Rozdział 2

209 13 4
                                    

Nie wiem dlaczego, ale przez cały czas siedziałam jakoś dziwnie wyprostowana. A to jakaś nowość, bo zazwyczaj siedzę tak jak teraz Malfoy. Wielki Książę rozłożył się na całej ławce i siedzi tak jakby mnie tu nie było.

Oczywiście mi to jak najbardziej odpowiadało. Bo nie mam zamiaru z nim rozmawiać. I właśnie wtedy przypomniało mi się o Adrianie. Po lekcjach muszę do niego pójść, to nie może tak być, że będziemy się unikać.

Z rozmyśleń wyrwało mnie to uczucie, że ktoś cały czas mnie obserwuję. Rozejrzałam się po sali ale nie widziałam, żeby ktoś mi się przyglądał. I wtedy pomyślałam że to może Malfoy. Alice serio? Po co miałby się na ciebie patrzeć? Przecież to Malfoy. Na samą myśl, że mógłby to być on zaśmiałam się delikatnie. Niestety nie umkło to uwadze chłopaka.

-A ciebie co tak bawi? - zapytał zirytowany. Czyli to on mi się przyglądał, bo nie wydaje mi się, żeby usłyszał mój śmiech, który o dziwo był nie do usłyszenia.

I zaczęłam się zastanawiać czy odpowiedzieć, czy dalej uśmiechać się jak głupia do sera. Postanowiłam, że odpowiem.

-Nie powinno cie to interesować. - ale mu pojechałam. Brawo Alice.

Ale w końcu przestałam się uśmiechać, bo pomyśleli by, że uśmiecham się do Malfoy'a. Niedoczekanie. Gdy lekcja się skończyła zauważyłam na korytarzu Cedric' a z tymi jego koleszkami. Gdy tylko mnie zauważył szybko podbiegł, złapał za rękę i się zaczęło...

-Alice, wiem że tego nie chcesz ale... - nie pozwoliłam mu dokończyć.

-Wiesz co? W ogóle mnie nie słuchasz mówię ci coś a ty i tak swoje. - już nie wytrzymałam.

Dalej się jeszcze tłumaczył, przepraszał i tak dalej, ale ja go nie słuchałam, bo mój wzrok skupiłam na Malfoy'u, który przysłuchiwał się naszej rozmowie. Czułam się trochę niezręczne, bo to nasza sprawa i nie chce, żeby ktoś nas słyszał. Przybliżyłam się do Cedric 'a i szepnęłam mu do ucha, żebyśmy pogadali w innym miejscu, a on się zgodził.
Poszliśmy do jakiejś pustej sali i zaczęliśmy rozmawiać...

-Alice, wiesz jaki jestem i kiedy tylko usłyszałem o Turnieju wiedziałem że muszę się zgłosić - zaczą znowu się tłumaczyć.

-A pomyślałeś o mnie? Że się będę no nie wiem MARTWIĆ - powiedziałam znudzona tą rozmową.

-A właśnie zapomniałem ci się zapytać czy... - urwał niepewnie.

-Czy co?

-Alice Peverell czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na bal? - zapytał i lekko się ukłonił.

Zaskoczyło mnie to bo zapomniałam o tym całym balu, o którym nie chciałam słuchać, bo nie lubię takich rzeczy. I on dobrze o tym wie. No ale co mam zrobić przecież nie odmówię w końcu to mój chłopak.

-Tak, pójdę z tobą, ale nie myśl sobie, że ci wybaczyłam. - powiedziałam poważnie. A on tylko się uśmiechną, złapał mnie za rękę i udaliśmy się na korytarz. Zanim się obejrzałam był już obiad. Hermiona jakoś nie za bardzo chciała ze mną rozmawiać, była pochłonięta rozmową z tymi przygłupami. Tak wiem, że jestem z nimi w jednym domu i w ogóle ale nie przepadam za nimi.

Gdy wzrokiem odszukałam mojego brata wychodzącego z Wielkiej Sali szybko wstałam i pobiegłam za nim. Nawet nie zdążyłam nic zjeść, a na śniadaniu zjadłam tylko jednego tosta bo niezręcznie się czułam z tym, że ktoś mnie obserwuję. Kiedy w końcu go dogoniłam zaczęłam rozmowę.

-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - zapytałam spokojnie.

-Nie twoja sprawa. - odpowiedział. Jeny on brzmi prawie jak Malfoy.

Niepewna Miłość ~ Draco Malfoy                                     [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz