Gdy Oliver mówi o spotkaniu
Oliver:
Byłem zadowolony z siebie i to na maksa. Ta dwójka co w domu siedzi ma mi za to postawić dużego szejka, nie ma bata. Miałem szczęście, że udało mi się znaleźć (T.i) w centrum. Na bank będą zadowoleni z tego.
Chcę im to jak najszybciej powiedzieć. Myślałem, że kobieta będzie bardziej się opierała, ale jak widać to nie. Widziałem w jej oczach szczęście i zadowolenie, ale i strach.
Czego się bała? Nie rozumiem tego, no ale to są kobiety. Ah, ta słaba płeć. Mam nadzieję, że nie wystawia słów na wiatr i przyjdzie. Po jakimś czasie byłem pod domem. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, ściągając buty.
-Jestem! -krzyknąłem nawet radosnym tonem.
Słyszałem grę na pianinie z salonu. No tak, to jedna z ich ulubionych zajęć, które wykonują razem. Siadają przed pianinem i razem grają, popijając czerwone wino. Wnioskując z tego, że braciszek gra to musi mu być lepiej.
Lys zawsze wiedział jak mu pomóc i jakich słów użyć. Zadziwia mnie to i to bardzo. Z lekkim uśmiechem wszedłem do salonu, gdzie tak jak podejrzewałem, siedzieli razem i grali. Podszedłem do nich od tyłu i objąłem dwójkę.
Brat lekko się zaśmiał, a Lys uśmiechnął.
-Jak się czujesz? -zapytał mnie braciszek, spoglądając na mnie przez ramię.
-Perfectly. -ująłem krótko.
Serio się tak czułem. Widząc jak "bracia" spędzają ze sobą czas i do tego Kas jest szczęśliwy to czuję się wyśmienicie.
-Oluś coś się musiało stać, że przyszło ci na angielski. -powiedział zdziwiony Lys.
-A stało się, stało. -wepchnąłem się pomiędzy nimi i usiadłem po środku.
-Mów. -odparł twardo brat, czochrając mnie przy tym urywając grę na pianinie.
Zacząłem się śmiać i zabierać jego dłoń z mojej głowy na co sam zaczął się śmiać. Zastanawiałem się chwilę. A może zrobić mu niespodziankę? Będzie w to wtajemniczony tylko Lys. Tak, to będzie dobre.
-Wypiłem dużego szejka i zacząłem wierzyć w Boga. -uśmiechnąłem się i zacząłem klikać pojedyńcze klawisze.
Spojrzeli na mnie w totalnym szoku, musiałem się powstrzymać by nie wybuchnąć śmiechem.
-...co? -zapytał zdezorientowany Kastiel.
-Ty.. i wiara? Pamiętasz jak wszedłeś do mnie do mieszkania i widząc krzyżyk nad drzwiami uciekłeś z krzykiem? -odparł spokojny Lys.
-Cuda się zdążają. -wzruszyłem ramionami obojętnie.
-Oliver. -oho, mój brat użył mojego pełnego imienia- Masz gorączkę? -powiedział poważnym tonem i przyłożył mi rękę do czoła.
-Nie mam. -wziąłem jego dłoń z czoła i zmarszczyłem nos.
-Pijesz szejki codziennie i nigdy cię nie widziałem w takim stanie. -zastanawiał się Lys.
-Ograniczasz je. Wariujesz przez nie. -Kas odparł i wstał, łapiąc przy tym kieliszek z winem.
-To na pewno nie to Kastiel. -Lys zaczął grać na pianinie wolną nutę- Może spotkałeś jakąś dziewczynę? -zapytał, spoglądając na mnie kątem oka.
Kurde. Jak. Ten. Człowiek. To. Robi. To nie człowiek. To na bank jakiś robot. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. On już wie. Widze to spojrzenie. Pokiwałem porozumiewawczo głową na co tylko uśmiech mu się powiększył.
-Dziewczynę? Ja? Mam trzynaście lat! Ja jeszcze z bratem śpię. Oh, Lys, Lys co ci w tej głowie siedzi to ja nie wiem. Jestem nielegalny. -pokiwałem z politowaniem głową.
-Mam nadzieję. Żadna głupia dziewczyna mi brata nie zabierze. -warknął mój brat i wypił za jednym razem zawartość kieliszka.
-Braciszek jest zazdrosny. -uśmiechnąłem się cwaniacko.
-Ty o mnie też. Poza tym cztery lata temu przysiągłem sobie, że będę cię chronił i dotrzymam tej obietnicy póki żyje. O i no tak, jesteś jeszcze dzieckiem -podszedł i poprawił mi za dużą bluzę.
Uśmiechnąłem się lekko do niego. Serio.. tylko człowiek, który był najpiew w swojej rodzinie, potem trafił do domu dziecka, potem do rodziny zastępczej, gdzie.. nie było ciekawie i znów trafił do domu dziecka po czym trafia na takiego człowieka jak Kas i Lys..
Tylko on zrozumie co czuje, gdy słyszę takie słowa w moją stronę. Ciepło na sercu.. radość.. szczęście.. wtuliłem się w niego z uśmiechem na co zaśmiał się cicho.
-Będę już szedł. Muszę pomóc Leo w sklepie. Wiecie jaki on jest zapominalski, połowę towaru zapomnij wystawić. -powiedział spokojnie Lys, wstając.
-Serio stary? On jest zapominalski? -parsknął śmiechem braciszek.
Pożegnałem się z przyjacielem, cicho umawiając się, że powiem mu wszystko przez telefon, gdy Kas będzie brał prysznic. Zgodził się i powiedział, że będzie czekał na mój telefon.
Gdy wyszedł, razem z bratem oglądaliśmy Króla Lwa. Kocham te bajkę. Oczywiście nie jestem dziecinny tylko męski. Ta.. dlatego dwójka dorosłych mężczyzn nazywa mnie Oluś i tuli mnie przy pierwszej lepszej okazji.
Cały wieczór spędziłem z Kasem z czego byłem zadowolony. Nic nie wspominałem o tym, że widziałem (T.i) i że umówiłem ich. Niech ma niespodziankę. Widzę to po jego twarzy, że o niej myśli..
--------
~MerkuryouJest!
Pomyślałam, że zrobię Olusia w grze byście mogli sobie bardziej go wyobrazić i siedzieć jak wygląda. Ale nie wiem jak chcecie.
CZYTASZ
Kastiel Rrakcje / Słodki Flirt
FantasyReakcje, lecz napisę bardziej jak opowiadanie. Rozdziały się ze sobą ładnie łączą, tworząc miłe i przyjemnie do czytania opowiadanie. Są i smutne i radosne chwile. Zapraszam💜