Kątem oka zauważyłem jak blondyn szuka czegoś w kieszeniach płaszcza,uważnie mu się przyglądałem,bo co innego miałem robić? Mężczyzna nie śpieszył się zbytnio,co jakiś czas podnosił kącik ust,co strasznie mnie irytowało. Gdy w końcu wyciągnął coś na kształt strzykawki,swój wzrok skierował na mnie ilustrując w spokoju moje zachowanie. Nie wytrzymałem.
- Długo będziesz mi się tak przyglądał? - prychnąłem.
- Jeżeli z łaski swojej podasz mi swoją rękę,to nie.
Spojrzałem nie pewnie na swoją część ciała,po czym prawie zakrztusiłem się własną śliną. - Strzykawka. - przeleciało mi przez myśl. - Po cholerę chce mi coś wstrzykiwać,psychopata jebany.
Blondyn zarechotał,jakby wiedział o czym myślę. Bez uprzedzenia,szarpnął rękaw mojej bluzy,by następnie brutalnie wbić igłę. Na początku czułem się normalnie,zauważyłem,że ten psychol przygląda mi się z zaciekawieniem. Gwałtownie zalała mnie fala gorąca powodując lekkie drgawki. - Co to,kurwa jest?
- Wypij. - polecił nieznajomy,podając mi szklankę wody,wypiłem całą zawartość cicho sapiąc.
- Kim jesteś i dlaczego akurat ja? Czemu chcesz mnie?Strzykawka,po co? - mówiłem bez składu,łapiąc się na emocjach jakie wylewałem z siebie. Czułem jakby to świństwo,które teraz beztrosko sobie we mnie siedzi,powodowało nagromadzenie się we mnie tylu emocji. Myślałem,że zaraz oszaleje, zabiję tego psychola i ucieknę,zaś z drugiej strony chciałem go przytulić i wypłakać się w jego umięśniony tors. Zawstydzony moimi idiotycznymi myślami schowałem twarz pod brązowymi kosmykami,opierając się o ścianę za mną.
- Nazywam się Bill. A fakt,że za wygraną w grze chciałem ciebie,dowiesz się w swoim czasie. Dasz radę wyjść na zewnątrz bez mojej pomocy?
- Na zewnątrz? - powtórzyłem. - Gdzie idziemy?
- Jedziemy. - poprawił mnie Bill. - Wodogrzmoty Małe,mówi ci to coś?
Kolejna fala ,tym razem mdłości ogarnęła moje ciało. Wodogrzmoty Małe? Bill...
- To niemożliwe. - jeszcze bardziej przyległem do zimnej ściany.
- A jednak. -usłyszałem głos blondyna w swojej głowie, zaskoczony spojrzałem na Billa,który szczerzył swoje białe zęby. Bill Cipher,idiotyczny demon,który prześladował mnie w latach mojego dzieciństwa. Dlaczego wcześniej go nie poznałem? Czekaj,wróć. Bill,którego ja pamiętam nie miał postaci ludzkiej,był tylko małym, jednookim trójkątem.
- Teraz ten mały,jednooki trójkąt powykręca ci wszystkie twoje kończyny,jak w końcu nie ruszysz swojego dupska i nie wyjdziemy z tego obskurnego pomieszczenia.
Przytaknąłem kiwnięciem głowy. Bałem się go bardziej,gdyż okazało się,że psychol to także demon. O tyle dobrze,że działanie narkotyku przestało tak bardzo doskwierać. Po wyjściu z kasyna,uderzyło mnie chłodne powietrze. Przymknąłem oczy z rozkoszy.
- Naciesz się Dipper,to twoje ostatnie chwile wolności.- szepnąłem do siebie,tak że Bill nie był w stanie tego usłyszeć.
Demon przywołam mnie do siebie gestem ręki. Patrzyłem zaciekawiony na poczynania demona.Lewa dłoń blondyna zaczęła delikatnie się świecić.
- Co się dzieję? - jęknąłem,gdy dostrzegłem,że demon zatrzymał czas.
- Będziemy się teleportować,myślisz,że po co nafaszerowałem cię tym środkiem odurzającym - pomachał mi przed oczyma strzykawką. - Dzięki temu lepiej zniesiesz podróż. - wymuszony uśmiech wpłyną na twarz blondyna.
CZYTASZ
Wygrany w kasynie | Yaoi |
RandomPo wyprowadzce z Wodogrzmotów Małych do stanu Nevada,relacje bliźniaków kolosalnie się pogarszają. Dipper jest obojętny co do uzależnienia siostry do gier hazardowych,do momentu gdy pewnego słonecznego dnia, niewinna zabawa kończy się źle dla 17 let...