam go ocucić. Spojrzał na mnie starając się otworzyć oczy. Widocznie był skołowany.  Miał pełno ran na ciele, a jego twarz była we krwi. Spojrzałam na braci, którzy również nienwyglądali najlepiej.

-Megan, ona jest nieobliczalna...

-Cii, zaraz cie uwolnie tylko nie zasypiaj już.

Odeszłam od niego podchodząc do braci. Dolikatnie poklepałam, każdego po kolei w policzek.  Obudzili się, patrząc otępiale na mnie. 

Wrociłam do Luke, złapałam za łańcuchy, w momencie gdy chciałam je zerwać zostałam odepchnięta do tyłu. Poleciałam na plecy, które zderzyły się boleśnie z ziemią. Syknełam, podnosząc się  na proste nogi.

Amanda stała przedemną, uśmiechając się zawistnie. Zmierzyłam ją morderczym wzrokiem.

-Za długo już się z tobą męczę - warkneła.

-To może czas to zakończyć- rzekłam przez zaciśnięte zęby.  

-Oh, ależ zakończymy - spojrzała na moje nogi. Poczułam jak coś po nich pełza, były to jakieś dziwne sznurki wychodzące z ziemi. Probowałam ruszać nogami, ale pętle zacisneły się mocno, Owieneły również moje nadgarstki. Szarpałam się, ale uścisk był bardzo silny.

JESTEM INNA NIŻ TY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz