33.

2K 115 67
                                    

Gdy Kastiel dowiaduje się o wizycie


Kastiel:

Wróciłem późno do domu przez co miałem wyrzuty sumienia, że Oli musiał siedzieć tak długo sam. W domu było kompletnie ciemno, więc pomyślałem, że śpi. Otworzyłem drzwi kluczami po czym wszedłem do domu.

Zdjąłem buty i ruszyłem na ślepo przed siebie. Dopiero na schodach musiałem oświecić światło. Gdy byłem już na górze, skierowałem kroki do pokoju młodego. Uchyliłem lekko drzwi jego pokoju i rozglądnąłem się.

Było ciemno, więc na pewno śpi. Gdy chciałem już wyjść usłyszałem jego cichy, znudzony głos.

-Długo cię nie było..

Spojrzałem na łóżko. Słyszałem smutek w jego głosie, co ruszyło mnie bardzo. Podszedłem do jego łóżka, siadając na skraju i zapalając lampkę na półce.

-Wiem.. nie chciałem tak długo tam siedzieć, ale próby.. nie gniewasz się? -wyszeptałem i potarłem go po ramieniu.

Był okryty po uszy w grubej kołdrze. Lubił jak mu jest ciepło, nie lubił zimna. Oli wzruszył tylko ramionami.

-Oli.. przepraszam.. -odpowiedziałem.

-Po co, skoro za kilka dni znów tak samo będzie.. -powiedział cicho- Wiem, że jestem egoistą i samolubem. -dodał.

-Nie ważne jaki jesteś.. kocham cię i postaram się być z tobą jak najczęściej. -odparłem i lekko się uśmiechnąłem.

Wiem, że to, że mnie tak często i długo nie ma, boli go. Potrzebuje mnie i mojej uwagi. Chce bym się nim opiekował i dbał o niego, a ja też tego chcę, tylko nie zawsze mam czas. Mam tylko jego, a on mnie.

Odwrócił w końcu się do mnie przodem i spojrzał mi w oczy.

-Obiecaj.. -odparł cicho.

-Obiecuję. -powiedziałem pewny swoich słów- Jadłeś coś? -zapytałem.

-Nie.. nie mam ochoty. -odpowiedział, przykrywając się mocniej.

-Musisz. Masz problemy z wagą, zaraz ci coś zrobię. -mój ton był poważny.

Naprawdę starałem się by miał dobrą dietę i wagę. By jadł regularnie i w dobrych ilościach. Poszedłem do kuchni i zacząłem szykować kanapki oraz zagrzałem mleko by zrobić gorące kakao.

Uchyliłem lekko okno w kuchni i zapaliłem. Po jakimś czasie wyczułem na sobie wzrok Olivera. Odwróciłem się do niego i uśmiechnąłem lekko.

-Co się tak cieszysz? -zapytał znudzony.

Zaśmiałem się z jego miny. Może ma te swoje trzynaście lat, ale serio, gdy się denerwuje to wygląda komicznie.

-Wyglądasz jakby cię Demon opętał. -odparłem wybuchając śmiechem.

Poczłapał do mnie i uderzył w brzuch zły.

-Nie śmiej się ze mnie. Sam lepiej nie wyglądasz. Wory pod oczami, rozpieprzone włosy, jakieś łachy. -powiedział złośliwie.

-Ej, ale ja pracuje. Poza tym nie spałem dwa dni. -podszedłem i zacząłem poprawiać jego kruczo-czarne, przydługawe włosy- Siadaj, jedz.

Podałem mu kilka kanapek i gorące kakao, które lubi. Kocha słodkie. Usiadł i zaczął jeść grzecznie, a ja zacząłem ogarniać kuchnie. Po chwili podszedłem i spiąłem mu jego grzywkę spinką.

-Ym, jakaś kobieta tu była. Pewnie znowu twoje fanki. -powiedział, patrząc na mnie swoimi dużymi błękitnymi oczami.

-Co chciała? -spojrzałem na niego, gasząc papierosa.

-Bo ja wiem. Zobaczyła mnie i jakoś straciła pewność siebie. Pytała mnie jak mam na imię i ile mam lat. -powiedział obojętnie i przeniósł wzrok na swoje kanapki.

-Serio? -zdziwiłem się.

Po co kobieta pytała się Oliego o takie rzeczy? Bez sensu.

-No. -rzucił.

-Nie musisz otwierać. Możesz udawać, że cię nie ma albo po prostu powiedzieć, że jesteś sam i nie otwierasz. -usiadłem obok niego i zacząłem jeść z nim.

-Następnym razem tak zrobię. -zaczął bawić się pomidorem znudzony.

-Słuchaj.. a jak ta kobieta wyglądała? -zaciekawiło mnie to, nie powiem.

-Nie pamiętam. Była wysoka i miała duże piersi. -uśmiechnął się pod nosem, na co parsknęłem- Nie wiem no.

-Tylko zwróciłeś uwagę na piersi? Heh, kuźwa, moja krew. -poczochrałem go z uśmiechem.

Ten zaczął się śmiać, starając się zabrać moją dłoń. Gdy po kolacji, która swoją drogą odbyła się o dwudziestej drugiej.. nie powinien jeść o takiej porze. Trudno, musi jeść. Po kolacji zaprowadziłem go do jego sypialni.

Położyłem go i gdy już miałem wychodzić, złapał mnie za koszulkę. Popatrzyłem na niego pytających wzrokiem.

-Ej.. śpij ze mną. Miałem koszmar wczoraj.. -odparł, cichym głosem.

-Ogarnę się i wrócę. -zgodziłem się, oczywiście, że się zgodziłem. Jemu nie odmawiam.

Pokiwał głową na to, że się zgadza, a ja poszedłem szybko wziąść prysznic. Często śpi ze mną w jednym łóżku. Jest bojaźliwy i boi się ludzi. Szybko byłem znów przy nim. Położyłem się obok, przykrywając.

-Dobrze, że już jesteś.. dobranoc. -odparł, lekko wtulając się w moje ramię. Objąłem go i poczochrałem.

-Dobranoc, mały. -po tych słowach od razu zamknąłem oczy.

Szczerze mówiąc, gdyby nie to dziecko już dawno bym kopnął w krzesło. Dla niego żyje i mam tylko jego. To powód, dla którego rano się budzę i mam siłę na kolejny dzień zmagań, to dzięki niemu.

Gdyby nie on.. nie byłoby mnie.. on mnie nie zostawi. A ty.. (T.i)?

--------
~Merkuryou

Kastiel Rrakcje / Słodki Flirt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz