Siedziałem na kanapie w salonie Robbiego i Wendy, będąc w szoku, że nie zostałem jeszcze z niego wywalony na zbity pysk przez rudowłosą, która teraz mierzyła mnie srogim spojrzeniem jej zielonych oczu. Przyciskałem jedną ręką mrożonkę do policzka, którą dostałem od chłopaka. Brunet zaraz pojawił się obok nas, próbując uspokoić zdenerwowanie, które buzowało w ciele dziewczyny, jednak to tylko pogorszyło sprawę. Wendy podniosła się z fotela, patrząc pierw na swojego narzeczonego, a potem na mnie. Pierwszy raz widziałem w jej oczach złość i obrzydzenie na raz, skierowane na moją osobę. Skuliłem się w sobie, słysząc jak Valentino, prosi aby ta usiadła i spokojnie porozmawiała.
- Możecie mi to wytłumaczyć, bo nie wstrzymam. - odezwała się niskim głosem, zagryzając do krwi swoją dolną wargę.
Kątem oka spojrzałem na współwinnego, który posłał mi pocieszający uśmiech, którego nie odwzajemniłem, od razu wbijając wzrok w podłogę, która w tej chwili wydawała mi się najbardziej interesującą rzeczą w tej willi.
- To moja wina. - odparł spokojnie Robbie. - Wypiłem i mnie poniosło, Dipper nie ma z tym nic wspólnego.
- Naprawdę? Jakoś nie widziałam u niego nie zadowolenia takim obrotem spraw. - zaraz po swojej wypowiedzi, uderzyła pięścią w szklany stolik, a odgłos uderzenia rozniósł się po pomieszczeniu.
- Uspokój się! Oboje byliśmy wypici, z resztą ty nie byłaś lepsza. - skwitował najstarszy, podchodząc do rudowłosej. - Jestem dupkiem, wiem.
Przysłuchiwałem się kłótni pary, nie mogąc wyrzucić wyrzutów sumienia. Robbie mnie krył mimo, że to ja go pocałowałem, a nie na odwrót. Pozwoliłem sobie podnieść wzrok na rozpłakaną twarz Wendy i wtedy coś we mnie pękło. Wstałem, przybliżając się do przyjaciółki. Kiedy jej załzawione oczy spojrzały na mnie, sam jak dziecko pozwoliłem emocją wyjść na zewnątrz.
- To ja pocałowałem Robbiego. - rozpocząłem, płaczliwym głosem. - Potrzebowałem czułości, bo ostatnio rozstałem się z kimś, kogo pokochałem, a nie powinienem. - przerwałem pociągając nosem, dziewczyna słuchała mnie uważnie nawet nie próbując mi przerwać. - Tak bardzo potrzebowałem zapomnieć o nim, a z drugiej strony, pragnąłem go z powrotem. Nie potrafiłem myśleć logicznie, plus ten alkohol... On wcale nie pomógł.
Westchnąłem, zakrywając dłońmi twarz. Trzęsło mi się całe ciało, bo pierwszy raz powiedziałem to co czułem, to co przez ostatnie dni męczyło mnie tak bardzo. Szlochałem jak dziecko, które zawiodło rodzica.
Nagle poczułem jak ktoś delikatnie jeździ dłonią po moich łopatkach, nie spodziewałem się, że dotyk należy do drobnych dłoni Wendy. Patrzyłem w nie małym szoku na lekki uśmiech, który pojawił się u dziewczyny.
- Robbie mógłbyś zostawić nas samych? - spytała, na co chłopak pokiwał głową i wolnym krokiem ruszył do pokoju, zaglądając jeszcze za siebie. - No idź, nie zrobię mu nic. - dodała.
Gdy zostaliśmy sami, moje tętno przyśpieszyło. Byłem zdolny tylko patrzeć gdzieś po kątach, byle nie na znajomą. Jednak lekko znudzona dziewczyna, sama nakierowała moją twarz, swoimi dłońmi tak aby móc patrzeć prosto na moje wystraszone, rozbiegane spojrzenie.
- To prawda? - spytała.
- C-co?
- To co powiedziałeś. - westchnęła, tym razem nie pozwalając sobie na krótki uśmiech.
- Tak, to prawda. Ja nie mam nic do Robbiego, po prostu musiałem odreagować, byłem głupi, nadal jestem. Mogłem zniszczyć was związek! - złapałem się drżącymi palcami za włosy, ciągnąc za nie. - Przepraszam, obiecuję że pójdę sobie i nie będziecie musieli na mnie już patrz-
CZYTASZ
Wygrany w kasynie | Yaoi |
LosowePo wyprowadzce z Wodogrzmotów Małych do stanu Nevada,relacje bliźniaków kolosalnie się pogarszają. Dipper jest obojętny co do uzależnienia siostry do gier hazardowych,do momentu gdy pewnego słonecznego dnia, niewinna zabawa kończy się źle dla 17 let...