Rozdział 4

283 21 4
                                    

Alice's POV

Moja twarz stała się blada jak ściana, gdy notatka powoli opadła na podłogę. Moje ciało zaczęło drżeć ze strachu, a ja przeczesałam palcami długie włosy. Pobiegłam na drugi koniec małego pokoju motelowego i chwyciłam swój bagaż, podchodząc do recepcji, aby oddać klucze. Gdzie ja teraz pójdę? Na pewno mnie znajdzie, nie kłamał, gdy mówił, że mnie znajdzie. Nerwowo czekałam na parkingu, kiedy zadzwoniłam do firmy taksówkarskiej ponownie.

- Halo? Tak, witam. Potrzebuję taksówki, żeby przyjechała i pi-

Przerwał mi ktoś wyrywając mi telefon z ręki.

- Wasze usługi nie są potrzebne - głos z australijskim akcentem odezwał się szorstko do mojego telefonu.

Nerwowo przełknęłam ślinę, zanim powoli się odwróciłam. Ashton.

- A-ale jak?

- Jesteś w tak dużych kłopotach. Michael nie jest z ciebie zadowolony - uśmiechnął się, biorąc swój piercing między zęby.

Otworzyłam usta, żeby mówić, ale żadne słowa nie wyszły. Byłam przerażona. Nigdy, w całym moim życiu, coś takiego mi się nie przytrafiło. Może wyprowadzka z mojego małego miasteczka była błędem.

- A odpowiadając na twoje pytanie, na szczęście Michael wysłał mnie w interesy tutaj wcześniej w ciągu dnia. Będziemy jechać do domu dziś wieczorem - powiedział mi, co sprawiło, że moje usta uformowały się w "o".

- No dalej Alice, wracamy do domu, więc wsiadaj - powiedział Ashton, gestykulując w stronę samochodu. Rozejrzałam się dookoła. Na szczęście wokół mnie nie było innych samochodów ani ludzi, ponieważ była druga w nocy. Zrobiłam jedyną rzecz, która mi pozostała: pobiegłam. Moje nogi niosły mnie tak szybko, jak tylko mogły, moje lata spędzone na bieżni i biegach przełajowych w końcu się opłaciły. Słyszałam ciężkie kroki Ashtona dobiegające zza moich pleców, motywujące mnie do jeszcze szybszego biegu. Ulice były opustoszałe, kiedy biegłam w nieprzyzwoitej okolicy, ale szczerze mówiąc, wybrałabym ulicznego bandytę niż wycieczka z powrotem do Michaela. To było nieuniknione, jak sądzę, ale to nie znaczy, że nie będę próbowała tego przełożyć.

Silne ramiona owinęły się wokół mojej talii, przyciągając mnie z powrotem do twardej klatki piersiowej.

- Nie tak szybko, Alice - Ashton wywołał dreszcze na moim ciele, bliskość sprawiła, że skręcałam się w jego ramionach. - Chociaż, muszę przyznać, że nie wiedziałem, że potrafisz tak szybko biegać. Jestem pod wrażeniem.

Przerzucił mnie przez ramię i lekkim truchtem wrócił do pustego range rovera, który miał mnie sprowadzić z powrotem do piekła. Nie ryzykując, Ashton założył blokadę dla dzieci, zanim zapiął mnie na siedzeniu pasażera. Odpalił samochód i wyjechał z motelowego parkingu.

- Gdzie nauczyłaś się tak biegać? - zapytał mnie, gdy wyjechaliśmy na główną drogę.

Nic nie odpowiedziałam. Byłam jak zamrożona. Wszystko, o czym mogłam myśleć, wszystko, o co mogłam się martwić, to co Michael miał zamiar mi zrobić, kiedy wrócimy. Nie powinnam się o to martwić. Zamiast tego, powinnam się martwić o to, czy mój chłopak mnie zdradził, albo jak mam zamiar zdać zajęcia w tym roku.

- Słuchaj, Alice, ja tylko próbuję nawiązać z tobą rozmowę. To może być ostatni raz, kiedy rozmawiasz z kimś, kto nie jest Michaelem przez długi czas - Ashton wyrwał mnie z moich męczących myśli.

Zaśmiałam się lekko, spoglądając na niego. Spojrzał na mnie z poważną miną, dając mi do zrozumienia, że jest śmiertelnie poważny. Mój uśmiech spadł z mojej twarzy, a mój wyraz zmienił się w kamienny.

- Kiedyś biegałam na bieżni i na biegach przełajowych - powiedziałam mu.

Kątem oka zobaczyłam, jak jego usta drgają w mały uśmiech.

- Jestem pod wrażeniem.

- Och jak dobrze, już się martwiłam - odpowiedziałam, w żartobliwy sposób. Zmieniałam nastrój z sekundy na sekundę, rozpraszające samą siebie. - Myślałam że wszystkie 'prawe ręki' będą się gdzieś czaić wokół.

Ashton obdarzył mnie małym chichotem.

- Ktoś ma temperamencik. Michael na pewno będzie miał z tobą ciężko. Nikt nie odważył się tak uciec przy mnie. To było całkiem odświeżające, muszę przyznać, że masz jaja.

Michael.

Przełknęłam głośno ślinę.

- Jak myślisz, co on zamierza ze mną zrobić?

- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia - Ashton zerknął na mnie, wszystkie ślady humoru, jakby za dotknięciem różdżki zostały wymazane z jego twarzy. - Nigdy wcześniej nie był w kimś tak zauroczony. Nigdy nie widziałem, żeby pragnął kogoś tak bardzo, jak w przypadku ciebie.

Zadrwiłam.

- O proszę.

- Mówię poważnie - powiedział. - Kiedy poprzednie dziewczyny uciekły, bardzo niewiele ich było oczywiście, większość z nich była przerażona tym, co by się stało, gdyby to zrobiły, ale kiedy już uciekły, Michael kazał je zamordować, kiedy zostały znalezione.

Westchnęłam, moje oczy rozszerzyły się na wyznanie Ashtona.

- Nie żartuję - powiedział. - Ale z tobą, to jest zupełnie inaczej. Był wściekły, kiedy uciekłaś, nigdy wcześniej tego nie widziałem. Powiedział, że jest w tobie ogień, którego wcześniej nie widział.

- Więc nigdy się z tego nie wydostanę, prawda? - powiedziałam cicho.

- Nie, nie sądzę - powiedział. - Słuchaj, wiem, że Michael cię porwał, ale naprawdę powinnaś dać mu szansę. On-

- Nie - powiedziałam nagle. - Nie masz prawa zmuszać mnie do powrotu do człowieka, który mnie porwał i mówić mi, żebym dała mu szansę. To nie działa w ten sposób. Mogę ci to mówić, tak długo, jak moje serce wciąż bije: nigdy nie dam temu potworowi szansy.

- Ja bym się na twoim miejscu przespał - powiedział Ashton monotonnie. - Będziesz tego potrzebować, kiedy wrócimy.

Przekręciłam się na bok i teraz byłam twarzą do okna. Patrząc na zewnątrz widziałam drapacze chmur zamieniające się w smugę, gdy pędziliśmy obok nich. Miasto marzeń i wolności, a jednak utknęłam w samochodzie jadącym do miejsca, w którym nigdy nie będzie mi dane zaznać odrobiny wolności. Nigdy więcej nie będę mogła dokonywać własnych wyborów i robić samodzielnie czegokolwiek. Będę przywiązana do krzesła lub zamknięta w ciemnym pokoju, gdzie nie będę mogła nic jeść ani pić. To była ironia losu, że byłam więźniem przejeżdżając obok miejsca, w którym mogłam mieć najwięcej wolności.

Położyłam się spać, pozwalając, by światła miasta układały się w mojej głowie w idealny obraz.

Obudził mnie trzask zamykanych drzwi samochodu. Moje oczy otworzyły się, gdy ciepłe promienie słoneczne uderzyły w moją bladą skórę przez szybę samochodu. Siedząc, rozejrzałam się dookoła. Byliśmy z powrotem w Chicago, zaparkowani tuż przed mieszkaniem Michaela. Drzwi otworzyły się, ukazując pozbawionego snu i bardzo wkurzonego Michaela Clifforda.

- Kochanie - zaśmiał się lekko, śmiechem, który powodował dreszcze na plecach. Śmiech, który nie przyniósł nic poza bólem i zniszczeniem. - Masz takie kłopoty.
 
***
Tirurirurum... Jak myślicie co zrobi Michael? 😘❤️

Sweetheart (punk Michael Clifford au) TŁUMACZENIE // ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz