Alice's POV
- Alice chodź tu teraz - mężczyzna błagalnie spojrzał na mnie.
Potrząsnęłam gwałtownie głową w przód i w tył, mocniej chwytając Harry'ego za ramię.
- Zostaję z Harrym.
To chyba jeszcze bardziej go wkurzyło. Jego ramiona zaczęły się trząść, gdy sięgnął do swojej skórzanej kurtki i wyciągnął pistolet.
- Masz trzy sekundy, żeby tu podejść, zanim odstrzelę Harry'emu mózg.
- Dlaczego to robisz? - krzyknąłem do niego, stając przed Harrym. - Co on ci kiedyś zrobił?
- Jeden - to wszystko, co powiedział.
- Proszę, nie rób tego - błagałam, szlochając niekontrolowanie.
- Dwa - Tylko tyle wystarczyło, żeby moje stopy ruszyły w kierunku dziwnego mężczyzny. Mój oddech był nierówny, a moje serce roztrzaskało się na milion kawałków. Kiedy znalazłam się w zasięgu ręki, mężczyzna złapał mnie za ramię i przyciągnął do swojej klatki piersiowej.
- Ciebie też miło widzieć, kochanie - poczułam, jak dreszcz przebiega mi po kręgosłupie. Podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię, a ja kopałam i krzyczałam.
- Pamiętaj, co powiedziałem, Alice, pamiętaj, co powiedziałem - usłyszałam słabo Harry'ego, gdy mężczyzna oddalał się coraz bardziej. Zaczęłam płakać mocniej niż wcześniej. Jeśli mężczyzna to zauważył, nic o tym nie powiedział.
Wkrótce zostałam umieszczona na siedzeniu pasażera czarnego range rovera.
- Dlaczego ty to robisz? - krzyknęłam wściekła, kiedy mężczyzna wycofał samochód i zaczął jechać drogą, z dala od Harry'ego. Wszelkie ślady smutku zniknęły, a zastąpiła je fala kompletnej i całkowitej wściekłości.
- BO JESTEŚ MOJA, KOCHANIE, PAMIĘTAJ, CO CI POWIEDZIAŁEM, KIEDY POZNAŁEM CIĘ PO RAZ PIERWSZY - krzyknął do mnie, jego klatka piersiowa gwałtownie unosiła się i opadała.
- O czym ty mówisz? - westchnęłam, zirytowana. - Nawet nie wiem, kim jesteś - jęknęłam, przejeżdżając palcami po włosach. Nagle samochód się zatrzymał, a ja zostałam pchnięta do przodu.
- To nie jest śmieszne, kochanie, masz przez to tyle cholernych kłopotów. To nie są żarty - rzucił w moją stronę mordercze spojrzenie. - A teraz przestań być dzieckiem i udawać, że to ja jestem tym złym. Wszędzie cię szukałem, żebym mógł cię uratować przed tym potworem.
Zanim zdążyłam się powstrzymać, sięgnęłam po niego i uderzyłam go w twarz. Moje oczy rozszerzyły się, gdy otworzyłam drzwi samochodu i wyskoczyłam z niego, ruszając w kierunku posesji Harry'ego. Usłyszałam, jak drzwi samochodu zatrzasnęły się, sygnalizując, że dziwny mężczyzna z zielonymi włosami jest teraz za mną. Adrenalina płynąca w moich żyłach podwoiła się, gdy biegłam szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Jeśli miał mnie złapać, zamierzałam zrobić z tego piekło dla niego.
- Alice - usłyszałam jego krzyk za sobą, zmniejszając dystans. Zmusiłam się do jeszcze szybszego biegu, jeśli to w ogóle było możliwe. Chwilę później wielka dłoń zacisnęła się na moim nadgarstku przyciągając mnie z powrotem do twardej klatki piersiowej. Jego klatki piersiowej.
- A ty dokąd się wybierasz? - na jego twarzy pojawił się gniew. - Już więcej mi nie uciekniesz.
- Znowu? - zapytałam, na czym polega ten facet? - Nie mam pojęcia, o czym ty do cholery mówisz. Nawet nie wiem kim jesteś - wciąż napierałam na jego klatkę piersiową, desperacko próbując wyrwać się z jego uścisku. Po kilku chwilach przestał próbować utrzymać mnie w swoich ramionach.
- Naprawdę mnie nie pamiętasz? - zapytał, łagodnie, prawie jakby bał się mojej odpowiedzi.
- Nie - odpowiedziałam mu, wyrywając się z jego uścisku. - Nie mam pojęcia, kim jesteś. To właśnie próbowałam ci powiedzieć.
Zrozumienie uderzyło go w jednej chwili. Był jak ocean: w jednej chwili spokojny i opanowany, a w następnej szalony i dziki.
- Nie, nie, nie, nie, nie - przyciągnął mnie z powrotem do siebie. - Boże, nie, proszę. Muszę cię zabrać do lekarza - podniósł mnie w stylu ślubnym i pobiegł z powrotem do samochodu.
- Przestań mnie dotykać - rzuciłam się w jego ramionach, ale on zdawał się tego nie zauważać. Te biedne zielone oczy, o których marzyłam tygodniami, były wypełnione emocjami większymi, niż kiedykolwiek wcześniej widziałam. Mur strzegący jego uczuć został zburzony w jednej chwili i wszystko, co czuł, przebiło się przez niego, wystawione na widok każdego, kto mógł to zobaczyć. Zmartwienie, panika, ból, zdrada i gniew. Były tak oczywiste, jak to, że ziemia jest okrągła.
Po raz kolejny zostałam siłą wsadzona do samochodu.
- Poważnie musisz przestać to robić - jęknęłam z frustracją.
- Nie martw się, księżniczko, dopilnuję, żeby nic ci się nie stało. Znów będziemy razem - zaczął prowadzić i położył dłoń na moim udzie. Wszelkie próby, jakie podejmowałam, aby strząsnąć jego rękę były daremne; wszystko, co robił, to warczał jak pies.
- Odsuń rękę! - krzyknęłam.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
- Bo mam chłopaka! - samochód zatrzymał się gwałtownie, przez co poleciałam do przodu, tylko po to, by zostać złapana i odepchnięta siłą przez pasy bezpieczeństwa.
- Co? - prychnął, ustawiając samochód na parkingu. Wzdrygnęłam się i odsunęłam jak najdalej mogłam, co niestety nie było dla mnie zbyt daleko, biorąc pod uwagę, że utknęłam w tym samochodzie. Chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie siłą. Bez ostrzeżenia, roztrzaskał swoje usta na moich. Boże, nawet nie znam jego imienia, a on mnie całuje!
Szarpnęłam się do tyłu, używając całej swojej siły, żeby go odepchnąć. Moje próby były daremne.
- Odwzajemnij pocałunek - wysyczał, mocniej przyciskając swoje wargi do moich. Moje oczy podlewały się i kilka łez ściekło po moich policzkach. Byłam przerażona, tak cholernie przerażona. Odkąd przyszedł, nie przyniósł nic oprócz terroru i strachu.
Odsunął się, patrząc na mnie łagodnymi oczami.
- Alice, kochanie, tak mi przykro - Mężczyzna znów sięgnął po mnie, ale odepchnęłam się tak daleko, jak tylko mogłam. Harry miał rację, ten człowiek to potwór.
- Czy ty coś pamiętasz? - westchnął w końcu. Pokręciłam głową. - Michael. Mam na imię Michael. Myślę, że jeśli mamy zacząć od nowa to zawsze jest dobre miejsce na początek - Michael obdarzył mnie małym uśmiechem, którego nie odwzajemniłam. Zamiast tego odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno ze skrzyżowanymi ramionami. Usłyszałam jak westchnął i mruknął coś pod nosem.
To była ostatnia rzecz, jaką do mnie powiedział przed wrzuceniem samochodu z powrotem do napędu i udaniem się Bóg wie gdzie.
*~*~*
Heloł... Jeszcze o was nie zapomniałam, spokojnie. Jednak koniec roku, walka o oceny i jakoś czasu nie mam. A jak u was z ocenami? 😘❤️
CZYTASZ
Sweetheart (punk Michael Clifford au) TŁUMACZENIE // ZAKOŃCZONE
Fiksi PenggemarBył zauroczony w jednej rzeczy: w niej. Wszystko, czego pragnął, było nią. Był najbardziej przerażającym przywódcą gangu na świecie, w jego duszy nie było ani kropli dobra. Ona była szczerą, słodką, niewinną dziewczyną. Będąc najbardziej przerażając...