21. Współcześni Bonnie i Clyde

2.2K 132 74
                                    

Blask jasnego światła rozprzestrzenił się w okół, by po chwili pozostawić nas ponownie w głębi mroku. Śmiało mogłem stwierdzić, że nie jestem fanem teleportacji, a zwłaszcza skutków tego co zawsze przed tym jest mi wstrzykiwane strzykawką przez demona. Tajemnicza substacja przejęła mój krwioobieg a z nim całe moje ciało, pozostawiając je w lekkim paraliżu i ociężeniu. Trzymany w silnym uchwycie, pozwoliłem sobie na chwilę przymknąć oczy.

- Dipper, wszystko gra? - spytał Cipher, uprzednio trącając mój policzek swoim nosem.

- Tak, choć czuję się lekko senny. Wybacz, daj mi moment - odparłem speszony, rozglądając się po sypialni, do której nas przetransportował blondyn.

Bill pokręcił w rozbawieniu głową, a następnie odchylił się ku przodowi, co skutkowało mojej nagłej zmianie pozycji, jednak uczucie stabilności załagodziło chwilowej utracie zmysłów. Miękki materac powitał moje plecy, a ciepły oddech demona moją szyję. Drobne pocałunki pieściły rozpaloną skórę, a nieopanowane blond kosmyki łaskotały po zarumienionych policzkach. Moja dłoń samoitnie powędrowała w ich kierunku, brnąć w nich jak przez pole pełne słoneczników, zjechałem niżej, dołączając drugą dłoń. Tworzyły one drogę po twarzy Ciphera, sunęły od uszu po kości policzkowe, obejmowały, głaskały i muskały.

- Twój dotyk powoduję, że mam ciarki - cichy chichot dotarł do moich uszu.

Po tych słowach Cipher odsunął się, co zmusiło mnie do uchylenia powiek. Guziki beżowej koszuli kolejno rozdzielały się od materiału, powodując, że ten zsuwał się coraz bardziej z klatki piersiowej demona. Koszula opadła za łóżko, pozostawiając mężczyznę z nagim torsem.

- Wyglądasz tak dobrze - westchnąłem, nie koniecznie chcąc wymówić te myśl na głos.

Speszony odwróciłem wzrok, patrząc na leżący kawałek dalej zegarek elektryczny. Czerwone cyfry wskazywały piętnaście minut po dwudziestej trzeciej, była to późna pora biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze chwilę temu dopiero co podjąłem decyzję o nagłym powrocie do Wodogrzmotów.

Nagłym powrocie do Billa Ciphera.

Sprawne dłonie demona wykorzystały fakt mojego zamyślenia, pozbywając się mojego okrycia z tułowia. Moje ciało zdecydowanie odbiegało standardem od zadbanego i umięśnionego, było najzwyklejsze w świecie, wręcz zbyt kościste i szorstkie. Często śmiałem się, że barwa mojej skóry zahaczała o szarość. Ciało Billa było jasnym, nietkniętym płótnem, moje było ścierką do podłogi.

- Jesteś idealny Dipper - westchnął Bill, w odpowiedzi na moje przemyślenia, które przecież z taką łatwością słyszał. - Pragnę każdego fragmentu Ciebie, bo nic tak na mnie nie działa. Mogę?

Zawstydzony do granic możliwość szybko skinąłem głową, widząc jak usta drugiego chłopaka, zbliżają się, zatrzymując je przy sutkach. To był moment, kiedy delikatny Bill, z każdą chwilą stawał się coraz bardziej nachalny i gwałtowny. Uszczypnięcia, podgryzanie. Jego uścisk na moim biodrze również się wzmocnił. Jak w zwolnieniu, które często obserwuję się w filmach akcji, ja w taki sposób obserwowałem poczyniania Ciphera.

- Bill, to łaskocze - odparłem na pocałunki, które rozbiegane były po moim ciele.

Księżyc oświetlał profil mężczyzny, natomiast reszta otoczenia niknęła w mroku nocy. Czułem dziwną mieszankę emocji, które wirowały z każdą chwilą coraz bardziej. Byłem podekscytowany, Cipher był naprawdę czuły i seksowny zarazem, po jego dotyku zostawało ciepło i mrowienie oraz nieustanna chęć po więcej i więcej czułości. Byłem także wystraszony tym, że z taką łatwością znów leżę pod swoim niedawnym wrogiem.

Wygrany w kasynie | Yaoi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz