odcinek 104

66 2 0
                                    


Podsumowując: ten facet jest niebezpieczny! Dla sportu chodzi po ulicach w ciemną noc i bije ludzi. Zresztą, jak ja za kimś idę to wiadomo, że będzie karate, tylko wczoraj miałem wyjątkowe szczęście i to nie ja byłem ofiarą. Na Estońskiej jest burdel, a to kolejny dowód na to, że z tym gościem jest coś nie tak, zwłaszcza, że to nie był jedyny burdel, który odwiedził. Żeby tego było mało - ukradli mi laptopa, ale to drobiazg w porównaniu do całej reszty. Stary, ty serio nie widzisz tutaj nic niepokojącego? Nic a nic? Czy ciebie to bawi? Otóż przypominam ci, że ten turysta kręci się po firmie po godzinach pracy! To ciebie nie dziwi? Przecież to śmierdzi na kilometr! Aleksa z nim nie było, on był sam, wyszedł z firmy i urządził sobie tournée po burdelach! Władek nie będzie go wpuszczał do firmy po godzinach pracy. Super, ale co dalej? Tak to zostawisz? Marek ty serio nie widzisz tego syfu? Nie wierzę! Nie wierzę w to, co słyszę. Jakie ważniejsze rzeczy?! Ważniejsze od tego, że ten włoski mafioso, kręci się po firmie pod osłoną nocy, napada na przypadkowych ludzi i chodzi w podejrzane miejsca? Nie mam na niego siły! Znamy się tyle lat, a on mnie cały czas potrafi zaskoczyć swoją lekkomyślnością. Jak on może spać spokojnie? Serio ty ufasz Paulinie? Przecież ona jest Febo, a to już brzmi podejrzanie! Stary, jak ci ten typ w zmowie z Aleksem rozwali firmę to szlag trafi projekty, produkcję i projektantów, bo żeby to mogło działać, firma musi istnieć, a niestety Febo&Dobrzański jest w sidłach tego całego Francesso! Czyli co? Ty właśnie mnie informujesz, że ta cała akcja była niepotrzebna? Że to moje bieganie za nim mogę sobie wsadzić gdzieś?! Dziękujesz mi, tylko tyle masz i do powiedzenia?! O nie Marek, teraz przegiąłeś! Nie za wiele się dowiedziałem, tak? Ja przynajmniej coś zrobiłem! Biegałem za nim, ze względu na TWOJĄ firmę, podczas gdy ty piłeś sobie winko z Paulą, podczas nieobecności żony! Super! Świetnie, po prostu świetnie! Zaskoczyłeś mnie, zatkało mnie. Co się z nim dzieje? On nigdy tak się nie zachowywał wobec mnie. Gdzie jest mój przyjaciel? Rozumiem, że sytuacja z Ulką go dobija, ale w tym momencie jego zachowania nawet kryzys małżeński nie usprawiedliwia. Ja się poddaję. Dlaczego mi ma bardziej zależeć niż jemu, skoro to jest Marka firma? Nie mam już zwyczajnie na to siły. 

Władek, właściwie to nic, Marek ma to gdzieś, więc dlaczego ja mam się angażować? Wracam do swojej roboty, za którą mi płacą i będę miał w końcu święty spokój. Niczego się nie dowiedziałem: facet lubi nocne bijatyki i łazi po burdelach. To nic ciekawego, przynajmniej dla Marka. Jeżeli dla współwłaściciela nie jest to istotne, to dla nas też nie powinno być. Wracam do pracy i panu radzę to samo, bo nasze starania i tak nic nie wniosą. O, jednak mój laptop nie zaginął. Chociaż tyle dobrego. Już nie wracajmy do tematu Francessco. Mam już tego po korek. Od dziś interesuje mnie tylko to, co wchodzi w zakres moich obowiązków. Koniec z szpiegowaniem! Jak to ma dorobione klucze? No to moje postanowienia szlag trafił! Muszę się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi! Panie Władku idziemy do gabinetu Adama, teraz, zaraz, natychmiast!

Ten typ kręci się po gabinecie dyrektora finansowego. Świetnie! Po prostu świetnie! No tak, co z tego, że Władek zapyta go, czego on tutaj szuka, jak i tak się nie zrozumieją? Jezu! Dobre pytanie Adam, czego on chce z twojego gabinetu? Przychodzi tylko tutaj, dla przypomnienia: gabinetu dyrektora finansowego. Czego on może chcieć? Kasy! Musimy się dowiedzieć, czy grzebał w komputerze Adama i co z niego wyciągnął. Ten facet jak chciał to na pewno znalazł sposób, żeby się do niego dostać. Serio, Adam? Nie możemy nawet patrzeć jak się logujesz? Czy my ci wyglądamy na mafię? Mam wrażenie, że wszyscy w tej firmie zaczynają tracić rozum, oczywiście łącznie ze mną.

No, no, Adaś niezła stronka! Ty się nie krępuj, ja też taki strony odwiedzam. Martwiłoby mnie, że tego nie oglądasz, a jak to robisz to znaczy, że wszystko z tobą w porządku, wyluzuj stary! Zaraz, zaraz, a skąd ten Włoch miał hasło, skoro jednak to oglądał te cudeńka? Musiał je podejrzeć na kamerze, nie ma innej opcji! Przecież nikt z nas nie ma przyklejonej kartki z hasłem na monitorze...Jeżeli nikt nie instalował, to zrobił to ten ciemny typ. Dobra chłopaki, musimy je znaleźć! Ja rozumiem, że sprzątałeś, ale podczas tego nie szukałeś kamer i mogłeś coś przeoczyć. Musimy działać, zanim Francessco zrujnuje firmę, o ile już nie jest za późno na nasze działania. Adam, nie utrudniaj, pozwól nam pracować! Szlag! Nic nie ma! Przewróciliśmy gabinet do góry nogami, żeby znaleźć jedno wielkie nic! Może to jest głębiej ukryte. Pod biurkiem, a może nawet i pod podłogą. Możliwe, że ten facet się bardziej postarał i ukrył te kamery w niebanalnym miejscu. Adam ma rację, nikt nie mógł usłyszeć hasła. Kamer tutaj nie ma, więc panie Władku misja skończona. Jezu, ale tutaj syf zrobiliśmy, sorry Adaś, ale to było działanie dla dobra firmy. Nie chciałbym tego sprzątać. 

Paragoniki Sebastiana OlszańskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz