Rozdział 3

184 10 3
                                    

Zapukałam, chwilę poczekałam aż nagle drzwi się otworzyły. Moim oczom ukazał się nie Blaise, lecz jego współlokator Draco Malfoy. Z tego co zauważyłam właśnie wyszedł z pod prysznica, ponieważ gdy otworzył drzwi miał na sobie tylko ręcznik lekko owinięty wokół bioder. Kropelki lśniącej wody spływały po jego klacie, a mokre końcówki włosów spadały na jego bladą twarz. Gdy w końcu się otrząsnęłam zaczęłam moją wypowiedź.

-J-jest Blaise? - zająkałam się. Ejejej!!! Od kiedy ja się jąkam? Alice skup się.

-Nie, a czego od niego chcesz? - zapytał przejeżdżając ręką po swoich włosach.

-Ch-chciałam wziąć swoje rzeczy. - no nie znowu to zrobiłam.

-Co? Jakie rzeczy? - zapytał ze zdziwioną i tak jakby przestraszoną miną. Muszę przyznać, że jego wyraz twarzy mnie rozbawił. Ale ogarnęłam się i lekko wychyliłam głowę w bok, a moim oczom ukazał się niewielki stoliczek, a na nim moje książki i szata.

-O właśnie te! - powiedziałam zadowolona.-Podasz mi je? - zapytałam.

-Jeśli je chcesz to sama je sobie weź. - spluną oburzony. Weszłam do pokoju, wzięłam to co chciałam i szybkim krokiem wyszłam. Tak to ja się nigdy nie czułam, tak jakoś dziwnie, tak jakby nie komfortowego? Nie wiem jak to opisać. Gdy wyszłam udałam się od razu do mojego dormitorium i poczułam głód którego nie czułam już dość długo. Zorientowałam się że przecież obiad się zaraz skończy, więc szybko wybiegłam i udałam się do Wielkiej Sali.

-Cześć. - przywitałam się z Hermioną i tymi chłopaczkami. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi. Dziwne, Hermiona nigdy się tak nie zachowywałam. No trudno. Bywa. Zjadłam jakąś zupę i wyszłam z Sali.

Kiedy tak szłam trochę się zamyśliłam. Myślałam o Cedric 'u i o tym, że udział w tym całym Turnieju to głupota. Na samą myśl o tym, że coś mu się może stać łzy same zaczęły spływać po moich policzkach. Ciekawe gdzie teraz jest. Odkąd dowiedział się o tym Turnieju spędzam z nim coraz mniej czasu. Po jakiś 15 minutach zauważyłam, że się chyba zgubiłam, nie poznawałam tego miejsca. Aż nagle.

-Ała! - wydarłam się leżąc plackiem na podłodze. Upadłam, potknęłam się o coś co właśnie stoi przede mną. Była to noga jakiegoś chłopaka. Ja to mam szczęście. Nagle usłyszałam ten wstrętny głos.

-Oj Peverell, musisz uważać jak chodzisz. - zaśmiał się Malfoy.

Aż w końcu podniosłam głowę w górę i zobaczyłam coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Draco Malfoy, Książę Slytherinu, podał mi rękę, żebym mogła wstać. A ja głupia podałam mu rękę, wstałam i przejechałam dłońmi po twarzy, żeby zetrzeć słone łzy.

-A tobie co jest? - zapytał. Niestety nie umiem powiedzieć w jaki konkretnie sposób to powiedział.

-Nic. - odpowiedziałam z głową spuszczoną w dół.

-Nie chcesz to niemów, pff. - powiedział oburzony. Wyminęłam chłopaka i wtedy przypomniałam sobie, że przecież nie wiem gdzie jestem i musiałam mu się zapytać, no po prostu musiałam.

-A mógłbyś mi chociaż powiedzieć gdzie dokładnie jestem? Oczywiście jeśli wiesz. - powiedziałm nieśmiało. A on się uśmiechną. Ten to jest dziwny. Przed chwilą był oburzony a teraz się uśmiecha. Dziwak.

-Pewnie, że wiem. Chodź. - zaśmiał się i kiwną głową w bok dając mi znak, że mam iść za nim. Malfoy szedł z przodu, a ja za nim. Nie rozmawialiśmy ze sobą, tylko chłopak co jakiś czas odwracał się w moją stronę. I o co mu chodzi? Kretyn.

Kiedy dotarliśmy do miejsca które poznawałam powiedziałam, że dalej już nie musi mnie prowadzić i sama dojdę do dormitorium, a on tylko spojrzał na mnie i chciał już odchodzić kiedy usłyszał wołanie.

Niepewna Miłość ~ Draco Malfoy                                     [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz