| XXIX |

1.5K 98 37
                                    

Dziękuję wam za 10K wyświetleń! ❤️

Całe wakacje minęły zadziwiająco w dokładnie taki sam sposób. Uciekaliśmy, chowaliśmy się, a ja próbowałam wyczytać z Riddle'a jakiekolwiek emocje, które chodziły mu po głowie. Chłopak był jednak jak sejf z dziesięcioma zabezpieczeniami. Dostajesz jeden klucz i myślisz, że coś zdziałasz, ale już chwilę później uderza w ciebie szara rzeczywistość. Właśnie takimi słowami mogłam opisać moją oraz Toma relacje.

Tak było jednego z naszych ostatnich wakacyjnych wieczorów. Riddle siedział jak prawie codziennie w foteli czytając gazetę, natomiast ja towarzyszyłam mu tuż obok z ciekawą lekturą.

- Kolejny wybuch niedaleko nas - stwierdził Tom nie odrywając wzroku nad papieru.

- To jest dość ruchliwa część miasta. Jest małe prawdopodobieństwo - odparłam, a Riddle nie uraczył mnie nawet spojrzeniem. - Idę dzisiaj na zakupy - powiedziałam po chwili siadając na kanapie i odkładając na bok książkę.

- W jakim celu?

- Od miesiąca chodzę w tych samych kilku ciuchach. Przydałoby się coś nowego. Poza tym książki do Hogwartu - powiedziałam unosząc lekko brwi w zdziwieniu iż Tom o nich zapomniał. Przynajmeniej wydawał się zapomnieć.

- Nie zgub się.

Ślizgon przerzucił stronę w gazecie, a ja nie próbowałam już nawet wdawać się z nim w dyskusję na ten temat. Zgarnęłam z szafki pieniądze, zarówno te mugolskie jak i galeony i wyszłam z motelu kierując się do dzielnicy, w której znajdowało się znacznie więcej sklepów. Ostatni raz na zakupach byłam miesiąc temu i tym razem przygotowałam się do nich znacznie bardziej. Obserwowałam przez okno dziewczyny, które były mimo ciepłej pogody ubrane w suknie i rajstopy. Uznałam, że nie mogę ryzykować zbytnim wyróżnianiem się i dlatego za każdym razem gdy wychodziłam z pokoju nakładałam dość zwiewną sukienkę, dość modne buty i białe rajstopy.

W takim właśnie stroju weszłam do jednego ze sklepów i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju. Najpierw dla mnie, a później dla Riddle'a, który na szczęście ograniczał się do spodni i koszul. Gdy miałam wszystko już gotowe dość szybkim krokiem podążyłam w stronę przejścia do magicznej strefy Londynu, która pozostawała niezmienna od jak zauważyłam długiego okresu. Kiedy kupowałam podwojony zestaw ksiąg zorientowałam się, że najbardziej uciążliwe z tego wszystkiego było zmiana sposobu wypowiadania się. Mimo iż Tom na moje szczęście nie mówił w bardzo przestarzały sposób, to starsze panie, które sprzedawały w tym aspekcie mocno różniły się od Ślizgona.

Swoje zakupy Skończyłam po niecałych trzech godzinach i dziękowałam w duszy swojemu sprytowi gdy zmniejszyłam torby i po prostu wsadziłam je do kieszeni mojej sukienki. Gdy szlam ścieżką w kierunku wyjścia spoglądając na różne witryny sklepowe spostrzegłam Lukrecje z dziewczyną, której nie znałam. Przyspieszyłam znacznie kroku wychodząc czym prędzej z ulicy pokątnej po drodze zahaczając o czyjeś ramię.

- Oh, Darcy - usłyszałam obok siebie głos i odwróciłam się gwałtownie. Stał obok mnie nie kto inny, a sam Malfoy z jak zwykle nie naganną fryzurą. Gdyby się nad tym zastanowić to Draco wcale mocno nie różnił się od swojego przodka, a na pewno jeśli chodzi o wygląd.

- Malfoy - powiedziałam wymuszając lekki uśmiech.

- Nie jesteś z Riddlem? - zapytał dociekliwie rozglądając się wokół.

- Nie tym razem.

- Oh, czyli puścił swoją zabaweczkę samą? Bardzo nieostrożnie - stwierdził unosząc lekko brwi przywdziewając na usta obrzydliwie niewinny uśmiech.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz