18. Lustrzane odbicia

1.9K 151 30
                                    

Jedna myśl, goniła następną, gdy tylko oczyma wyobraźni widziałem felerną umowę. Bill Cipher - najbardziej skomplikowana postać, jaką dane mi było poznać i pokochać. Każde jego zachowanie różniło się znacząco od tego poprzedniego. Każdego dnia zaskakiwał mnie czymś innym, jego gesty i słowa potrafiły ranić, ale jednocześnie czułem się od nich uzależniony, gdy z czasem nabierały innego znaczenia. Nie wiedziałem co to miłość i przywiązanie, do momentu, w którym nie utknąłem w dobrze znanym mi Las Vegas, pragnąc jedynie obudzić się w Wodogrzmotach obok demona.

Gdyby to wszystko zaczęło się inaczej. Gdybym mógł poznać Ciphera w innym miejscu, bez umów, bez kłamstw i przetrzymywania. Czy wtedy byłbym w stanie sam zainicjować naszą relacje? Sam proces układu między mną a demonem, zamiast nas od siebie oddalić, pozwolić nam się znienawidzić jeszcze bardziej, sprawił, że staliśmy się dla siebie bliscy, na tyle by kraść sobie pocałunki nocą, a za dnia robić wiele szalonych rzeczy. Pragnę żyć z myślą, że to mogłoby trwać wiecznie, że wyznania chłopaka były prawdziwe. Tworzylibyśmy zwykłą parę, tylko po to, by móc trwać w swoich uściskach na wieczność, nie dla umów, nie dla zaspokojenia, tylko dla szczerości.

- Zdecydował się Pan? - spytała fryzjerka, patrząc na mizerne odbicie mojej twarzy w lustrze.

- Cokolwiek.

Nie potrafiłem już udawać, że to uczucie mnie nie wykańcza, bo im więcej czasu byłem wolny od obecności Billa, tym więcej widziałem go w moich myślach.

Spadło na mnie całe poczucie winy, każde oszczerstwo rzucone w kierunku siostry i Ciphera, chwytało się teraz mnie ze zdwojoną siłą, bo choć wiedziałem, że nie mialem wpływu na ciąg tych wszystkich wydarzeń i umów między moimi bliskimi, to i tak czułem, że zraniłem Billa Ciphera bardziej niż On mnie.

- Chłopcze, zazwyczaj nie rozmawiam z mężczyznami, którzy mnie olewają, ale nie mogę patrzeć na Twoje popuchnięte oczy. Śpisz czasami?

Kobiecina posłała mi słaby uśmiech. Przyglądałem się kłębkom, brązowawych włosów, których coraz bardziej ubywało na mojej głowie, nie miałem nawet pojęcia, czy cokolwiek zostanie  na mojej głowie, gdyż dałem wolny wybór fryzjerce. Jednak z każdym kolejnym przycięciem fryzura stawała się coraz bardziej przyjemna dla oka, długość sięgała delikatnie zaa ucho, kręcąc się na końcach. Znów poczułem się jak dwunastoletni chłopiec.

- Od razu wygląda Pan młodziej! - pochwaliła kobieta, poprawiając grzebieniem przód fryzury. - Nie myślałeś może kiedyś o farbowaniu?

- To zdecydowanie nie dla mnie - w duchu zaśmiałem się na wizję szalonego koloru na mojej głowie - Poza tym nie widzę się w niczym takim.

Fryzjerka splotła dłonie i wyciągnęła usta w ciup. Jednak już po chwili, jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie, a oczy zabłyszczały jak u dziecka. Bez ostrzeżenia wzięła do dłoni sztuczny, blond kosmyk i przyłożyła do mojego czoła.

- Blond włosy mogłyby rozjaśnić choć trochę Twoja ponurą buzię chłopcze. - oznajmiła, a mnie na sama myśl przeszły ciarki.

Ostatecznie podziękowałem za usługę i po zapłaceniu, opuściłem lokal z zamiarem szybkiego oderwania się od rozmów, gdyż każdy rozpoczęty temat i tak zmierzał w jednym kierunku. Nie ważne jak bardzo starałbym się unikać tematów, które przypominają mi o wszystkim co zaszło, moja podświadomość nie potrafi zaprzestać kojarzenia wszystkich faktów z jedną osobą.

Bill Cipher, kiedy się od Ciebie uwolnię?

Mój dzień zleciał na samotnych spacerach po alejach Las Vegas, mijałem wiele twarzy, wiele z nich była podobnego humoru co ja, rozkojarzony bądź zmęczony wzrok, usta w lekkim rozchyleniu, tak jakby oddech z ledwością opuszczał ich ciała. Czułem, że mój oddech również utyka gdzieś w środku i z każdą próbą oszukania siebie, że będzie lepiej, gdy pozwolę sobie zapomnieć o wszystkich ostatnich wydarzeniach, ten nagle zanika, a każda próba o kolejną porcje tlenu, kończy się ostrym pieczeniem w środku.

Wygrany w kasynie | Yaoi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz