Jasne kosmyki włosów zatrzymywały w sobie blask porannego słońca, ułożone niedbale na poduszce. Spokój wymalowany na pogrążonej we śnie twarzy, sprawiał we mnie ogromną chęć do zakończenia tej sielanki. "Jak anioł " - przeszło mi przez myśl, będąc obserwatorem nadchodzącej pobudki. Powieki delikatnie uniosły się ku górze, a szklane spojrzenie wbiło się w moją osobę, powodując chwilowe zawstydzenie.
Była taka piękna.
- Która godzina i dlaczego tak wczas wstajesz? - zapytała Pacifica, przyglądając mi się badawczo - Nie mów mi tylko, że jest przed ósmą.
- Spokojnie jest piętnaście po - odparłam, nie mogąc oderwać wzroku od malinowych ust, nie musiała ich malować, ich kolor sam w sobie był nieziemsko intensywny - Mam ochotę na maliny, albo ciasto malinowe - odparłam, posyłając dziewczynie szeroki uśmiech.
- Dziwne, że nie mowa o drinkach - zlekceważyła moja wcześniejszą wypowiedź, uśmiechając się chytrze na myśl o poprzednim dniu, który spędziłyśmy w barze - Jak to jest, że kiedy zostajemy same stajesz się ponownie tą pudrową, słodką dziewczynką?
Zarumieniłam się lekko na te sugestie, w głowie przetwarzając słowa w czułe komplementy, które w rzeczywistości nimi nie były.
Faktycznie, moje zachowanie diametralnie zmieniało się, gdy za zasłoną naszej prywatności mogłam czuć się w pełni sobą. Nienawidziłam dawnej siebie, ale starych nawyków nie było mi łatwo się wyzbyć, lecz Pacifice nigdy one nie przeszkadzały. Mój chaotyczny oraz głośny śmiech, nieporadność, która pojawiała się przy każdej nieodpowiedniej okazji, czy niepewność, przy której decyzję były splotem naiwności i ignorancji.
Byłam dużym dzieckiem ze szlugiem w buzi i butelką whisky w dłoni.
Patrząc na Pacifice widziałam mój cel, któremu nie sprostałam. Kobietę sukcesu i elegancji. Jej czystą duszę, pełną spokoju i piękna, którego ja nie miałam.
Była dojrzała, wiedziała czego chce od życia i nie bała się temu sprostać. Chciałabym być Pacificą, chciałabym być z Pacificą. Zamiast tego, siedziałam w ciszy patrząc jak nagie plecy dziewczyny zostają okryte cieńkim materiałem jej kwiatowej koszuli.- Możemy przejść się do kawiarni w ramach śniadania, mnie również naszła ochota na coś słodkiego - odparła blondynka, odwracając się zaa pleców.
Po szybkiej wymianie spojrzeń, Northwest wyszła z sypialni zostawiając mnie w niej samą. Nie tracąc czasu, zebrałam leżący na podłodze czarny stanik a z szafy wyciągnęłam jeansy oraz szary sweter, który zapachem przesiąknął smogiem słodkiego Las Vegas.
Po dwudziestu minutach, ubrana w różowy płaszcz Pacifica czekała na mnie podparta o drzwi wyjściowe. Ja w między czasie kończyłam swoje niechlujne kreski, co jakiś czas zerkając na zniecierpliwioną blondynkę.
- Już gotowa - odparłam, zbliżając twarz do twarzy Pacificy - Buzi?
- Przestań się wygłupiać, idziemy.
Northwest odwróciła się na pięcie, pozostawiając mnie w tyle. Przyśpieszyłam kroku, dorównując drugiej dziewczynie. Nasze tempo zwolniło przez co mogłam na spokojnie obserwować zmarnowane twarze mijanych ludzi, którzy z pewnością o tej porze podążali do swoich miejsc pracy. Pacifica ostatnio również znalazła ofertę, która ją zainteresowała, zamiast marnować się za ladą w supermarkecie, postanowiła spróbować sił jako sekretarka w nowo otwartej kancelarii prawniczej. Byłam z niej dumna. Samej nie śpieszyło mi się o zmianę pracy, może i robienie w barze nie było godziwą pracą ani w zarobkach a tym bardziej w szacunku jakim klienci nie mieli zamiaru się dzielić. Wolałam jednak na ten moment cieszyć się sukcesami przyjaciółki.
CZYTASZ
Wygrany w kasynie | Yaoi |
RandomPo wyprowadzce z Wodogrzmotów Małych do stanu Nevada,relacje bliźniaków kolosalnie się pogarszają. Dipper jest obojętny co do uzależnienia siostry do gier hazardowych,do momentu gdy pewnego słonecznego dnia, niewinna zabawa kończy się źle dla 17 let...