| XLVII |

1K 56 5
                                    

Siedziałam dłuższy moment z Averym na kanapie i rozmawialiśmy. Nie mówiłam mu o wszystkim, z oczywistych powodów, ale mimo to blondyn zdawał się to rozumieć i nie naciskał na mnie.

- Znając moje szczęście za chwilę wejdzie przez te drzwi i każe zrobić mi kolejną głupią rzecz - westchnęłam odchylając głowę do tyłu. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki i zaśmiałam się gardłowo nie spoglądając nawet na osobę, która stanęła na przeciw mnie i Averego. - A nie mówiłam. Nie muszę nawet patrzeć kto to - stwierdziłam spoglądając w dół jednak zamiast Riddle'a ujrzałam Malfoy'a, z uniesioną jedną brwia i przebiegłym uśmiechem.

- Oh? Czyżbyś mnie oczekiwała? Wystarczyło powiedzieć, przy byłbym wcześniej.

- Czego chcesz, Malfoy? - zapytał Avery siadając znacznie bardziej prosto na kanapie.

- Oh, na pewno nic od ciebie, a tylko od tej interesującej damy - stwierdził patrząc prosto na mnie. Jego wzrok i zimne oczy przyprawiały mnie o dreszcze. Cofam moje słowa, wolałabym aby Riddle tu był.

- Wydaje mi się czy przeprowadziliśmy już rozmowę o interesującym aspekcie mojej osoby? - popatrzyłam na Malfoy'a, który uśmiechnął się lekko pod nosem, ale machnął niedbale dłonią. Ustawił ją jednak w taki sposób, że doskonale widziałam wszystkie pierścienie na jego palcach.

- Nie mam zamiaru się z panną kłócić, panno Weaver, a może powinienem mówić Pani Riddle? - zapytał spoglądając na mnie przeszywającym wzrokiem. Mimo iż byłam pewna, że nic mi nie zrobi, zważając na Toma, to i tak jego osoba była nie do końca przeze mnie mile kojarzona.

- Z jakiej to okazji miałbyś mnie tak nazywać?

- Plotki szybko się rozchodzą, a jeśli chodzi o to, to nie ma takiej o której bym nie słyszał.

- Na twoim miejscu nie kierowałabym się tym, co zostało jedynie zasłyszane, no chyba że wolałbyś przestać być wiarygodny? - uniosłam brwi ignorując Averego, który siedział obok mnie dość zaniepokojony.

- Malfoy - usłyszałam głos za sobą. Ten wyniosły i pozbawiony emocji głos, który słyszę niemal codziennie, ale tym razem odetchnęłam z ulgą na jego dźwięk. Miałam jednak sporą nadzieję, że blondyn tego nie usłyszał.

- Riddle - odparł nie mniej zadowolony Ślizgon, chociaż uśmiech na jego twarzy wydawał się nawet mi sztuczny. - Muszę niestety skończyć naszą rozmowę - stwierdził Malfoy kłaniając się lekko i po chwili wymijając Riddle'a, który ani drgnął od chwili gdy usłyszałam jego głos za sobą.

- Myślałam, że wcześniej przyjdziesz - odparłam nie odwracajac się w stronę chłopaka, który po chwili usiadł obok mnie na kanapie.

- Miałem sprawę do załatwienia - uciął krótko, na co nie zostało mi nic tylko skinąć zgodnie głową i odwrócić się do Averego, który jak się okazało zniknął z mojego pola widzenia. Westchnęłam cicho nie wiedząc do końca czym powinnam zacząć naszą rozmowę i czy w ogóle ją zaczynać.

- Tom - popatrzyłam na chłopaka, który siedział obok mnie z lekko odchyloną głową i przymkniętymi oczami. Albo nad czymś się zastanawiał albo próbował się wyciszyć.

- Tak?

- Jaką porę roku lubisz? - zapytałam odwracając się całym ciałem w stronę Ślizgona, który nie zareagował, przynajmniej na zewnątrz, zdziwniem na moje pytanie.

- Jesień.

- Ja uwielbiam zimę - westchnęłam poprawiając się na kanapie. - Jest biało i ten dźwięk śniegu gdy się po nim chodzi - zerknęłam z ukosa na Riddle'a. - A dlaczego ty lubisz jesień?

- To była najlepsza opcja z czterech złych. To nie oznacza wcale, że jest dobra tylko jest mniejszym złem - stwierdził po chwili ciszy z jego strony.

- Skąd wiesz czy mniejsze zło to nie jest najgorsze dobro? - popatrzyłam na chłopaka z uśmiechem. Zaczynał swoje filozoficzne gadki tylko kiedy miał dobry humor. To był zdecydowanie dobry znak.

- Właśnie, Darcy - odparł odwracając w moją stronę głowę. - Tutaj pojawia się etyka i moralność człowieka.

- A ty je jeszcze masz? - zapytałam, na co Riddle uniósł lekko brwi, ale po chwili odwrócił wzrok patrząc przed siebie.

- Nie chciałabyś być u mojego boku gdybym ich nie miał - stwierdził po chwili zastanowienia.

- Skąd pomysł, że w tej chwili chcę?

- Oboje wiemy, że tak - Tom odwrócił w moją stronę wzrok z małym, ale wrednym uśmiechem wymalowanym na jego twarzy.

- Kiedy jest spotkanie u Slughorna? - zapytałam poprawiając się na kanapie.

- W przyszłym tygodniu, tym razem w nieco mniejszym składzie.

- Myślisz, że dowiesz się czegoś? - przyglądałam się Tomowi, który skinął powoli głową na moje słowa. - W porządku.

- W porządku? - zapytał patrząc na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

- A nie jest?

- Powiedziałaś to z takim przekonaniem, że mam wrażenie, że czegoś mi nie mówisz.

- Wiele jest takich rzeczy, Tom.

- Doprawdy? - zapytał i mogłam dojrzeć w jego twarzy, że ten temat znacznie bardziej go zaciekawił.

- Nie zachowuj się jakbyś ty był święty w tej sprawie - odwróciłam wzrok patrząc na stary zegar, który stał pod ścianą. - Muszę iść, mam jeszcze esej do napisania - urwałam naszą rozmowę i wyminęłam Toma starając się nie zwracać uwagi na jego zirytowany wzrok.

Uznałam, że najlepszym miejscem na skupienie się będzie biblioteka, do której weszłam kilka minut później. Fakt eseju nie do końca był kłamstwem, ale gdyby to nie było moje alibi to zapewne Zrobiłabym je dopiero za dwa dni, czyli dzień przed terminem. Westchnęłam cicho i podeszłam do półki z książkami na temat historii magii i zaczęłam szukać czegoś z 1678 roku czyli z czasów jakiejś potyczki czarodziejów w Afryce.

Samo w sobie znalezienie czegoś na ten temat nie było ciężkie jednak przebrnięcie przez prawie trzydzieści stron suchego tekstu i wyciągnięcie z nich kluczowych informacji już było cięższym zadaniem, na tyle że zajęło mi to ponad dwie godziny. Kiedy Skończyłam pisać pracę myślałam, że za chwilę zasnę. Miałam na dłuższy moment dość historii i pisania esejów, jednak marzenia musiały pozostać marzeniami gdyż póki chodziłam do Hogwartu jedną z niewielu rzeczy których się nie pozbędę będzie pisanie właśnie esejów.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz