14. Koleżanka z przedziału.

5.3K 466 186
                                    

Leżałem na miękkim materacu, nie musiałem otwierać oczu aby stwierdzić, że w pomieszczeniu nie ma żywej duszy oprócz mnie. Jak to wywnioskowałem? Otóż, jedyne dźwięki jakie dane mi było usłyszeć to tykanie zegara. Dalej mając przymknięte powieki, leżałem w jednej pozycji, dłońmi przejeżdżając po materiale spodni które miałem na sobie. 

Były takie gładkie.

Moja ręką powędrowała wyżej. Jeździłem zimnymi palcami po swojej nagiej klatce piersiowej. Zatrzymałem swoją podróż dopiero gdy wyczułem charakterystyczne bicie. 

Czyli żyłem...

- Obudziłeś się. - odparł głos który rozpoznał bym wszędzie.

Powoli otwarłem oczy, a pierwszym co zobaczyłem były wchodzące mi do oczu blond kłaki. Bill przytulił mnie mocno, chowając głowę w zagłębienie mojej szyi. Nie pewnie objąłem Ciphera, chyba dlatego, że sam tego potrzebowałem. Ciepła jego ciała oraz tego charakterystycznego cytrusowego zapachu. 

- Co się stało? - szepnąłem cicho i dopiero w tej chwili zdałem sobie sprawę, że problem sprawia mi mówienie, musiałem się przeziębić.

- To ja powinienem spytać. - oddalił się, a ja nie chcąc utracić tego przyjemnego ciepła, ręką desperacko złapałem za koszule demona. - Dlaczego byłeś w tym lesie?

- Ja... - przerwałem, widząc zimny wyraz twarzy Billa, czułem że go zraniłem, że teraz to on mi nie ufa. Spuściłem głowę. - Nie wiem.

Przez chwilę między nami zapadła cisza, obserwowałem mężczyznę, a on mnie. Kiedy nie pewnie poruszyłem się na materacu, a ono wydało z siebie nie przyjemny zgrzyt, demon jakby wybudzony z transu przysiadł się obok i lewą dłonią przejechał po moich włosach.

- Nie rób tak. - powiedział nie przerywając czynności. - Nie uciekaj, nie kłam i nie słuchaj nikogo. 

Nie wytrzymałem, po moich policzkach spłynęło kilka łez, które zostały starte przez usta blondyna. Nie zareagowałem jak objął mnie mocniej przysuwając do swojego ciała i kołysząc uspokajał. Nie zareagowałem też gdy jego wolna dłoń wsunęła się pod materiał rozpiętej koszuli, dotykając mojego kręgosłupa. Przymknąłem oczy próbując zapomnieć o ostatnich wydarzeniach, chcąc zapamiętać tylko te z tej chwili, jednak nie dane mi było długo się tym cieszyć.

- Chcesz być szczęśliwy? - Cipher oblizał usta, a widząc że przytakuję, kontynuował. - W takim razie zostań ze mną i pozwól mi cię uszczęśliwiać. - po tych słowach poczułem mokre pocałunki na swojej szyi.

- Chce być szczęśliwy. - uśmiechnąłem się, mimo że miałem ochotę krzyczeć z rozpaczy, w tamtej chwili chciałem choć ostatni raz poczuć się kochanym.

Poczuć się szczęśliwym, za nim od niego ucieknę...

***

Aby nie dawać zbytnio podejrzeń Billowi postanowiłem, spędzić z nim cały dzień tak jakby nic nie mogło nas od siebie odciągnąć. Od rozmowy z rana, aż do południa byliśmy ze sobą blisko. Śmialiśmy się, a ja byłem w stanie stwierdzić, że jestem dobry aktorem. Oglądaliśmy romantyczne filmy z przerwami na krótkie czułości. Nie mogłem pojąć jedynie tych iskierek w złotych oczach za każdym razem jak demon się do mnie zwracał. A przecież znałem prawdę i wiedziałem, że to nie może być miłość.

- Zrobić ci kakao? - spytał gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe. 

Pokiwałem głową, wysilając się na uśmiech. Chłopak nie skomentował tego, wyszedł z pokoju zostawiając mnie na chwilę samego. Wtedy jak szalony rzuciłem się do szafek patrząc co mógłbym z ubrań wziąć ze sobą. Sprytny demon tuż przed teleportowaniem mnie tutaj z Las Vegas, kilka dni później sprowadził kilka moich ciuchów dzięki czemu nie musiałem chodzić w jednym i tym samym. Dostrzegłem kilka swoich ciuchów które wyjmując z szafki rzuciłem w kąt i podbiegłem chwiejnie do kolejnych, tym razem większych szafek szukając jakieś torby bądź plecaka. Przeziębienie coraz bardziej dawało mi się we znaki, czułem że za chwilę usnę, wzrokiem desperacko szukając tego czego potrzebowałem. 

Wygrany w kasynie | Yaoi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz