| XXXV |

1.2K 81 9
                                    

Przemierzałam korytarze zamku bez większego celu. Nie miałam zamiaru szukać Riddle'a, którego nie wiedziałam od poprzedniego dnia. Mimo tego było dość nudno gdy nie miałam z kim rozmawiać czy kogo irytować. W pewnym momencie pomyślałam nawet o przyczepieniu się do Averego, ale ten również zniknął razem z Tomem. W tym przypadku przechadzałam się sama po korytarzach z tyłu głowy podejrzewając, że Riddle zapewne nie byłby z tego zbytnio zadowolony.

W pewnym momencie jednak usłyszałam głos mojego narzeczonego, który rozmawia z kimś niezbyt przyjaznym tonem. W tym momence zatrzymałam się przysłuchując się rozmowie. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale uczucie, że dzieje się coś ważnego, a w inny sposób się o tym nie dowiem przytłaczała mnie i przechyliła szalę jeśli chodzi o moją decyzję.

- Przecież nie jest głupia - głos Averego wyrwał mnie z przemyśleń.

- Uważaj do kogo mówisz - syknął w odpowiedzi Riddle. Przez dłuższą chwilę nie usłyszałam odpowiedzi z jego strony więc myślałąm, że się rozeszli, ale wtedy usłyszłam westchnięcie.

- Dobrze. Powodzenia, Riddle.

- Nie potrzebuję go - stwierdził Tom. W tym momencie chciałam odejść kawałek aby nie zostać zauważoną, ale zza ściany wyjrzał Avery uśmiechajac się na mój widok. Nie powiedział jednak nic mijajajac mnie. Patrzyłam jak blondyn odchodzi bez słowa i przyspieszyłam kroku mając nadzieję na złapanie Riddle'a, którego nie widziałam już w zasięgu wzroku. Nie miałam najlepszej kondycji, a mój przyspieszony oddech temu dowodził gdy wchodziłam po niezliczonych schodach.

Jednak to nie ja znalazłam Riddle'a, a on odnalazł mnie, bo poczułam jego uścisk na swoim ramieniu, który nie należał do najbardziej delikatnch, po czym odwrócił mnie w swoją stronę. Od razu wiedziałam, że to był on. Nie wiedziałam jednak dlaczego i miałam nadzieję, że to ślepe ufanie w moją intuicję mnie nie zwiedzie.

- Tu jesteś - powiedziałam zanim Tom zdarzył otworzyć usta.

- Szukałaś mnie? - zapytał unosząc lekko brwi na co wzruszyłam lekko ramionami widząc jak Ślizgon zabiera rękę i cofa się o krok ode mnie.

- Masz może już lepszy humor? Chciałam z tobą porozmawiać - stwierdziłam siląc się na bardziej szczery uśmiech niż teraz odziałam na twarzy. Czułam się bardzo zmęczona, ale teraz gdy odnalazłam chłopaka nie chciałam zaprzepaścić szansy na rozmowę.

- O czym?

- Może ty chciałbyś mi coś powiedzieć? Mam wrażenie, że coś się wydarzyło - przyznałam szczerze na co Riddle zawahał się na chwilę z odpowiedzią co niejako zdradziło mi fakt iż nie chce ze mną o tym rozmawiać.

- To nie dotyczy ciebie.

- Czyżby? Słyszałam rozmowę twoją z Averym - przyznałam na co Ślizgon zmierzył mnie zimnym wzrokiem. - Niechcący.

- Nie każda sprawa wymaga tego abyś o niej usłyszała - stwierdził, co muszę przyznać, lekko mnie zirytowalo.

- Nie traktuj mnie jak prenumeratę gazety. Kupujesz mnie kiedy chcesz, ale gdy się tobie znudzę albo mnie nie potrzebujesz zapominasz i unikasz.

- Porównałaś siebie do gazety? - zapytał mimo iż dobrze znał odpowiedź na to pytanie. Wywróciłam oczami widząc jak unika tematu.

- Świetnie! Nie chcesz, nie mów. Też mogę mieć cię w dupie i o niczym ci nie donosić - uniósłam w zrezygnowaniu ręce.

- Język.

- Bo co? Napiłam się raz w życiu, źle. Robię coś nie po twojej myśli, źle. Rzucę nawet nie wulgaryzmem też źle. Wiesz co Riddle? Spadaj.

- Bardzo literacko powiedziane - stwierdził za moimi plecami kiedy ja oddalałam się w przeciwną stronę. Bardzo dobrze. Jeżeli nie traktuje mnie poważnie mogę traktować go w ten sam sposób. Miałam ochotę się zabawić, a nie myśleć jedynie o Riddle'u czy mojej śmierci czy myślach. Chciałam na chwilę odetchnąć i bardzo dobrze wiedziałam co zrobię.

Westchnęłam i zeszłam do pokoju wspólnego gdzie siedział Avery, który podrywał jakąś dziewczynę z długimi, blond włosami i uśmiechem sarny.

- Nie chcę wam przeszkadzać, ale masz może na zbyciu coś mocniejszego? - zapytałam uśmiechając się słodko do Averego, który popatrzył na mnie zdziwiony, ale o dziwo zadowolony.

- Riddle mnie zabije.

- Nie dowie się, że to od ciebie.

- Świetnie - powiedział wstając z kanapy żegnając się ówcześnie z blondynka, po czym zaprowadził mnie do ich dormitorium podchodząc do łóżka i wyjmując butelkę z nieznanym mi trunkiem. - Ale pijesz przy mnie! Abym nie miał wyrzutów sumienia - stwierdził podając mi po tym butelkę, którą najpierw zbliżyłam do nosa, a potem do ust.

- I tak byś nie miał - odparłam biorąc spory łyk napoju.

Okazało się w międzyczasie, kiedy razem piliśmy, że Avery miał zdecydowanie więcej niż tylko "trochę" na zbyciu. Siedzieliśmy na jego łóżku, a mnie co jakiś czas napadały spazmy śmiechu wywołane najmnieszymi i nie śmiesznymi żartami. Mogłam jednak stwierdzić, że blondyn również dobrze się bawił.

- Tylko, że - odparł uśmiechając się. - Ja skończę siedemnaście lat za - powiedział patrząc na zegarek i próbując odczytać godzinę. - minus dziesięć minut.

- Dlaczego nic nie mówiłeś?! - zapytałam wyciągając oskarżycielsko palec w jego stronę.

Mimo iż było po północy, to jak się dowiedziałam Riddle miał dzisiaj dyżur, a inni siedzieli w pokoju wspólnym i świętowali przed wyjazdem na święta.

- Wszystkiego najlepszego! - powiedziałam przytulając chłopaka mocno.

- Jak zwymiotuję na ciebie to będzie tylko i wyłącznie twoja wina - stwierdził kiedy jeszcze nie odsunęłam się od Ślizgona. - Mimo wszystko dziewczyny w twoim wieku nie powinny siedzieć z obcym mężczyzną w pokoju. Do tego, który nie jest twoim partnerem - powiedział unosząc brwi patrząc na mnie.

- A! No tak. Czystość i te sprawy. Moim zdaniem to głupie - stwierdziłam wzruszając ramionami. Dobrze wiedziałam, że kultura i przekonania z czasem się zmieniały, ale i tak było to dość dziwne uczucie aby doświadczyć tego na własnej skórze.

W tym momencie do dormitorium wszedł nieznany mi chłopak, który uniósł brwi w zdziwieniu. Po jego szacie zrozumiałam, że jest Ślizgonem i raczej to był jego pokój. Był to nie wysoki brunet z lekko wystającymi zębami.

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi! On jest dla mnie jak nieatrakcyjny wujek - zaśmiałam się gdy tylko zobaczyłam Ślizgona, wskazując na Averego, który uniósł brwi w rozbawieniu. Ja również śmiałam się pod nosem mówiąc te słowa.

- Tobie chyba wystarczy - stwierdził blondyn odkładając butelkę na bok. - Nie przejmuj się Robin. Darcy zaraz grzecznie pójdzie się położyć - powiedział z uśmiechem patrząc na mnie wyczekująco.

- Tak, tak. Za chwilę się zbiorę - odparłam opierając się o balustradę łóżka. - Dzięki Avery. Za dzisiaj. Było naprawdę przyjemnie - stwierdziłam patrząc na chłopaka spod lekko przymrużonych powiek starając się nie zasnąć. - Chyba naprawdę muszę się zbierać - stwierdziłam wstając z łóżka i patrząc na blondyna po raz ostatni. Miał roześmiany wyraz twarzy i rozczochrane włosy. - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Przepraszam Robin - powiedziałam jeszcze z uśmiechem przed zamknięciem za sobą drzwi.

Życie było o tyle przyjemniejsze bez obecności Riddle'a, a przede wszystkim bez myślenia o nim. Uśmiechając się szeroko podążałam korytarzem wychodząc do pokoju wspólnego aby następnie przejść do dormitorium dziewczyn. W tym momencie natknęłam się na Riddle'a.

- Przesadziłaś.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz