39.

2.1K 119 105
                                    

                         Gdy Oliver mówi o spotkaniu

Oliver:

Byłem zadowolony z siebie i to na maksa. Ta dwójka co w domu siedzi ma mi za to postawić dużego szejka, nie ma bata. Miałem szczęście, że udało mi się znaleźć (T.i) w centrum. Na bank będą zadowoleni z tego.

Chcę im to jak najszybciej powiedzieć. Myślałem, że kobieta będzie bardziej się opierała, ale jak widać to nie. Widziałem w jej oczach szczęście i zadowolenie, ale i strach.

Czego się bała? Nie rozumiem tego, no ale to są kobiety. Ah, ta słaba płeć. Mam nadzieję, że nie wystawia słów na wiatr i przyjdzie. Po jakimś czasie byłem pod domem. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, ściągając buty.

-Jestem! -krzyknąłem nawet radosnym tonem.

Słyszałem grę na pianinie z salonu. No tak, to jedna z ich ulubionych zajęć, które wykonują razem. Siadają przed pianinem i razem grają, popijając czerwone wino. Wnioskując z tego, że braciszek gra to musi mu być lepiej.

Lys zawsze wiedział jak mu pomóc i jakich słów użyć. Zadziwia mnie to i to bardzo. Z lekkim uśmiechem wszedłem do salonu, gdzie tak jak podejrzewałem, siedzieli razem i grali. Podszedłem do nich od tyłu i objąłem dwójkę.

Brat lekko się zaśmiał, a Lys uśmiechnął.

-Jak się czujesz? -zapytał mnie braciszek, spoglądając na mnie przez ramię.

-Perfectly. -ująłem krótko.

Serio się tak czułem. Widząc jak "bracia" spędzają ze sobą czas i do tego Kas jest szczęśliwy to czuję się wyśmienicie.

-Oluś coś się musiało stać, że przyszło ci na angielski. -powiedział zdziwiony Lys.

-A stało się, stało. -wepchnąłem się pomiędzy nimi i usiadłem po środku.

-Mów. -odparł twardo brat, czochrając mnie przy tym urywając grę na pianinie.

Zacząłem się śmiać i zabierać jego dłoń z mojej głowy na co sam zaczął się śmiać. Zastanawiałem się chwilę. A może zrobić mu niespodziankę? Będzie w to wtajemniczony tylko Lys. Tak, to będzie dobre.

-Wypiłem dużego szejka i zacząłem wierzyć w Boga. -uśmiechnąłem się i zacząłem klikać pojedyńcze klawisze.

Spojrzeli na mnie w totalnym szoku, musiałem się powstrzymać by nie wybuchnąć śmiechem.

-...co? -zapytał zdezorientowany Kastiel.

-Ty.. i wiara? Pamiętasz jak wszedłeś do mnie do mieszkania i widząc krzyżyk nad drzwiami uciekłeś z krzykiem? -odparł spokojny Lys.

-Cuda się zdążają. -wzruszyłem ramionami obojętnie.

-Oliver. -oho, mój brat użył mojego pełnego imienia- Masz gorączkę? -powiedział poważnym tonem i przyłożył mi rękę do czoła.

-Nie mam. -wziąłem jego dłoń z czoła i zmarszczyłem nos.

-Pijesz szejki codziennie i nigdy cię nie widziałem w takim stanie. -zastanawiał się Lys.

-Ograniczasz je. Wariujesz przez nie. -Kas odparł i wstał, łapiąc przy tym kieliszek z winem.

-To na pewno nie to Kastiel. -Lys zaczął grać na pianinie wolną nutę- Może spotkałeś jakąś dziewczynę? -zapytał, spoglądając na mnie kątem oka.

Kurde. Jak. Ten. Człowiek. To. Robi. To nie człowiek. To na bank jakiś robot. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. On już wie. Widze to spojrzenie. Pokiwałem porozumiewawczo głową na co tylko uśmiech mu się powiększył.

-Dziewczynę? Ja? Mam trzynaście lat! Ja jeszcze z bratem śpię. Oh, Lys, Lys co ci w tej głowie siedzi to ja nie wiem. Jestem nielegalny. -pokiwałem z politowaniem głową.

-Mam nadzieję. Żadna głupia dziewczyna mi brata nie zabierze. -warknął mój brat i wypił za jednym razem zawartość kieliszka.

-Braciszek jest zazdrosny. -uśmiechnąłem się cwaniacko.

-Ty o mnie też. Poza tym cztery lata temu przysiągłem sobie, że będę cię chronił i dotrzymam tej obietnicy póki żyje. O i no tak, jesteś jeszcze dzieckiem -podszedł i poprawił mi za dużą bluzę.

Uśmiechnąłem się lekko do niego. Serio.. tylko człowiek, który był najpiew w swojej rodzinie, potem trafił do domu dziecka, potem do rodziny zastępczej, gdzie.. nie było ciekawie i znów trafił do domu dziecka po czym trafia na takiego człowieka jak Kas i Lys..

Tylko on zrozumie co czuje, gdy słyszę takie słowa w moją stronę. Ciepło na sercu.. radość.. szczęście.. wtuliłem się w niego z uśmiechem na co zaśmiał się cicho.

-Będę już szedł. Muszę pomóc Leo w sklepie. Wiecie jaki on jest zapominalski, połowę towaru zapomnij wystawić. -powiedział spokojnie Lys, wstając.

-Serio stary? On jest zapominalski? -parsknął śmiechem braciszek.

Pożegnałem się z przyjacielem, cicho umawiając się, że powiem mu wszystko przez telefon, gdy Kas będzie brał prysznic. Zgodził się i powiedział, że będzie czekał na mój telefon.

Gdy wyszedł, razem z bratem oglądaliśmy Króla Lwa. Kocham te bajkę. Oczywiście nie jestem dziecinny tylko męski. Ta.. dlatego dwójka dorosłych mężczyzn nazywa mnie Oluś i tuli mnie przy pierwszej lepszej okazji.

Cały wieczór spędziłem z Kasem z czego byłem zadowolony. Nic nie wspominałem o tym, że widziałem (T.i) i że umówiłem ich. Niech ma niespodziankę. Widzę to po jego twarzy, że o niej myśli..

--------
~Merkuryou

Jest!
Pomyślałam, że zrobię Olusia w grze byście mogli sobie bardziej go wyobrazić i siedzieć jak wygląda. Ale nie wiem jak chcecie.

Kastiel Rrakcje / Słodki Flirt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz