| XXXIV |

1.3K 76 5
                                    

Przed świętami, jak mi zapowiedział to Tom, mieliśmy do zrobienia tylko jeszcze jedną rzecz, a mianowicie naszym, a bardziej moim zadaniem było znalezienie wskazówek dotyczących miejsca spoczynku tiary Roweny Ravenclaw. 

Ostatecznie okazało się nie takim łatwym zajęciem, bo ostatnia właścicielka tego przedmiotu umarła jakiś czas wcześniej więc nie było mowy o odszukaniu jej i o kradzieży. Spędziłam w bibliotece więcej czasu niż zazwyczaj, a wyszłam jedynie ze szczątkowymi informacjami na jej temat. Po drodze jednak natknęłam się po raz kolejny na dziwne słowo w mniej dostępnych księgach. Horkruks. Zastanawiało mnie do czego mógłby służyć skoro znalazłam go jedynie w strefie mało dostępnej dla innych uczniów, a do tego jeśli chodzi o samą ilość informacji to były o nim raptem dwa zdania, co pobudzało we mnie moją ciekawość.

Zważając na powierzone mi zadanie stwierdziłam ostatecznie, że biblioteka w tamtym momencie będzie ostatnim miejscem gdzie dowiem się czegoś bardziej przydatnego. Zaczęłam się przechadzać po Hogwarcie docierając nawet do skrzydła Ravenclaw i trafiłam na dziewczynę stojącą przy balkonie.

- Przepraszam - zagadałam ją, a blondynka odwróciła się w moją stronę unosząc lekko brwi, przysłuchując się co mam do powiedzenia. - Czy może wiesz czy w zamku jest jakiś duch dziedzica twojego domu? - zapytałam zerkając dyskretnie aby sprawdzić czy na pewno była Krukonką, ale ku mojej uldze należała do tego domu.

- Owszem, córka Roweny, Helena - powiedziała, a ja poczułam się dumna z siebie, że zrobiłam jakikolwiek krok na przód jeśli chodzi o tą sprawę.

- Dziękuję ci bardzo. Tak właściwie to jestem - zaczęłam, ale blondynka przerwała mi z małym uśmiechem.

- Słynna Darcy Weaver, wiem kim jesteś. Mam na imię Ignatia Wildsmith - powiedziała, a ja skinęłam lekko głową zakłopotana po czym uniosłam wyżej wzrok przyglądając się dziewczynie.

- A czy Ignatia Wildsmith - zaczęłam, ale Krukonka po raz kolejny mi przerwała.

- Tak, pra ileś tam babcia wynalazła proszek Fiuu - odparła, ale z ulgą stwierdziłam, że nie była tym ani trochę zirytowana.

- Dobrze, dziękuję za pomoc - powiedziałam jeszcze na od chodne zmierzając w stronę pokoju wspólnego mając nadzieję na spotkanie tam Toma. Po drodze jednak trafiłam na niego rozmawiającego z Malfoy'em.

- Masz z tym jakikolwiek problem, Malfoy? - zapytał Riddle patrząc prosto na chłopaka przeszywającym wzorkiem.

- Nie, ani jednego - odparł prostując się, ale z daleka można było dostrzec, że boi się Toma i to nie lekko. Gdyby się nad tym tak zastanowić to byłam w takiej samej sytuacji jeszcze jakiś czas temu. Również obawiałam się chłopaka, a gdy pomyślę do czego się posuwam gdy jesteśmy razem chcę mi się śmiać. 

- Doskonale - odparł patrząc tym razem w moją stronę i jak gdyby nic podszedł do mnie patrząc wyczekująco.

- W zamku jest duch ostatniej właścicielki diademu, Helena Ravenclaw. Gdy ją urzeczesz swoim urokiem osobistym powinna bez problemu wyjawić gdzie go schowała - stwierdziłam, a Riddle skinął powoli głową nie patrząc wprost na mnie, a zamiast tego w nieznany mi punkt znajdujący się za moim ciałem. 

- Dobrze, a teraz chodź - odparł popychając mnie lekko ręką w kierunku pokoju wspólnego.

- Przecież umiem chodzić, a ty gdzie się tak śpieszysz? - zapytałam patrząc z ukosa na chłopaka.

- Idziemy stąd.

- Naprawdę? Jak chciałeś abym poszła z tobą do twojego dormitorium wystarczyło poprosić - zażartowałam gdy Riddle otworzył drzwi od pokoju, do którego po chwili oboje weszliśmy zamykając za sobą drzwi. 

- Nie denerwuj mnie nawet - odparł zaglądając pod swoje łóżko zapewne w poszukiwaniu czegoś ważnego dla siebie.

- Ale jesteś dzisiaj drażliwy. Stało się coś? - zapytałam siadając na jego łóżku z podkurczonymi nogami przyglądając się części chłopaka, która wystawała zza materaca.

- Nic o czym powinnaś wiedzieć - stwierdził na co wywróciłam lekko oczami. Przyzwyczaiłam się już do tego. 

- Riddle, myślę że powinieneś zrobić porządek z Malofy'em - odparł Avery wchodząc do dormitorium, ale gdy tylko zobaczył mnie przerwał w pół zdania patrząc to na mnie to na Toma w ciszy.

- Mówisz jakbym o tym nie wiedział - stwierdził wyławiając się spod łóżka ze średniej wielkości pudełkiem, które położył na szafce nocnej. - Później o tym porozmawiamy.

- Dlaczego? I tak nikomu nic nie powiem - odparłam patrząc na Riddle i na Averego. - Wiem, że mi nie ufasz, ale akurat w tej kwestii możesz. 

- Powiedziałem, że nie teraz - powiedział Tom kiedy tylko zobaczył, że Ślizgon otwiera usta zamierzając się odezwać.

- Jesteś okropny - stwierdziłam rzucając w Toma małą poduszką, która leżała na jego łóżku. Ten popatrzył na mnie ze złością milcząc przez chwilę.

- Nie rób scen - powiedział normalnym tonem, ale po chwili wyszedł z dormitorium zostawiając mnie i Averego samych.

- Co go ugryzło? - zapytałam poprawiając się na łóżku chłopaka, natomiast ślizgon usiadł na swoim własnym.

- To przez dzisiejsze spotkanie i Malfoy'a - stwierdził wymijająco na co wywróciłam lekko oczami.

- Co może być na tyle ważne aby wytrącić świętego Riddle'a z równowagi? - pomyślałam na głos na co Avery uśmiechnął się pod nosem.

- Myślę, że odpowiedź cię zadowoli, ale powinnaś ją usłyszeć od niego.

- Do tego nigdy nie dojdzie. Nie pamiętam kiedy ostatnio albo czy w ogóle Tom powiedział do mnie coś miłego - stwierdziłam przeciągając się na łóżku chłopaka i po chwili kładąc się na nim w duchu po raz kolejny wychwalając ich wygodne materace, których zdecydowanie brakowało w dormitoriach dziewczyn.

- Pozwala ci się nazywać po imieniu, myślę że to i tak miłe jak na Riddle'a.

- Nawet nie wiesz ile musiałam się nawalczyć aby móc to robić - prychnęłam pod nosem mimo wszystko uśmiechając się pod nosem na to wspomnienie. Avery uniósł brwi.

- Musiałaś zabić smoka? - zapytał na co się zaśmiałam.

- Na moje szczęście nie, ale coś w tym guście - stwierdziłam na co chłopak skinął lekko głową.

- Nie mów Riddle'owi, ale ta kłótnia z Malfoy'em to przez ciebie - odparł wstając z łóżka zmierzając jednocześnie w stronę drzwi. - Ale pamiętaj nie wiesz tego ode mnie! - zastrzegł mnie Avery wyciągając przed siebie palec przed zamknięciem drzwi do dormitorium.

A to ci niespodzianka.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz