Rozdział 14

127 8 1
                                    

-No to wypijmy za to! - wykrzyczał Zabini.

Wyciągną z kieszeni butelkę ognistej i szklanki.

SKĄD. ON. TO. MA?

Wlał każdemu po trochę ale w końcu i tak sam wszystko wypił. A co najważniejsze, nie było po nim tego widać. On to ma talent.

Kiedy dotarliśmy na miejsce chciałam wyjść ale nie mogłam bo zgubiłam moją bransoletkę. Wszyscy wyszli oprócz Malfoy'a. Uznałam, że to odpowiedni moment na wyznania.

-Malfoy... - spojrzał na mnie, a ja od razu zrozumiałam co chodzi. - No znaczy Draco... Mam prośbę. - chłopak do mnie podszedł i schował moje włosy za ucho.

-Słucham.

-Bo wiesz... Na razie wolałabym, żeby moi rodzice cię nie poznali... Może później ale nie teraz. - spuściłam głowę w dół.

-Jeśli tego chcesz to tak zrobimy. - zaśmiał się. Objął moją twarz dłońmi i pocałował mnie w czoło. Można powiedzieć, że miło mi się zrobiło, bo nie spodziewałam się tego, że mnie zrozumie. - Ale obiecaj mi, że będziesz pisać. - oparł swoje czoło o moje.

-Obiecuje. - ukryłam palce za plecami i je skrzyżowałam. Przepraszam ale musiałam.

-Proszę. - wyciągną dłoń w moją stronę, spojrzałam na nią a tam była moja bransoletka.

-Dzięki. - zaśmiałam się i założyłam ją na rękę.

Ta bransoletka była dla mnie bardzo cenna ponieważ dostałam ją od mojego ukochanego.

Alice ogarnij się, nie teraz. Nie możesz płakać. Przecież jak rodzice cie zobaczą będą cię wypytywać o wszystko. A ty nic nie powiesz i będzie po tobie. SUPER!

Wyszłam z pociągu i odnalazłam wzrokiem moich rodziców przy których stał mój brat. Od razu kiedy mnie zauważył posłał mi mordercze spojrzenie. Podeszłam do nich ale zanim się teleportowaliśmy spojrzałam jeszcze na blondyna który wyszedł z pociągu.

Kiedy byliśmy już w domu poszłam do swojego pokoju rozpakować rzeczy. Wiem, że mogłam wszystko uporządkować za pomocą różdżki ale wolałam zrobić to sama. Wtedy nie muszę rozmawiać z rodzicami którzy i tak za chwilę przyczepią się do tego, że coś robię źle. Oni już tacy są.

Moja mama od zawsze była trochę ciężka do zrozumienia. O wszystko się zawsze czepia. Jak kiedyś się rozpłakałam przy niej bo nie dawałam rady i wyżaliłam jej się to powiedziała, że jeszcze nie wiem jakie życie może być okrutne i, że inni mają gorzej. Normalka.

Za to mój tata jest całkiem inny. Zawsze stanie w mojej obronie ale jemu też nie mogę się wyżalić. Jak kiedyś powiedziałam, że mama mnie uderzyła to poszedł do niej, przytulił ją i powiedział, że ma tak nie robić. A ona się rozpłakała i powiedziała, że to wszystko przeze mnie i że nie daje sobie ze mną rady.

No cóż nie każdy ma życie u słane różami.

W końcu skończyłam. Uznałam, że to dobry pomysł, żeby pójść do kuchni gdzie byli moi rodzice.

-Jak tam w szkole? - zapytała mama która gotowała razem ze skrzatem.

-Całkiem spoko. - no przecież im nie powiem co się działo bo nie dadzą mi spokoju.

-Słyszałem, że w tym roku na Turnieju jeden z zawodników stracił życie. - powiedział mój tata który czytał gazetę.

-Tak. To prawda. A stracił je słynny Cedric Diggory. - tym razem odezwał się mój brat schodzący ze schodów. - Prawda Alice? - przybliżył się do mnie i chamsko uśmiechną.

Niepewna Miłość ~ Draco Malfoy                                     [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz