Postanowiłem pójść wcześniej spać,obecność blondyna o późnej porze budziła moje chore wyobrażenia. Wielkim łukiem ominąłem pokój,w którym znajdował się Bill,pośpiesznie wchodząc do pierwszego napotkanego pomieszczenia. Przez towarzyszącą mi ciemność nie byłem w stanie odgadnąć czy pokój posiada jakiekolwiek meble. Po długich próbach,w końcu udało mi się znaleźć włącznik. Jasne światło oświetliło pokój,a uśmiech satysfakcji wpłynął na moją twarz,znajdowałem się w swojej dawnej małej sypialni. Czułem jakby czas się cofnął,jedyną zmianą były łóżka,teraz robiące za jedno,dość szerokie łoże. Opadłem zmęczony na miękką pościel,ostatni raz spojrzałem w kierunku drzwi powoli tracąc kontrole nad własną świadomością,zmęczenie wygrało. Ułożyłem ciężką głowę na poduszce powoli odpływając w krainę snów.
***
Jasne promienie słońca przedostawały się przez małe,drewniane okienko. Przymrużyłem z niezadowolenia oczy i spojrzałem na widok za oknem. Pogoda dopisywała,na niebie sunęły się pojedyncze,białe chmury a wielkie koło robiące za słońce w dalszym ciągu świeciło na moją twarz powodując powstające mroczki.Zmusiłem się do pozycji siedzącej,a mój wzrok od razu skierował się na małą szafkę na której,leżały ubrania oraz doczepiona do nich karteczka.
" Musiałem wyjść w ważnej sprawie.Nie miałem czasu aby zrobić zakupy,więc mam nadzieję,że zrobisz to za mnie. - Bill "
Spojrzałem na zegarek,który swoją drogą dawno nie był czyszczony,kurz zakrywał skazówki utrudniając mi wgląd na godzinę. Wspiąłem się na palcach i dmuchnąłem przez co do moich oczu dostał się ten cholerny pyłek. Spod przymrużonych oczu,spojrzałem po raz enty na zegar. Godzina 11:11. Ktoś cię kocha. Usłyszałem w głowie głos siostry. Szybko odgoniłem te myśl,zabierając z szafy ubrania zostawione dla mnie przez blondyna. Ruszyłem w stronę łazienki.Niczego innego nie pragnąłem w tej chwili,jak relaksującą kąpiel i krótki spacer ... do super marketu. Letnia woda spłynęła po moim wątłym ciele. Skrzywiłem się gdy z główki prysznicowej poleciała chłodniejsza woda powodując ciarki na moim ciele. Szybko zakręciłem wodę i postanowiłem wyjść. Ubrany w czarny t-shirt z logo jakiegoś zespołu,zwężane czerwone spodnie i czarne tenisówki,ruszyłem w stronę sklepu,po drodze analizując co może się przydać do domu. Zamyślony wszedłem do sklepu,wzrokiem wodząc po każdym regale. Chleb,bułki,sery,szynki,twarożki,jogurty,napoje słodzące,woda,słodycze. Byłem przy kasie,rozkładając produkty gdy w pewnym momencie mój wzrok natrafił na mały karton z prezerwatywami. Przypominając sobie wczorajszy wieczór,chwyciłem pośpiesznie za dwie paczuszki i z nie chceniem położyłem na taśmie. Byłem zażenowany gdy kasjerka kasując kondomy spojrzała na mnie sugestywnie unosząc kącik spierzchniętych ust w grymasie uśmiechu. Czułem,że moje policzki zaraz eksplodują,ale żeby tego było mało,chowając produkty moja cienka siateczka rozerwała się w pół,a zakupy rozsypały się po ziemi. Zdenerwowany,zacząłem zbierać produkty,pod wpływem stresu wszystko uciekało mi z rąk. Myślałem,że oszaleje.
- Kurwa! - mruknąłem pod nosem,gdy po raz kolejny twarożek wyleciał mi z dłoni.
- Pomogę panu. - usłyszałem za sobą dziewczęcy głos. Zestresowany odwróciłem się do owej kobiety. Długie blond włosy zakrywały całą jej twarz. Gdy wszystko było już w nowej siatce. Wstałem aby jak najszybciej ulotnić się ze sklepu,lecz ta sama blondynka zatrzymała mnie. Zdezorientowany spojrzałem na jej czarne jak węgiel oczy,a następnie mój wzrok zjechał na jej zarumienione policzki.
- To chyba także jest twoje. - niepewnie podała mi prezerwatywy,mocno się rumieniąc.
- Dzięki. - podrapałem się po głowie. - Dipper jestem. - wymuszony uśmiech wpłynął na moją twarz. Dziewczyna nagle cała się spięła,jej usta lekko się otworzyły,a po policzku spłynęła jedna samotna łza.
CZYTASZ
Wygrany w kasynie | Yaoi |
RandomPo wyprowadzce z Wodogrzmotów Małych do stanu Nevada,relacje bliźniaków kolosalnie się pogarszają. Dipper jest obojętny co do uzależnienia siostry do gier hazardowych,do momentu gdy pewnego słonecznego dnia, niewinna zabawa kończy się źle dla 17 let...