Rozdział 38

63 13 1
                                    

Alice's POV

Wybiegłam zza śmietnika i podeszłam do Louisa.

- Lou? - Zawołałam i delikatnie go szturchnęłam. - Lou, proszę, obudź się. Powiedz mi, jakim jestem frajerem, że to kupiłam i że mam na sobie kamizelkę kuloodporną.

Łzy spłynęły z mojej twarzy na miękkie policzki Louisa.

- Tak mi przykro, Lou, tak mi przykro - pochyliłam się i przycisnęłam drżące usta do jego czoła, po czym wstałam i wyszłam z alejki z nastawieniem, że znajdę Zayna Malika.

Z każdym krokiem moje stopy niosły mnie coraz szybciej i szybciej, aż w końcu ruszyłam sprintem w dół ulicy. Kule świstały obok mojej głowy, uderzając w ich niefortunny cel. Były dwie rzeczy, które musiałam zrobić i trzy, o które musiałam się martwić. Przede wszystkim musiałam odnaleźć Claire, a stamtąd udać się do Zayna, gdziekolwiek by nie był. Podczas tych dwóch wyczynów musiałam ukryć się przed Michaelem lub którymkolwiek z chłopaków, wymyślić jak się z tego wydostać, a na koniec pozostać przy życiu.

Wyciągnęłam telefon, wysyłając szybkiego smsa do Claire i powiedziałam jej, żeby spotkała się ze mną w bazie za pięć minut. Odbezpieczając broń, trzymałam ją przed sobą, gotowa strzelić do każdego, kto spróbuje mnie zabić.

- Dasz radę - zapewniłam samą siebie na głos. - Tylko nie daj się zabić lub odkryć.

Z głębokim oddechem i gotowym do strzału pistoletem uciekłam z ulicy i zaczęłam biec do bazy. Moje serce biło szybciej z każdym strzałem, krzykiem i krzykiem bólu, który słyszałam. Jeśli czegoś nie chciałam, to tego, żeby zostać zabójcą. To sprawiłoby, że nie różniłabym się od Michaela, a to właśnie od niego musiałam uciec.

Wkrótce znalazłam się z powrotem w domu i przepchnęłam się obok ludzi na trawniku, żeby wejść do środka i znaleźć Claire.

- Alice - zawołała i podbiegła do mnie, obejmując mnie w uścisku. - Wszystko w porządku? Co się stało?

- Potrzebuję twojej pomocy. Muszę znaleźć Zayna - powiedziałam jej.

- Zayn? - zapytała mnie. - Co z Zaynem? Louis pewnie mógłby Ci powiedzieć więcej niż ja, byli najlepszymi kumplami.

Oddech uwiązł mi w gardle, a oczy zaczęły mi błyszczeć.

- Powiedział mi, że jeśli chcę się wydostać, muszę znaleźć Zayna.

- Alice, gdzie jest Louis? - zapytała mnie Claire.

- Michael, on... - Bez kolejnego słowa, Claire pociągnęła mnie w kolejny, miażdżący kości uścisk.

- Shhh - uspokoiła mnie. - Wszystko w porządku. Wydostanę cię stąd.

- Dziękuję - powiedziałam jej. - Za wszystko.

- Wszystko jest w porządku, Al. Posłuchaj mnie - złapała mnie za ramię i wyciągnęła tylnymi drzwiami. - Zayn był kiedyś częścią naszego gangu, aż pewnego dnia po prostu odszedł, powiedział, że to nie dla niego. W każdym razie, teraz mieszka w Kalifornii i jest znanym ulicznym rajdowcem. Za około czterdzieści osiem godzin w Los Angeles odbędzie się wielki wyścig. Masz - Wręczyła mi kluczyki i pociągnęła do garażu. - Wynoś się stąd i jedź do Zayna. Lot samolotem jest zbyt ryzykowny, zatrzymaliby cię tam. Jestem pewna, że Michael ma wszędzie ludzi, którzy cię szukają. Przy trwającej wojnie Michael będzie zbyt zajęty, żeby cię szukać.

- A co z tobą? - spytałam ją. - Jedziesz ze mną, prawda?

Potrząsnęła głową, że nie.

- Jeśli zorientuje się, że nas obu nie ma, będzie wiedział, że jesteśmy gdzieś razem. Nie mogę ryzykować.

- A ja nie mogę ryzykować, że znowu cię stracę - odparłam.- Jesteś moją jedyną siostrą, Claire, nie mogę cię stracić.

- Nie stracisz - zapewniła mnie. - Nie pozwolę, żeby tak się stało. A teraz idź i wynoś się stąd - Popchnęła mnie do końca drogi do garażu i uciekła w przeciwnym kierunku.

Biorąc głęboki oddech, wskoczyłam do czarnego Range Rovera - samochodu, który wydaje się mieć każdy członek gangu - i odjechałam w kierunku Los Angeles w Kalifornii.

*~*~*

Podjechałam pod opuszczoną drogę i wyskoczyłam z samochodu. Dziewczyny ubrane w skąpą ilość ciuchów ocierały się o chłopaków stojących przy samochodzie. W porównaniu z nimi, moje podarte, chude dżinsy i obcisły szary top sprawiały, że wyglądałam jak zakonnica.

Zamykając samochód, weszłam głębiej w scenę ulicznych wyścigów. Ludzie wszędzie rzucali mi dziwne spojrzenia i obrzydzenie. Gdyby tylko wiedzieli, przez co właśnie przeszłam.

- Przepraszam - stuknąłem w ramię przypadkowej dziewczyny. - Gdzie mogę znaleźć Zayna Malika?

Spojrzała na mnie, biorąc pod uwagę mój pełny wygląd.

- Nie jesteś raczej w jego typie.

- Możesz odpowiedzieć na pytanie, czy nie? - Pstryknęłam, mając już jej dość.

- On jest tam - wskazała swoją idealnie wypielęgnowaną dłonią w stronę atrakcyjnego chłopaka o ciemnobrązowych włosach i kasztanowych oczach.

- Dziękuję - powiedziałam jej. - Nie było tak źle prawda?

Odeszłam i zaczęłam przepychać się przez tłok, żeby dotrzeć do Zayna. Wołanie jego imienia też by mi nie pomogło, biorąc pod uwagę, że każda inna osoba robiła to samo, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Zrobiłam więc to, co robi każda inna niska dziewczyna, która nie ma szans na wydostanie się z tłumu:

- Ludzie muszę wymiotować - krzyknęłam i nagle jakby otworzyły się niebiosa i rozstąpiły morze ludzi.

Ścisnęłam się za brzuch i szłam do przodu, aż znalazłam się przed Zaynem, po uprzednim cofnięciu ręki i podaniu mu listu od Louisa.

- Louis Tomlinson mnie przysłał - powiedziałam mu.

Jego uszy podniosły się na to imię.

- Nie możemy tu rozmawiać - jego gruby akcent został stłumiony przez dźwięk wiwatujących ludzi. - Chodź za mną, kotku.

Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, aż byliśmy bezpieczni od tłumów.

- Co się stało?

- Muszę się wydostać - odpowiedziałam mu. - I myślę, że tylko ty możesz mi pomóc.

*~*~*
W piątek wleci przedostatni rozdział 😘❤️

Sweetheart (punk Michael Clifford au) TŁUMACZENIE // ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz