Po wkroczeniu do budynku uderzył mnie zapach alkoholu oraz potu, jednak nie był on taki silny, abym miał się wycofać. Kolorowe światła oświetlały pomieszczenie, a w szczególności scenę na której szalały tancerki, w skąpych strojach przechadzając się wśród publiczności, kusząco poruszając swoimi biodrami. Wśród nich znaleźli się także młodzi chłopcy chcący również zostać zauważeni. W szoku obserwowałem ich taniec, nie mogąc się nadziwić. Z amoku dopiero wyrwało mnie szturchnięcie w ramię, zaskoczony obróciłem się i napotkałem roześmianą twarz Robbiego.
- Czyżby ktoś wpadł ci w oko? - zapytał kilkukrotnie unosząc brwi.
- Nie, po prostu podoba mi się jak tańczą. - oznajmiłem wzrokiem wracając do tancerzy, długo się nie napatrzyłem gdy ponownie poczułem szturchnięcie. - Co tym razem?
- Napij się, a też będziesz tak wywijał. - rozweselony czarnowłosy podał mi kieliszek, sam opróżniając swój.
Nie miałem zamiaru stać jak ten kołek kręcąc tylko na boki głową na widok alkoholu, była impreza miałem dobrze się bawić, a co złego mogło się stać. Wymuszając uśmiech po jednym drinku, którego ledwo co przełknąłem, dostałem kolejny, który także z trudnością wypiłem.
- Widziałeś Wendy? - spytałem rozglądając się za rudą czupryną, jednak spora ilość imprezowiczów, znacznie mi to utrudniała.
- Pewnie gdzieś szaleje. - odparł obojętnie na moje pytanie starszy.
- Nie martwisz się o nią? - upiłem łyk soku pomarańczowego, czując suchość w ustach.
- Mam ciebie pod opiekę, ona sobie poradzi, z resztą... - przerwał, odbierając od kelnera kolejne kieliszki na których widok przygryzłem wargę. - Ten wieczór mam ochotę spędzić w innym towarzystwie.
Impreza coraz bardziej się rozkręcała, albo tylko mi się tak wydawało, przez nadmiar wódki w organizmie. Choć patrząc na Robbiego, który z przymkniętymi powiekami, kiwał się na boki w rytm muzyki oraz pozostałych nieznajomych mogłem stwierdzić, że nie tylko ja mam problem ustać w miejscu. Co chwila, zerkałem w kierunku sceny, a moje ciało jakby samo rwało się do tańca.
- Robbie, ja chyba chciałbym tam zatańczyć. - wymamrotałem, na co znajomy uśmiechnął się szeroko i nie pytając pociągnął mnie za nadgarstek ciągnąc w znanym nam kierunku.
- Leć kruszyno, będę cię obserwował. - krzyk chłopaka przebił się przez głośną muzykę, która w tym miejscu niemal rozwalała bębenki, mimo to, to tu najwięcej zgromadziło się osób.
Nie pewnie wkroczyłem po schodkach, starając się nie upaść, bo jednak dość spora ilość alkoholu sprawia, że cały obraz mi się rozmazywał. Jednak udało się mi się dostać, bez jakiegokolwiek upadku. Przymknąłem oczy pod wpływem jasnego światła, które biło po twarzy.
Pierwsze ruchy były powolne, nieśmiałe. Jednak bariera powoli stawała się nie wyczuwalna. Muzyka się zmieniła, przez głośnik, który stał nie daleko basy można było wyczuć poprzez lekkie wstrząsy podłogą. Podobała mi się ta melodia. Do ruchów dołączyłem biodra, kręcąc nimi leniwo. Kiedy tępo przyśpieszyło dołączyłem ręce, którymi wodziłem po swoim ciele, jak to robili tancerze, jeszcze chwilę temu obserwowani przeze mnie. Lewą ręką sięgnąłem do swoich brąz kosmyków, wplątując w nie swoje palce, natomiast prawą sprawnie odpiąłem dwa pierwsze guziki koszuli, czując spływający po moich skroniach pot. Odchyliłem głowę do tyłu robiąc nią pół okrąg.
- Dipper! Choler znam go! - do moich uszu dobiegł kobiecy krzyk, na który mimowolnie się wyszczerzyłem.
Otworzyłem oczy, a gdy ciemne mroczki zniknęły mój wzrok przejechał po kilku osobach, aż natrafiłem na intensywne spojrzenie złotych tęczówek na moją osobę. Wystraszony, kilkukrotnie pokręciłem głową, próbując odgonić od siebie wszystko co przypominało mi Billa. Uśmiechnąłem się gdy dostrzegłem czarnowłosego, który z uznaniem kiwał głową, a przez jedno machnięcie ręką, znalazłem się tuż obok dwójki.
CZYTASZ
Wygrany w kasynie | Yaoi |
RandomPo wyprowadzce z Wodogrzmotów Małych do stanu Nevada,relacje bliźniaków kolosalnie się pogarszają. Dipper jest obojętny co do uzależnienia siostry do gier hazardowych,do momentu gdy pewnego słonecznego dnia, niewinna zabawa kończy się źle dla 17 let...