7. Kłótnie, szarlotka i rozterki miłosne.

10.6K 657 580
                                    

Miałem ochotę płakać i miałem ku temu wiele powodów. Wczorajszy wieczór uświadomił mi ile zmieniło się od wydarzenia w kasynie. Nienawidziłem Billa, przez cały ten czas nie potrafiłem patrzeć na niego bez obrzydzenia po tym co mi zrobił. Dotykał mnie, całował, a ja czułem się upokorzony, tak bardzo tego nie chciałem. A teraz? Potrzebowałem go. Pragnąłem aby mnie dotykał, całował aby był blisko mnie. Wiem, zwariowałem ale to uczucie jest silniejsze ode mnie. Skuliłem się, obejmując ramionami swoje trzęsące się ciało. Nie udało mi się powstrzymać płaczu i znowu, przegrałem. Po moim policzku spłynęła łza, a za nią kolejne. Nie chciałem kochać, nie jego. Blondyn jest zmienny, jednego dnia jest czuły i troskliwy, a następnego brutalny i nieczuły w dodatku, coś ukrywa. Coś co jest związane albo ze mną albo z nim. Mimo wszystko chce dowiedzieć się co to jest. Martwię się o tego idiotę i nic na to nie poradzę. Otarłem rękoma twarz i wstałem. Odbicie w lustrze aż raziło, spuchnięta twarz i wielkie wory pod oczami. Odkręciłem kran i przetarłem policzki letnią wodą. Wychodząc z łazienki upewniłem się, czy Cipher nie jest gdzieś w pobliżu. Nie chciałem aby widział, że płakałem i to w dodatku z jego powodu.

- Dipper sieroto ogarnij się, płaczesz z powodu rozterek miłosnych z demonem to idiotyczne! - ochrzaniłem się w myślach podążając w kierunku kuchni.

Zaparzyłem sobie herbatę truskawkową i otwarłem lodówkę z zamiarem znalezienia sobie czegoś do przekąszenia. Gdy ujrzałem tam tylko kilka produktów w tym skisłe mleko,odpuściłem sobie jedzenie. Wzrokiem wodziłem po gazecie, którą dzisiaj rano jeszcze Bill czytał. Eh, czy na prawdę wszystko musi kojarzyć mi się z tym trójkątem? Lekko podenerwowany zgniotłem plik kartek i wywaliłem do kosza. Jednak po jego zamknięciu coś mi nie pasowało, ponownie otworzyłem mały plastikowy kubeł i dostrzegłem szczelnie zapakowane ciasto, a do tego przyczepioną karteczkę. Zaciekawiony wyciągnąłem ze śmieci kartę, oraz ciasto które wydawało mi się świeżę. Więc co ono robiło w śmieciach? Spytałem się sam w myślach. Spojrzałem po raz enty na papierek. 

" Dipper strasznie mi przykro o te sytuację po golfie, nie powinnam się była obrażać przecież Ty nic nie zawiniłeś. Chciałam cię przeprosić, dlatego upiekłam dla Ciebie szarlotkę. Mam nadzieję, że się nie gniewasz i umówisz się ze mną raz jeszcze. Czekam na odpowiedź. ~ Pacifica. "

Teraz już wiem. Zdenerwowany ścisnąłem skrawek kartki ponownie wyrzucając ją do kubła na śmieci. Musze o tym porozmawiać z demonem, ale najpierw zjem sobie kawałeczek ciasta, w końcu nie może się zmarnować, a kto wie co jeszcze odbiję blondynowi i może ponownie będzie próbował wyrzucić szarlotkę. 

- Mmm jabłkowa. - dodałem biorąc kolejnego kęsa. 


***

- Wróciłem! - usłyszałem znajomy głos. - Byłem na zakupach, postanowiłem jeszcze wskoczyć do jakieś cukierni po jakieś...

- Ciasto? - dodałem wskazując palcem na szarlotkę, którą położyłem na stolę w salonie. - A to niby już zepsute jest?

- Skąd ty to? 

- Nie udawaj głupiego Cipher, wystarczyło tylko coś wyrzucić. - demon zagryzł wargę wbijając swój wzrok na ciasto. - Dlaczego je wyrzuciłeś, bo było od Pacificy? - spytałem próbując odnaleźć kontakt wzrokowy z mężczyzną.

Odpowiedziało mi milczenie, demon zaciskał nerwowo ręce. Przybliżyłem się do niego patrząc intensywnie na dłonie chłopaka. Gdy zauważyłem, że wbija sobie paznokcie w nadgarstki nie wytrzymałem. Złapałem go za ręce powodując, że nasze spojrzenia się skrzyżowały. 

Wygrany w kasynie | Yaoi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz