| XLI |

1.1K 70 5
                                    

Cieszyłam się tym dłuższym momentem, gdy uczniowie nie przyjeżdżali jeszcze ze świąt do Hogwartu. Mogłam bez problemu rozmawiać z Riddlem bez tej całej otoczki, która w pewnym momencie stała się nie do zniesienia. Jednak zważając na fakt iż był to nasz ostatni rok w zamku czułam lekką ulgę w tym temacie, ale niezmiennie denerwowała mnie inna kwestia, o której starałam się nie myśleć. Chociaż nie było to najlepszym pomysłem.

- O czym myślisz? - zapytałam obserwując Toma, który zaczął czytać jakąś książkę, ale ostatecznie skończył na wpatrywaniu się w jeden punkt przed sobą bez przerwy.

- O pracy po Hogwarcie.

- I na co wpadłeś?

- Myślę nad pracą w Hogwarcie - odparł lekko zamyślonym tonem.

- Ty jako nauczyciel? Najlepszego podejścia do dzieci to ty nie masz - stwierdziłam z uśmiechem na co Riddle uniósł lekko brwi. - Powiedziałam tylko prawdę.

- Nie chodzi mi o tą pracę że względu na nauczanie - powiedział, ale ja od początku się tego domyśliłam. Taki zawód mimo wszystko nie do końca pasował do tego Ślizgona, którego znałam. Ponad to, musiałby mnie zostawić na czas nauki szkolnej.

- Ja chciałam kiedyś zostać Aurorem - zaśmiałam się myśląc, jakie to z perspektywy czasu było niedorzeczne. - a teraz już nawet nie muszę o tym myśleć.

- Nie nadawałabyś się na Aurora.

- Dlaczego? Bo jestem kobietą? - zapytałam będąc gotowa aby zbesztać chłopaka za takie myślenie, do którego niestety w tamtych czasach mieli tendencje.

- Nie, zmarnowałabyś tam swoje umiejętności - powiedział zamykając książkę i wstając ze swojego łóżka, na którym oboje siedzieliśmy.

- Jakie umiejętności? - zapytałam ciekawa, ale Riddle nie odezwał się do mnie. - Powiedz mi, jestem ciekawa!

- Jesteś męcząca.

- To nie umiejętność tylko styl życia - stwierdziłam wywracając lekko oczami. - Więc?

- I irytująca.

- Nikt nie kazał ci się ze mną wiązać - powiedziałam rozkładając się na łóżku Toma, krzyżując ręce na piersiach.

- Niektórych rzeczy nie da się już cofnąć - stwierdził, na co miałam ochotę mu przyłożyć mimo iż wiedziałam, że nie mówił tego na poważnie.

- Śmieszne, bo mi się wydaje, że jednak można - powiedziałam, a chłopak chyba zorientował się o co mi chodziło, bo uśmiechnął się lekko pod nosem. Ironicznie, ale uśmiechnął.

Do końca tego dnia i kolejnych aż do powrotu uczniów z przerwy świątecznej rozmawiałam mało z Riddlem. Może się to wydawać dziwne, ale po prostu większość czasu, który razem spędzaliśmy zajmowaliśmy na czytanie bądź po prostu siedzenie w ciszy, która od czasu do czasu nie przeszkadza nawet mi.

Momentem przełomowym w naszym monotonnym spędzaniu czasu były jednak bez wątpienia urodziny Riddle'a, czyli Sylwester. Od samego rana widziałam jednak, że Tom nie był w zbyt dobrym humorze więc postanowiłam nie robić sobie zbyt wielkich nadziei związanych z tym dniem.

- Wszystkiego najlepszego - powiedziałam wyciągając zza pleców butelkę jednego z droższych alkoholów, które znalazł Avery w Hogsmeade.

- Alkohol? - zapytał unosząc brwi w zdziwieniu.

- Kończysz siedemnaście lat! Powinieneś wypić w końcu - stwierdziłam otwierając butelkę i podkładając ją pod nos chłopaka. Ten wydawał się być bardzo niechętny, ale w końcu złapał za butelkę i pociągnął mały łyk. Po chwili jednak od sunął od siebie trunek odkładając go na stolik. - Mały krok. Mam dla ciebie jeszcze coś.

- Darcy - powiedział Tom wydając się być zmęczony bądź zniechęcony.

- To nic złego ani kosztownego. Chciałam Ci podciąć włosy - zaproponowałam wyciągając zza pleców nożyczki. - Trochę ci urosły i mam wrażenie, że Ci przeszkadzają.

Riddle nic nie powiedział. Obserwowałam go jak siada na jednym z krzeseł przy mnie i czeka. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyciągnęłam nożyczki w duchu modląc się do Merlina aby tylko nie było krzywo, bo to mogłoby być dość niezręczne.

Z jak największą precyzją przycinałam jego włosy kończąc dość szybko, ku mojemu zdziwieniu. Riddle nic nie powiedział w odpowiedzi, tylko usiadł na kanapie zamykając oczy zapewne aby po myśleć.

- Nie sprawdzasz czy aby na pewno cię nie oszpeciłam? - zapytałam przyglądając się chłopakowi.

- A zrobiłaś to?

- Nie. Raczej nie.

- To nie widzę sensu - jego wypowiedź zakończył krótkim westchnięciem po czym ściągnął brwi zupełnie zatracając się w przemyśleniach.

Gdy tylko Skończyłam sprzątać zaklęciem usiadłam na przeciwko Riddle czekając aż wyskoczy z genialnym, jak zwykle, pomysłem. Ten jednak siedział w ciszy i przez moment zastanawiałam się nawet czy oby na pewno nie zasnął w takiej pozycji.

- Tom, czy wszystko w porządku?

Chłopak jednak, tak jak się spodziewałam, nie odpowiedział na moje pytanie nawet nie patrząc w moją stronę. Nie wiedziałam czy bardziej powinnam się cieszyć, że Tom miał obiekcje przed kłamaniem czy zamartwiać, ze nawet gdyby miał problem to nie miałabym jak mu pomóc, bo zapewne nic nawet by nie powiedział na ten temat aż stałoby się coś złego lub nawet w takiej sytuacji zachowałby święte milczenie.

- Chyba pójdę się przespać.

- Już nie praktykujesz swojej głupiej tradycji na koniec roku? - zapytał przeglądając się mi, na co uniosłam lekko brwi, tak naprawdę z powodu zaskoczenia iż faktycznie Riddle poświęcił mi tą małą cząstkę uwagi.

- Nie mam ochoty siedzieć i patrzeć się w ścianę - stwierdziła krzyżując ramiona patrząc na chłopaka, który tego nie skomentował.

- Została godzina, jeśli nie będziesz jutro narzekała na fakt iż żałujesz, że nie dotrwałaś to droga wolna - stwierdził, dalej patrząc w moją stronę, na co miałam ochotę roześmiać się mu w twarz. I tak nigdy mnie nie słuchał, a w szczególności moich narzekań.

Usiadłam jednak z powrotem na kanapie mierząc się przez dłuższą chwilę z Riddlem wzrokiem. W pewnym momencie znudziło mi się to i zajęłam się czytaniem książki aż do moich uszu doszedł odgłos dzwonu. Spojrzałam w kierunku małego zegarka widząc, że jest już kilka sekund po północy.

- Mam Déjà vu - stwierdziłam wstając z kanapy i podchodząc do Toma. - Szczęśliwego Nowego Roku, Tom - pochyliłam się nad chłopakiem kładąc dłoń na jego policzku, po czym złożyłam na jego ustach długi pocałunek. - Idę spać - powiedziałam hamując uśmiech, który pchał się na moje usta z chwilą gdy odsunęłam się od Riddle'a.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz