| XIV |

1.7K 90 32
                                    

Gdy już wszyscy uczniowie powrócili do Hogwartu po zazwyczaj dość udanych świętach Tom zaplanował kolejny atak, który miał się odbyć wieczorem gdy wraz z nim będę siedzieć w pokoju wspólnym. W taki sposób przez prawie trzy godziny byłam zmuszona siedzieć na tyłku w fotelu i czytać książkę aby się czymś zająć.

- Nie mogę się skupić - odparłam odkładając gruby tom na stolik, który stał obok mnie. Riddle, który również umilał swój czas czytając coś uniósł lekko na mnie wzrok po czym z powrotem zjechał nim na książkę.

- Zaplanowałem dla nas jutro dzień. Postaraj się wstać wcześniej niż przed dziesiątą - powiedział z wyrzutem. Dokładnie wiedziałam o co chodziło chłopakowi z moim wstawaniem. Kilka dni wcześniej również zaplanował wyprawę, ale ja zaspałam i obudziłam się o trzynastej. Jako, że Riddle nie mógł wejść do mojego dormitorium czekał na mnie sześć godzin.

- Nastawię budzik. Dumbledore chce abym jutro do niego przyszła - przypomniałam sobie swoją rozmowę z profesor. Tom popatrzył na mnie z podniesionymi brwiami.

- W związku z czym?

- Zapewne zapyta czy domyśliłam się co muszę zrobić - stwierdziłam lekko zbudzonym głosem. Wyciągnęłam się na fotelu zerkając w stronę chłopaka. - Jest piętnasta. Chodźmy coś zrobić - odparłam, a Ślizgon westchnał udając, że nie usłyszał moich słów. - No dalej. Mógłbyś mnie zabrać raz na dziesięć lat na randkę - powiedziałam z uśmiechem po chwili tłumiąc śmiech. Brunet odwrócił w moją stronę głowę i popatrzył z rezygnacja i politowaniem.

- Byliśmy razem na Balu - wspomniał, a ja wywróciłam oczami.

- Ale nie chodzi mi o udawaną randkę! Nie lubię z tobą przebywać gdy udajesz kogoś kim nie jesteś - przyznałam szczerze, a Riddle uniósł w zdziwieniu brwi.

- Skąd masz pewność, że przed tobą też nie udaje? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami z małym uśmiechem.

- Przeczucie - zrobiłam krótką przerwę po tych słowach obserwując reakcję bruneta, który odchylil lekko głowę do tyłu. - To jak? - dociekałam patrząc w stronę Toma, który nie spostrzegłam gdy odłożył książkę na bok i patrzył na mnie przez cały czas.

- Jutro idziemy na "spacer". Możesz to interpretować jak tobie się żywnie podoba - poinformował mnie, a ja skinęłam głową wiedząc, że tego dnia nie uda mi się więcej wynegocjować.

Następnego dnia ledwie wstałam z łóżka. Nałożyłam wygodne spodnie i ciepły polar, a do tego wzięłam póki co w rękę kurtkę wychodząc z dormitorium. Tak jak się tego spodziewałam, Riddle czekał na mnie w pokoju wspólnym. Jak zwykle w swoim mundurku z kurtką na kolanach.
- Idziemy - powiedział gdy weszłam do pomieszczenia.

- Tobie też dzień dobry, Tom - odparłam idąc za chłopakiem w stronę wyjścia z pokoju wspólnego Ślizgonów, a następnie w stronę tylnego wyjścia z Hogwartu. - Czego tym razem potrzebujesz? - zapytałam gdy przekroczyliśmy umowny próg zakazanego lasu.

- Much siatkoskrzydłych. Podobno o tej porze roku jest ich dość dużo w pobliżu bagien - mówił idąc przed siebie z różdżka w dłoni. Ja również swoją trzymałam starając się iść jak najbliżej chłopaka.

- Orientujesz się gdzie jest to najbliższe bagno? - zapytałam rozglądając się wokół. Dzięki śniegu, który leżał na ziemii było w lesie trochę jaśniej co nie zmieniało faktu iż to miejsce nadal nie należało do najprzyjemniejszych.

- Jeszcze pięć minut drogi - powiedział Riddle robiąc krótką przerwę. - Co zrobisz po Hogwarcie? - zapytał w pewnym momencie, a ja poderwałam lekko w górę wzrok patrząc na plecy chłopaka.

- Mówisz o tej rzeczywistości czy o tej, do której należę? - zapytałam, a Riddle przystanął na chwilę odwracajac się w moją stronę. Na moje szczęście zdążyłam jeszcze w międzyczasie zatrzymać się zanim wpadłam na Ślizgona.

- Wrócisz jeszcze do przyszłości? - zadał to pytanie, którego ja unikałam nawet w myślach.

- Dumbledore mówił, że po wykonaniu zadania wrócę do domu - powiedziałam przerywając w połowie zdanie patrząc na Toma, który wpatrywal się we mnie bez słowa. - Nie rozmawiajmy o tym teraz, tutaj.

- Nie. To jest idealne miejsce aby porozmawiać na ten temat. Czy zamierzasz wrócić do przyszłości? - zapytał twardo, a ja zagryzłam lekko wargę próbując unikać wzroku Ślizgona, który był dla mnie jednak zbyt hipnotyzujący aby się od niego oderwać.

- Nie chcę, ale obawiam się, że będę zmuszona - odparłam, a Riddle prychnął na moje słowa.

- Kto cie zmusi? Dumbledore? Skoro nikt tam ciebie nie potrzebował to po co chcesz wracać? - z każdym pytaniem Ślizgona czułam się jakbym stawała się coraz mniejsza.

- Tom, chciałabym z tobą zostać, ale nie wiem czy w ten sposób nie zaburzę jakiejś lini czasowej - mówiłam, a z każdym moim słowem twarz Ślizgona przestała wyrażać jakiekolwiek emocje. Wydawało mi się jakby podczas tej rozmowy na chwilę zapomniał je wyłączyć i przelewał swoje myśli w słowa nie zastanawiając się nad ich sensem. W jednej chwili jednak Riddle znów zmienił się w siebie. Nie wyrażającego emocji. - Dlaczego jesteś taki samolubny? - zapytałam gdy odwrócił się do mnie plecami. Kiedy usłyszał te słowa odwrócił się gwałtownie w moją stronę z widoczną złością w oczach.

- Ja? Ja jestem samolubny? - zapytał oburzony podniesionym głosem. Patrzył na mnie tym razem wściekły. - To nie ja podróżuje w czasie bo nie podoba mi się miejsce, w którym żyje, a potem nie wiadomo dlaczego chcę wrócić do czasów gdy nikogo nie obchodzę mimo, że jesteś mi tu potrzebna! - tym razem już nie mówił, a wręcz krzyczał na mnie podchodząc coraz bliżej do momentu gdy stanął nade mną oddychając głęboko. - Jeżeli chcesz sobie zniknąć to najlepiej zrób to teraz.

- Przestań! Gdybym mogła to bym nie opuściła cie, a na pewno nie zrobię tego w tym momencie - powiedziałam w momencie gdy Riddle odwrócił się do mnie plecami. Chwyciłam chłopaka za przedramię odwracajac w swoją stronę. - I nie odwracaj się gdy z tobą rozmawiam, bo ja tego nie robię!

- Nie pozwalasz sobie za wiele? - zapytał, a ja podniosłam brwi na jego słowa.

- Nie, ja nie jestem Averym aby służyć Ci bez wyrażania słowa sprzeciwu. Wydawało mi się, że w głównej mierzę właśnie dlatego wybrałeś mnie na swoją prawą rękę - odparłam, a Ślizgon patrzył na mnie przez chwilę po czym skinął głową odwracając się.

- Chodźmy. Jesteśmy już blisko.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz