Po nocy spędzonej na oglądaniu filmów, około trzeciej Levi usnął mi na ramieniu. Wyłączyłem film i powoli odsunąłem go od siebie, kładąc go na łóżku. Przykryłem chłopaka kocem i wyłączyłem światła. Zajął całe moje łóżko, więc postanowiłem, że spędzę tę noc na kanapie. Co prawda mam niemiłe wspomnienia ze spaniem na kanapie ostatnimi czasy. Mimo wszystko nie chciałem przecież budzić go tylko, żeby wcisnąć się obok. Zabrałem ze sobą koc i telefon - nastawiając się na nieprzespanie reszty nocy. Nie byłem ani trochę zmęczony. Może to przez napływ tylu pozytywnych emocji tego dnia. Byłem zbyt podekscytowany tym wszystkim, że nie w głowie było mi spanie. Ale nie tylko sama ekscytacja mnie opanowywała, towarzyszyło jej zmartwienie. Jednak mimo wszystko dalej nie dowiedziałem się co wydarzyło się przed jego pobytem w szpitalu. Myślałem nad tym, żeby zagadnąć go trochę o tym i dowiedzieć się co nieco. Z drugiej strony może lepiej poczekać aż wszystko ucichnie i sam przełamie się i mi powie. Teraz chcę zapewnić mu trochę atrakcji, aby mógł odstresować się po tym wszystkim. Mam nadzieję, że uda mi się sprawić by choć na chwilę odciążył swoje myśli od wujka, Erwina i reszty.
Zszedłem po cichu po schodach i położyłem się na kanapie. Jak miło poczuć pod sobą coś miękkiego. Przez szpitalną - twardą jak kamień kanapę będę mieć koszmary do końca życia. Przykryłem się kocem i odetchnąłem ciężko. Było mi tak przyjemnie. Ciepło koca, masa poduszek i ta wspaniała cisza. Raj na ziemi. Nagle w tej głuchej ciszy rozległo się ciche pukanie do drzwi, które natychmiastowo ucichło. Zdziwiony i lekko przestraszony podszedłem do drzwi i spojrzałem przez judasza. Nikogo nie było. Otworzyłem więc drzwi i rozejrzałem się po okolicy ale dalej nikogo nie widziałem. Miałem już wracać do środka ale nagle kopnąłem nogą małą paczuszkę leżącą na schodku prowadzącym do domu. Ostrożnie ją podniosłem i zamknąłem za sobą drzwi na klucz. Położyłem pakunek na stole i przeczytałem do kogo jest on zaadresowany. Adresatem był Levi ale nadawcy ani żadnego adresu nie było. Podejrzane. Położyłem się na kanapie, zakrywając kocem, próbując nie skupiać się na paczce. Nie była ona zaadresowana do mnie, więc nie mogłem jej otworzyć.
-A może...- westchnąłem cichutko i po dłuższej chwili namysłu zabrałem paczkę ze sobą do kuchni. Ciekawość wygrała. Najbardziej martwił mnie brak nadawcy i adresu. To by znaczyło, że ktoś osobiście musiał podłożyć tę paczkę i albo to ktoś bliski, kto wie o pobycie Levi'a w moim domu, albo ktoś z zewnątrz dowiedział się o tym i nie skończy się to za ciekawie. Otworzyłem paczkę delikatnie nożyczkami i wyciągnąłem zawartość na blat. Moim oczom ukazała się mała karteczka i zwykła, szara koszulka. Zdziwiony, podniosłem koszulkę i przyglądałem się jej z każdej strony. Nic nadzwyczajnego. Odłożyłem ją na bok i wziąłem do ręki liścik, który zawierał dość niepokojącą treść.
"Nieładnie tak ode mnie uciekać, słonko. Będziesz musiał zwrócić mi pieniądze za wszystkie prezenty, które ode mnie dostałeś. Mniej więcej 5 000 (i tak to jest mocno zaniżona kwota), mam nadzieję, że pod koniec miesiąca będę mógł cieszyć się ze swoich pieniędzy :).
Masz cały miesiąc na przygotowanie kasy, więc nie spierdol tego. Jeżeli nie dostanę tych pięciu tysięcy, cała szkoła będzie mogła zobaczyć twoje zdjęcia z naszej ostatniej nocy (zachowałem sobie nawet twoją koszulkę, ale zniknął z niej twój zapach, więc do niczego mi się nie przyda). Wydaję mi się, że raczej byś tego nie chciał. Dlatego lepiej zacznij zbierać pieniądze i nie próbuj zgłosić tego na policję, bo nie skończy się to ciekawie <3"Byłem absolutnie przerażony. Nie wiedziałem co robić. Przecież Levi nie może dowiedzieć się o tym liście i o tej całej paczce. Muszę coś z tym zrobić. Najrozsądniej byłoby to zgłosić ale boję się, że coś stanie się Levi'owi. Szczególnie, że domyślam się kto to napisał i zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie nad nim... nad nami ciąży. Wiedziałem, że ten szpital to nie koniec problemów. Mam cały miesiąc na zebranie pieniędzy. Tej absolutnie niemożliwej kwoty. Szybko schowałem wszystko z powrotem do paczuszki i zawinąłem ją w koc. Musiałem zastanowić się co teraz. Nie wiedziałem jak poukładać myśli, których z każdą minutą napływało coraz więcej. W końcu usnąłem na kanapie z pakunkiem owiniętym kocem w ręku.
CZYTASZ
𝓵𝓲𝓽𝓽𝓵𝓮 𝓵𝓲𝓮𝓼 | ereri
Fanfiction!𝕦𝕨𝕒𝕘𝕒! Wiek postaci został zmieniony na potrzeby fanfika. Najbardziej odczuwalna zmiana zaszła u Erena i Levi'a. Mianowicie eren ma 16 lat i jest w pierwszej liceum, natomiast Levi ma 18 i jest w 3 liceum. Chyba proste. Przepraszam że aż tak b...