Podróż pociągiem była zadziwiająco krótka i przede wszystkim odbyła się bez zbędnych niespodzianek, co jeśli chodzi o moje życie ostatnimi czasy było bardzo zadziwiające. Wysiedliśmy na stacji, która znajdowała się kilka kilometrów od wioski Little Hangleton. Na moje szczęście nie mieliśmy, a bardziej to ja nie miałam dużo bagażu, bo jedynie jedną, niedużą torbę z ubraniami i podstawowymi rzeczami do higieny czy prowiantem. Nie była ciężka, toteż nie narzekałam gdy niosłam ją przez dłuższy czas.
Nasza droga trwała dobre kilka minut i Tom ani razu się do mnie nie odezwał. Tym razem nie byłam na niego ani trochę zła z tego powodu. Widziałam jak bardzo spięte jego ciało jest gdy szliśmy leśną drogą, która podobno miała być skrótem, które znalazł Riddle.
- Myślisz, że dojdziemy tam przed zmierzchem? - zapytałam w pewnym momencie, a Ślizgon wzdrygnął się jakby wybudzony z przemyśleń.
- Prawie na pewno - powiedział krótko na co skinęłam lekko głową patrząc pod swoje nogi.
- Jesteś pewien, że powinnam tam być z tobą? To twoje prywatne sprawy i nie powinnam - zaczęłam odwracając wzrok w stronę twarzy Toma, który patrzył na mnie poważnym, ale jednocześnie nieznoszącym sprzeciwu wzrokiem. Zacisnęłam lekko usta i uznałam, że lepiej dla mnie będzie jeśli nie będę się już po prostu odzywać.
Jak się później okazało, Riddle miał rację, bo po trzech godzinach niezbyt szybkiego marszu doszliśmy do wioski, której nazwa była wywieszona na drewnianym, lekko zniszczonym już znaku.
- Jest bardzo... mugolsko - stwierdziłam, a Riddle nie zareagował w żaden sposób, a jedynie rozglądał się powoli. Wyglądał jakby nie chciał się ruszyć z miejsca, w którym właśnie stał. W tym momencie znajdował się na skraju, mógł się cofnąć lub pójść do przodu, jednak jeśli chodzi o Ślizgona tylko jedna opcja była brana pod uwagę. - Wszystko w porządku? - zapytałam cicho nie chcąc przeszkadzać chłopakowi, ale staliśmy w jednym miejscu już przez kilka minut.
- Tak - powiedział sucho i ruszył do przodu rozglądając się wokół.
- Wiesz jak wygląda dom? - zapytałam z ciekawości widząc, że Riddle w swoim rozglądaniu się szuka konkretnego miejsca.
- Nie, ale zapewne jest to duża posiadłość z - mówił gdy jego wzrok, ale również cały Riddle zatrzymał się w pewnym momencie. - Taki jak ten.
Gdy popatrzyłam w miejsce, w które wpatrywał się w tamtym momencie Riddle zrozumiałam o co chodziło Ślizgonowi. Faktycznie, posiadłość, która stała na podwyższeniu była dość okazała i na moje szczęście nie wydawała się być zbytnio oddalona. Kiedy przyglądałam się miejscu nie zauważyłam, że Tom zmierzał w jej kierunku i byłam zmuszona podbiec do niego mimo, że czułam już lekkie zmęczenie, które ogarniało moje ciało.
Już po kilku minutach stanęliśmy przed drewnianymi drzwiami, a Riddle położył bez wahania rękę na gałce.
- Naprawdę? Wparujesz tam bez pukania? - zapytałam, a Tom nie popatrzył na mnie i wszedł do budynku. Prychnęłam pod nosem. - Po co ja jestem w takim razie potrzebna - powiedziałam sama do siebie idąc za chłopakiem. Rezydencja w środku była ciemna i zakurzona, jakby ktoś kto tam zamieszkiwał nie dbał zbytnio o czystość domu. Riddle zaczął przechadzać się po domu zapewne w poszukiwaniu jakichś pamiątek czy wskazówek. Ja natomiast stałam na uboczu podchodząc po chwili do jednej z komody. W pewnym momencie kątem oka zauważyłam jakiś gwałtowny ruch.
- Tom! - powiedziałam od razu odwracając się w stronę chłopaka, który jak się spodziewałam został zaatakowany przez niezbyt wysokiego człowieka z zlepionymi nieznaną substancją włosami i brudną twarzą. Riddle momentalnie odskoczył od człowieka wyciągając w jego stronę różdżkę. W tym momencie jakby właściciel domu się opamiętał i odłożył, jak się później okazało nóż.
- Myślałem, że to ten plugawy mugol - powiedział zachrypniętym głosem spluwając po chwili na podłogę. - Jesteś do niego podobny.
- Kim jesteś? - zapytał Riddle nie opuszczając swojej różdżki.
- Swojego wujka nie poznajesz - powiedział wyszczerzając zęby, ale niektórych z nich widocznie brakowało. - Jestem Morfin Gaunt. Mogłem równie dobrze zapytać kim jest ta ślicznotka, którą ze sobą przyprowadziłeś - powiedział uśmiechając się obrzydliwie w moją stronę.
- Jesteś sam? - Riddle starał się zmienić temat. Na te słowa Gaunt przeniósł wzrok na chłopaka.
- A jakżeby inaczej. Ojciec nie żyje, a ta plugawa ździra? - wymówił ostatnie słowa z takim obrzydzeniem, że przeszedł mnie lekki dreszcz. - Zdechła nawet nie wiem kiedy.
- Więc znałeś mojego ojca? - Riddle usilnie próbował ukryć obrzydzenie aby wyciągnąć z mężczyzny jak najwięcej informacji.
- Tego mugola? Widziałem go kilka razy, Meropa ta idiotka zakochała się w nim i wykorzystała naszą nieobecność aby zrobić mu bachora - powiedział patrząc z wyższością na Riddle'a. - Ale byliśmy zdziwieni gdy się okazało, że ta plugawa... Nawet nie potrafiła mugola przekonać do siebie i wciskała w niego eliksir miłosny! Ha! - powiedział jednocześnie zaczynając się śmiać, co bardziej przypominało kaszel.
- Gdzie mieszka? Ten mugol? - zapytał Riddle, a ja widziałam jak zaciska swoją szczękę.
- Ha? Na końcu głównej drogi, duży, zielony dom - powiedział z grymasem na twarzy. Tom skinął głową i unieruchomił mężczyznę zaklęciem sprawiając, że padł na podłogę.
- Obrzydliwe - powiedział zabierając od mężczyzny jego różdżkę oraz pierścień.
- Zostawisz go tutaj? - zapytałam patrząc na Gaunta, który leżał w bezruchu na brudnej podłodze.
- Wrócę tutaj, muszę przeszukać to miejsce - powiedział chyba pierwszy raz w tym miejscu patrząc mi prosto w oczy. Nie mogłam odczytać z nich emocji, bo co chwilę na siebie nachodziły. Odraza, złość i żal. - Idziesz? - zapytał chowając wszystkie rzeczy do kieszeni.
- Mam patrzeć jak zabijasz swojego ojca? - zapytałam, a Riddle uniósł znacząco brwi.
- Chyba tutaj nie zostaniesz? - zapytał stając na przeciwko mnie, a ja wzruszyłam lekko ramionami rozglądając się.
- Przecież dużo jest tutaj pokoi. Rozejrzę się - powiedziałam dostrzegając coraz więcej złości w jego oczach.
- Nie myślisz, że zostawię cię tutaj z tym - zrobił krótką przerwę. - obleśnym czarodziejem. Czasem myślisz czy to jest za dużo? - zapytał, a złość przenosiła się z jego wzroku na głos.
- Dobrze, skoro zależy ci na tym abym poszła to mogłeś powiedzieć - odparłam nie ruszając się z miejsca przez całą moją rozmowę z chłopakiem.
- Zależy mi na tym abyś nie umarła - powiedział całkowicie poważnie, a ja nie wiedziałam całkowicie co miałabym na to odpowiedzieć.
CZYTASZ
Po drugiej stronie | Tom Marvolo Riddle
Fanfic- Do zobaczenia po drugiej stronie, Tom. *~*~*~* Darcy Weaver, daleka krewna profesora Albusa Dumbledore'a dostaje propozycje, która ma zmienić jej życie. Jednak czy spodziewa się tego co albo kto na nią czeka? Wszystkie Postacie (poza Darcy Weaver)...