Drugie spotkanie (cz.1)

4.1K 86 13
                                    

Harry Potter

Schodziłam do pokoju wspólnego, gdy ktoś na mnie wpadł tym samym powodując nasz upadek. Spojrzałam na sprawcę zdarzenia i się uśmiechnęłam.

- Gdzie tak pędzisz Harry?

- Przepraszam [T/I]... - wstał po czym podał mi dłoń, którą chwyciłam by również się podnieść – Naprawdę mi przykro.

- Nic się nie stało. Chyba powinnam się przyzwyczaić. – zaśmiałam się, a okularnik razem ze mną – Nie będę cię zatrzymywać. Do zobaczenia.

Ruszyłam do wyjścia z pokoju wciąż się uśmiechając.

Ron Weasley

- Mówię ci, musisz do nas przyjechać na święta. Chociaż na jeden dzień.

- Nie chce wam robić problemu Ginny.

- Co ty gadasz, mama z pewnością się ucieszy. – rudowłosa uśmiechnęła się po czym spojrzała na brata, który usiadł naprzeciwko nas – Ron, powiedz [T/I], że jest mile u nas widziana na święta.

- Jesteś.

- Mówiłam!

- Dobrze, porozmawiam z rodzicami i dam znać.

Dziewczyna szerzej się uśmiechnęła i zaczęła opowiadać o czymś wciągając w to swojego brata. Po chwili jednak wstała przypominając sobie o czymś i już jej nie było.

Pokręciłam rozbawiona głową rozmawiając z chłopakiem o przyziemnych sprawach.

Bill Weasley

Od spotkania z chłopakiem minął tydzień. Kilka razy próbowałam go znaleźć, jednak bezskutecznie. Podczas posiłków bałam się do niego podejść. Nie ze względu na mój dom, a bardziej jego. Jakby to wyglądało gdyby nagle pojawiła się przy nich ślizgonka i zaczęła miło rozmawiać? Uznaliby pewnie, że mam coś nie tak z głową. Dlatego czekałam, aż nadarzy się jakaś okazja.

Takowa nadeszła szybciej niż mogłam się spodziewać. Znowu spacerowałam po błoniach myśląc, że jestem na nich sama. Dlatego kiedy na kogoś wpadłam byłam tak samo zdziwiona jak tydzień temu.

Spojrzałam na chłopaka szeroko się uśmiechając.

- Już myślałam, że się nie spotkamy.

- Mogłaś podejść albo powiedzieć. Przecież nie gryzę. – uśmiechnął się co odwzajemniłam.

- Bałam się reakcji twoich znajomych.

- Jeżeli chcesz porozmawiam z nimi. Jestem pewny, że polubiliby cię. – powoli ruszyliśmy w stronę jeziora – A reakcji swojego domu się nie boisz?

- Nie. I tak można powiedzieć, że zostałam z niego wykluczona. Jak mogłeś zauważyć jestem inna.

- To czyni cię wyjątkową.

Spojrzeliśmy na siebie szerzej się uśmiechając. Dalszy spacer i rozmowa przebiegły bardzo przyjemnie. Dużo o sobie powiedzieliśmy. Dowiedziałam się między innymi, że ma sporą rodzinę. Widziałam jaki jest szczęśliwy mówiąc o swoim rodzeństwie. Jako jedynaczka nie wiedziałam jak to jest więc słuchałam go z ogromnym zainteresowaniem.

Charlie Weasley

Jak zwykle po lekcjach udałam się do biblioteki. Odłożyłam torbę na moje stałe miejsce po czym zaczęłam chodzić między regałami w poszukiwaniu potrzebnych książek. Gdy takie znalazłam wzięłam je i wróciłam na miejsce. W momencie gdy położyłam je na stole ktoś objął mnie w tali, po czym lekko podniósł okręcając się dookoła. Przestraszona prawie krzyknęłam.

Kiedy znowu znalazłam się na ziemi odwróciłam się szybko by zobaczyć kto to zrobił. Widząc uśmiechniętego rudzielca odetchnęłam z ulgą.

- Co ty taki szczęśliwy?

- Dostałem Wybitny, dasz wiarę? I to dzięki tobie. – po tym znowu wziął mnie w ramiona na co się zaśmiałam, delikatnie się rumieniąc – Dziękuję.

- Nie ma za co, naprawdę.

- Jak mogę się odwdzięczyć?

- Przede wszystkim nie strasząc mnie w ten sposób. Chcesz żebym zawału dostała?

- Oczywiście, że nie. A co do podziękowania wymyślę coś.

I tak jak niespodziewanie się pojawił tak zniknął. Chwilę patrzyłam na miejsce, w którym przed chwilą stał po czym usiadłam chcąc zająć się zadaniami. Myślami jednak wracałam do uśmiechniętego chłopaka.

Fred Weasley

Raz wylaną na mnie farbę przez Weasleyów dałabym radę zrozumieć i nawet bym im wybaczyła. Ale to, ze spotkało mnie drugi raz to samo, a oni zasłonili się tą samą wymówką nie podaruję.

Patrzyłam na nich z mordem w oczach ociekając zieloną farbą. Co będzie następne? Czarna, czerwona, biała czy niebieska? A może jeszcze coś innego wymyślą. Znając ich jest to bardzo prawdopodobne. Byłabym jednak wdzięczna gdybym to nie ja była ich ofiarą.

- Głupio wyszło... znowu. – odezwał się Fred wyciągając chusteczkę.

- Co ty nie powiesz. – warknęłam – Wyście się na mnie uwzięli czy co?

- Naprawdę nie chcieliśmy, słowo! Po prostu znowu nie poszczęściło ci się i oto efekty. – rudzielec podszedł do mnie, jednak tak jak ostatnim razem cofnęłam się – Nie dasz sobie pomóc?

- Pomożecie gdy przestaniecie robić kawały.

Odwróciłam się i ruszyłam do dormitorium. Na ich szczęście nie ruszyli za mną. W tym momencie byłam chodzącym wulkanem, który mógł eksplodować w każdej chwili.

George Weasley

Stałam pod klasą czekając na zielarstwo. Nie mogłam się go czekać nie tylko dlatego, że była to jedna z moich ulubionych lekcji, ale też dlatego, że była ona z gryfonami, a co za tym idzie zobaczę Georga.

Jak na zawołanie wspomniany chłopak wraz z bliźniakiem pojawili się obok.

- [T/I], mała puchonko! Witaj

- Witaj George, lepszy bliźniaku.

- Ha! Słyszałeś ją Freddie? – rudowłosy zaczął tańczyć taniec zwycięstwa doprowadzając wszystkich do śmiechu.

- Teraz to on się od ciebie nie odczepi. – szepnął mi Fred na ucho.

- Myślę, że przeżyje.

Patrzyliśmy na pląsającego Weasleya dopóki nie przyszła nauczycielka wpuszczając nas do klasy.

Oliver Wood

- [T/I] musimy tam iść? Zobacz jaka jest ładna pogoda.

- Ostatnio ty i Oliver zaciągnęliście mnie na mecz, więc nie marudź.

- Ale...

- Żadnego ale. – weszliśmy do biblioteki od razu ruszając w stronę wolnego stolika – Co ci się tu nie podoba?

- Na dworze jest ładnie, ciepło i są tam wszyscy. – usiedliśmy naprzeciwko siebie – To jest zemsta za mecz?

- Można tak powiedzieć. Tylko brakuje Olivera.

- O mnie mowa? – chłopak znikąd pojawił się przy nas.

- Czyli jednak zemsta, wspaniale. – klasnęłam w dłonie i spojrzałam na gryfona – Teraz siadaj i nie ruszaj się póki nie pozwolę.

- Ale...

- Żadnych ale. Idę po książkę, a Cedrik powie ci o co chodzi jeżeli jeszcze się nie domyśliłeś.

Wstałam i ruszyłam na poszukiwania. Po kilku minutach znalazłam to czego szukałam, więc od razu wróciłam do stolika. Ku mojemu zadowoleniu chłopcy siedzieli na swoim miejscu dyskutując o czymś. Podchodząc bliżej okazało się, że jest to Quidditch.

Uśmiechnęłam się pod nosem siadając obok Olivera. Nie zwrócili na mnie uwagi pochłonięci rozmową. Nie miałam serca im przerywać, dlatego zaczęłam szukać potrzebnych informacji do napisania eseju.

Harry Potter Boyfriend ScenariosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz