| XLII |

1.2K 75 10
                                    

Czas, który minął do powrotu uczniów do szkoły minął mi zdecydowanie za szybko. Zanim się obejrzałam, siedziałam już w pokoju wspólnym widząc jak uczniowie wchodzą do środka ze swoimi zwierzakami lub walizkami. W tłumie, o dziwo, z łatwością wypatrzyłam Averego, który gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się promiennie i podszedł do mnie stając nade mną.

- Witaj, Avery - powiedziałam odwzajemniając uśmiech blondyna.

- Darcy. Dałaś sobie radę z Riddlem? - zapytał na co uśmiechnęłam się pod nosem.

- Można tak powiedzieć.

- Wydaje się być zirytowany - stwierdził Ślizgon, na co zmarszczyła brwi. Nie widziałam się z Tomem tego dnia i byłam dość zdzwiona, że blondyn zobaczył go jako pierwszy.

- Widziałeś się z nim?

- Tylko przez chwilę. Przekazał mi polecenie i poszedł dalej - przyznał siadając obok mnie na  kanapie.

- Polecenie? - dopytywałam się zaciekawiona. Blondyn skrzywił się nieznacznie. Zapewne zdał obie sprawę z tego, że powiedział więcej niż powinien.

- Darcy, wiesz, że nie mogę.

- Oczywiście. Przycisnę Riddle'a - powiedziałam wstając z kanapy z zamiarem poszukania chłopaka.

- Teraz go nie znajdziesz, a propos twojego planu. Wątpię czy ci powie.

- Dlaczego niby? - zapytałam odwracając się gwałtownie w jego stronę.

- To jest jedna z niewielu rzeczy, których teraz ci nie powie. Jestem tego wręcz pewny - stwierdził Avery z taką pewnością zarówno w głosie jak i w jego spojrzeniu, że postanowiłam się nawet nie kłócić w tej sprawie.

- Niech będzie. Do zobaczenia - powiedziałam wychodząc z pokoju wspólnego przyśpieszając kroku gdy przechodziłam korytarzami Hogwartu w poszukiwaniu Riddle'a.

Gdy w końcu znalazłam chłopaka, ten szedł z kilkoma uczniami przed siebie. Momentalnie zatrzymałam się i schowałam za ścianą mając nadzieję, że podsłucham chociaż kawałek ich rozmowy. Jednak na zamiarach się to skończyło gdyż szybko okazało się, że wszyscy szli w całkowitej ciszy, a gdy tylko wyszłam z kryjówki ich już nie było. Westchnęłam zirytowana i wróciłam do pokoju wspólnego myśląc o tym, że najpewniej właśnie tam mogę złapać Toma.

Nie myliłam się zbytnio, bo już wieczorem Riddle wszedł do środka sam. Rozejrzał się powoli, po czym ignorując moją obecność zmierzył w stronę swojego dormitorium. Popatrzyłam w jego stronę mając zamiar iść za nim, ale zanim zdarzyłam dotrzeć do dormitorium Ślizgon z powrotem pojawił się w korytarzu.

- Gdzie byłeś? - zapytałam, a kiedy mnie wyminął poszłam za nim.

- Mam nocny patrol - odparł nie patrząc na mnie, ale ja zignorowałam jego słowa i Szłam dalej dotrzymując mu kroku.

- A ja mam czas i zamiar usłyszenia prawdy - stwierdziłam, ale Riddle w tym momencie najwyraźniej się zirytowal, bo momentalnie zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.

- A ja nie mam najmniejszej ochoty z tobą rozmawiać więc wróć do swojego dormitorium - mówił twardo, a ja starałam się nie ulegnąć jego spojrzeniu i nie odwrócić wzroku. Patrzyłam prosto w oczy Toma czekając na kolejne słowa z jego strony, które nie nadchodziły. Chłopak w ciszy stał przede mną nie zbliżając się, ale również się nie oddalając.

- Czego się boisz?

Riddle uniósł brwi widocznie nie spodziewając się właśnie takiego pytania z moich ust.

- Czy to ważne?

- Tak. Dlaczego mi nie mówisz prawdy? Czy to jest takie trudne? Uwłaczające? Boisz się czegoś? - pytania padały z moich ust szybciej niż mogłam przemyśleć to co mówię.

- Nie mówię ci prawdy, bo wiem jak zareagujesz. Jesteś wybuchowa. Możesz wpaść w szał, załamać się i wiele więcej - mówił cichym głosem. - Wiesz tyle ile powinnaś wiedzieć i nic więcej.

- Tom - przybrałam inną taktykę i przybliżyłam się do chłopaka dotykając dłońmi jego ramiona. Chłopak nic nie powiedział. Nie unikał jednak mojego spojrzenia. - Jesteś osobą, której najbardziej ufam.

- A nie powinnaś - odparł cicho.

- Wiem - stwierdziłam z małym uśmiechem stając na palcach i całując lekko Ślizgona. Gdy oddaliłam się od chłopaka ten miał przymknięte oczy.

- Nie powinnaś tego robić - odparł cicho po kolejnym pocałunku.

- Dlaczego?

- Pomyśl przez chwilę, Darcy - powiedział zaciskając oczy gdy przeczesałam palcami jego włosy.

- Ciekawe - mruknęłam pogłębiając pocałunek czując nagle jak Riddle popycha mnie do tyłu, przez co plecami oparłam się o ścianę. Nie zdjął dłoni z moich bioder, co w najmniejszym stopniu mi nie przeszkadzało. Starałam się przez cały czas nie uśmiechać czując ekscytację, która z każdą chwilą się zwiększała. W szczególności w chwili gdy Tom przejechał dłonią od mojego uda, po biodra, talię i zatrzymał się na szyi.

Całowaliśmy się długo, a przerwał nam dopiero odgłos w oddali, który rozszedł się echem po korytarzu. W tym momencie Tom oderwał się ode mnie. Oblizał usta oddychając głęboko gdy patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.

- Powinnaś pójść do dormitorium. Jest już późno - odparł twardo. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową stwierdzając, że to nie jest dobry moment na sprzeczki.

Podeszłam do Riddle'a i pocałowałam go jeszcze raz na pożegnanie. Tom jednak wyglądał jakby chciał się na mnie rzucić, co bardzo łatwo zauważyłam gdyż Ślizgon nie starał się nawet tego ukryć.

- Dobranoc, Tom.

Kiedy oddaliłam się od chłopaka mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Mimo iż nie poruszyliśmy paru tematów, a Tom unikał odpowiedzi na wiele pytań, to zakończenie naszego spotkania wystarczająco mi to wynagrodziło. Mimo to nie chciałam nadal odpuszczać dowiedzenia się czegoś więcej na temat tych zadań, które Riddle przydziela uczniom, a przede wszystkim miałam zamiar dowiedzieć się kto taki jest mu posłuszny.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz