82.

689 44 74
                                    

Spacer i sprzeczka.

Kastiel:

Wyszedłem w końcu z domu (T.i) wcześniej żegnając się z resztą. Bo kurwa jestem kulturalny, tak? To co stało się przed chwilą w łazience podniosło mi ciśnienie. Dlaczego zawsze nam przerywają?

To już się zaczyna robić wkurwiające, nawet nie można mieć chwili przyjemności i jeszcze musiałem na ręcznym jechać. Ujebałem trochę kafelki, aaaale kto by się tym przejmował.

Nie no, posprzątałem. Stara rura na zawał by padła jakby to zobaczyła. Hym.. jakby tak pomyśleć nad moimi myślami przed chwilą.. Kurwa, mogłem zostawić ten syf. No, ale w końcu wyszedłem na pole.

Zobaczyłem moją dwójkę i Majora przy nodze Oliego. Oliver uśmiechnął się do mnie i pomachał.

-Brat! No chodź już! Ile można na ciebie czekać. -krzyknął z uśmiechem.

Na jego szyi wisiał aparat. Był taki podekscytowany i szczęśliwy, ale nawet jego widok nie poprawił mi humoru. Naprawdę byłem mocno wkurwiony. Kobieta stała obok mojego brata i obejmowała go.

Usłyszałem szczeknięcie i zobaczyłem jak szczeniak biegnie w moją stronę. Kucnąłem i wziąłem go na ręce, podchodząc do reszty.

-Wszystko dobrze? -zapytała moja narzeczona z troską w głosie.

Po chuj zadaje takie głupie pytania? Po to by mnie wkurwiać mocniej? Westchnąłem tylko, bo nie chciałem pokazywać młodemu, że jest coś nie tak. (T.i) nie jest głupia, zauważyła, że jestem zły.

-Idziemy? Po prostu już chodźmy. -odparłam i postawiłem na ziemi Majora, zapinając mu smycz.

-Jezus w końcu śledziu. -zaśmiał się Oli i ruszył przed siebie.

-Wiesz gdzie iść? -zapytała rozbawiona kobieta.

Oliver się zatrzymał i spojrzał na nią przez ramię z uśmieszkiem na ustach.

-Zaufaj mi baby, a nie pożałujesz tego. -puścił jej oczko i znowu zaczął iść.

-Oliver, tam gdzie idziesz jest stodoła. -powiedziała głośniej księżniczka, bo skubaniec był już daleko.

Znowu się zatrzymał i spojrzał na nas. Przez moment milczał, a ja wiedziałem, że nie wie co powiedzieć. Jak wybrnąć z sytuacji, by nie wyjść na idiotę.

-Weź w ogóle co ty się tutaj wymądrzasz, co? -zapytał oburzony podchodząc do nas szybko- taki miałem plan, a ty mi wszystko niszczysz. -założył ręce na piersi i odwrócił w bok wzrok.

Zaśmiała się i spojrzała na chłopaka.

-Taki był plan? A co ty tam chciałeś zobaczyć? -zaciekawiła się dalej go drażniąc.

-Tak głupia jesteś, że nie wiesz? -spojrzał na nią z brwią umiesioną do góry- Siano? -odparł, jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą.

Kurwa, no nawet ja się zaśmiałem. Głupi waryjat. Podszedłem i objąłem go.

-Siano jest zajebiste. Ja też mam dużo siana. -dodałem.

-Aaaaa, martwe ziomki, co? -szturchnął mnie, a ja mu oddałem.

Zaśmiał się i cofnął się ode mnie.

-Mam portfel pełen martwych ziomków kurwa. -zaśmiałem się razem z nim, a po kilku minutach już szliśmy polną dróżką.

Widoki naprawdę były zajebiste. Po prostu zapierały dech w piersiach. Oliver był zachwycony, robił tyle zdjęć, że sam w pewnym momencie nie wiedział co już ma. Oczywiście szedł pierwszy z Majorem.

Ja i moja kobieta szliśmy kawałek za nim. Trzymałem dłonie w kieszeniach spodni i patrzyłem na zajebiste widoki.

-Jesteś zły.. o to, że nam przerwano? -usłyszałem nagle ciche pytanie z jej strony.

Westchnąłem przeciągliwie.

-To wkurwia. -spojrzałem na nią pierwszy raz od początku spaceru- wiem, że to nie jest moja czy twoja wina. Ale to w łazience nadal można było ciągnąć. Ty czegoś się boisz? -zatrzymałem się.

Po chwili zatrzymała się i ona, podnosząc na mnie swój wzrok.

-Słucham? -zapytała zdezorientowana.

-Boisz się czegoś? Lubisz zaczynać i nakręcać mnie, a później znikać jak tylko ktoś się odezwie? Takie rzeczy jak seks są dla ludzi. Są normalnie. Nikt nie jest głupi i nikt by nie wyzwał za to, że dajemy sobie przyjemność, a ty.. napalasz mnie i uciekasz i jeszcze śmiejesz sie z tego, że zostaje sam z problemem. No kurwa, właśnie. Zostaje sam z tym, co ty zrobiłaś. -wylałem to wszystko co mi leżało.

Westchnąłem widząc jej minę.

-Nieważne. Odechciało mi się gadać z tobą. -ruszyłem przed siebie znowu.

-Poczekaj, dokończymy rozmowę. -złapała mnie za rękę, a ja spojrzałem na nią przez ramię.

-Ja skończyłem. Po prostu nie zaczynaj czegoś, czego nie chcesz kończyć. To wkurwia. Zaszalej raz, a nie myśl tylko o tym jak być najbardziej przyzwoitą. -wziąłem rękę i znowu zacząłem iść za bratem, który już był dobry kawałek od nas.

Zostawiłem za sobą zdezorientowaną kobietę. Mówiąc te słowa poczułem się lepiej. Musiałem to zrobić, ciążyło mi to. Ja nie wiem, ona się wstydzi? O co jej chodzi, że tak ucieka. To męczące.. Coraz bardziej..

-

--------
~Merkuryou

Kastiel Rrakcje / Słodki Flirt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz